Artykuły

Muzyczny teatr Ola Walickiego

Koncert, promujący najnowsze dzieło Ola Walickiego, "Trauma Theater - Theater der Liebe", pokazał, że jest on artystą niezwykłym. Kompozytorowi udało się połączyć wrażliwość muzyczną z teatralną, stwarzając tym samym zupełnie nową jakość w sztuce - pisze Przemysław Rydzewski na portalu Trójmiasto.pl.

Najnowsza płyta i promujący ją występ na deskach gdańskiego Teatru Wybrzeże podsumowuje dotychczasową współpracę Walickiego z Ingmarem Villqistem, a tym samym - spotkanie z muzyką teatralną. Album zawiera 30 utworów, w których przeplatają się kompozycje, może bardziej należałoby powiedzieć - tematy dźwiękowe z głosami aktorów, recytujących fragmenty przedstawień. Tym samym poniedziałkowy koncert na scenie gdańskiego Teatru Wybrzeże stanowił dla mnie wielką zagadkę. Czy uda się pokazać na scenie tę niezwykle spójną materię, stanowiącą odrębny, całościowy byt?

Oczywiście Walickiemu udało się tego dokonać, a tym samym, po raz kolejny, udowodnił swoją artystyczną niezwykłość. Kompozytor połączył wrażliwość muzyczną z wrażliwością teatralną, stwarzając zupełnie nową jakość w sztuce. Składała się na nią przede wszystkim wspaniała gra nowego zespołu kontrabasisty - w szczególności gra podwójna, bo dźwiękowo-aktorska, perkusisty Christiana Lilingera - a także oprawa świetlna Macieja Szupicy.

Zanurzona w teatralnych ciemnościach publiczność była świadkiem niezwykłego muzycznego przedstawienia. Samplowane głosy aktorów przeplatały się z najróżniejszymi dźwiękami, które wydobywali artyści. "Trauma Theater - Theater der Liebe" na żywo to bowiem nie tylko wzbogacona efektami gra pochodzącego z Finlandii gitarzysty, Kalle Kalima, czy niezawodny saksofon Mikołaja Trzaski, ale też odgłosy sprężynowych piłkarzyków, sprzętów kuchennych czy dmuchania w megafon. A wszystko w otoczce zadymionych świateł, które wyczarowały na scenie zupełnie nowy świat.

Muzyka, którą Olo Walicki oprawił przedstawienia Ingmara Villqista stanowi dla nich swoistą przeciwwagę. Gdy pisarz ustami aktorów mówi o dramacie egzystencji, muzyka uspakaja, koi, jest dobrem. I na odwrót - banalny dialog przerabia na pytanie o sens wszechrzeczy, niepokoi. Ta dwuznaczność, osiągnięta na dwóch różnych płaszczyznach oddziaływania na widza, jest największym i niepodważalnym sukcesem współpracy reżysera i kompozytora.

Olo Walicki po raz kolejny zaskakuje. W moim skromnym odczuciu artysta ten posiadł niezwykle cenną zdolność operowania sztuką na, unoszącej się ponad treścią, płaszczyźnie formy. Wystarczy wspomnieć poprzedni album, "Kaszëbë", gdzie do tematów ludycznych podszedł w sposób niekonwencjonalny. Podobnie jest w przypadku "Trauma Theater - Theater der Liebe" - muzyka unosi dramat bohaterów i ich przepełnione metafizycznym zapytaniem głosy. Wszystko jest spójne i doskonale się uzupełnia. Aż strach pomyśleć, jak wiele byśmy stracili, gdyby muzyka Ola Walickiego zakopała się w piwnicach teatru wraz z pamiątkowymi afiszami przedstawień w reżyserii Ingmara Villqista.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji