Artykuły

Wielka książka o scenografii światowej

Historia i teoria scenografii mają we Francji wyjątkowo przygotowanych autorów: Leon Moussinac, Raymond Cogniat i Denis Bablet są równie dobrze obeznani z teatrem jak i malar­stwem, a więc z dziedzinami, bez których nie sposób podjąć się oceny scenografii - plastyki teatralnej. "Les tendences nouvel-les du theatre" Moussinaca z 1930 r. jest dziełem o scenografii, wspaniałym albumem z rysunkami podmalowywanymi ręcznie przez szablon. Niestety polski teatr jest tu reprezentowany za­ledwie "Dziejami grzechu" i "Wieżą Babel", przy czym obie realizacje przypisane są mylnie Śliwińskie­mu, ilustracje czarno-białe. Tea­trowi Czechosłowacji poświęcono 6 Stron i kilka kolorowych ilu­stracji, scenografia Związku Radzieckiego zajmuje 30 stron i jest dobrze zilustrowana barw­nymi reprodukcjami. Niewiele lepiej prezentuje się Polskę w powojennych wydawnictwach pod patronatem ITI (Rene Hainaux) - przykro oglądać!

Z dużym zainteresowaniem o­czekiwałem na dzieło Bableta. Autor ten opublikował już pra­ce z zakresu scenografii, reżyse­rii - najwybitniejszą z nich jest "Le Decor de theatre de 1870 a 1914". Nowe dzieło to imponują­cy, dużych wymiarów album (27 X 36 cm), 385 stron, 652 ilustracje, w tym bardzo dużo barwnych. Tytuł: "Les Revolutions sceniques du XX siecle", wydawnictwo Societe Internatio­nale D'Art XXe siecle Paris. Na okładce z reprodukcją dekoracji Wiesnina do "Fedry" widnieje pieczęć: "Złoty Medal międzyna­rodowego Quadriennale w Pra­dze został przyznany tej pracy". I słusznie. Bezkonkurencyjna.

Nie jest to książka ani o sce­nografach, ani o dekoracjach, lecz o ideach, o rewolucjach, któ­re wprowadzali na sceny sceno­grafowie, plastycy sceny, towa­rzysząc niejednokrotnie poszuki­waniom reżyserów. Nie o urodzie tej czy owej dekoracji, o rozwią­zaniu technicznym, lecz o tym, co to dzieło zmieniło w rozwoju sztuki teatralnej. A więc rzeczy są ujęte w proporcji epoki i świata, proporcji nowości a nie nowinek, takich nowości, które zostały przyjęte przez teatry wszystkich krajów.

Lubię książki Bableta. Jest w nich precyzja naukowca, dosko­nałe opanowanie materiału. Ale jest i wyczucie, zapał, polot, lek­kość. Podniecają te książki wyo­braźnię, ożywiają projekty i fo­tografie, aktualizują spory, wal­ki artystyczne. Bablet zawsze kieruje się w stronę nowych od­kryć, mierzy je słuszną miarą - znaczeniem jakie miały dla tea­tru. I tak aż do ostatnich dni - a jest to najtrudniejsze, najbar­dziej ryzykowne. Ale również najbardziej potrzebne, potrzebne twórcom, tym, którzy często sa­motni, w trudzie i biedzie szuka­ją nowej drogi. Potrzebne pu­bliczności, która szuka drogo­wskazu, informacji, wyjaśnień. Uznania, odkrycia. Bo na ogół to, co opublikowane, budzi zau­fanie. Bablet nie szuka podpar­cia w malarstwach ani w dra­macie, lecz w samej sztuce tea­tru, sztuce autonomicznej, rzą­dzącej się własnymi prawami, które ogłosili Wielcy Reformato­rzy, ale które istniały zawsze.

Doskonały jest wybór ilustra­cji i doskonałe (technicznie są te reprodukcje, zarówno jednobar­wne jak i kolorowe.

A Polska? Bablet był w na­szym kraju dwukrotnie, raz za­proszony na 2 tygodnie przez MKiS, raz na zebraniu OISTT;

PIW wydał jego książeczkę "Współczesna reżyseria" cz. I. Mi­nisterstwo Kultury i Sztuki do­starczyło mu pewną dokumenta­cję. Może dzięki temu w publi­kacji zagranicznej znaleźli się Wyspiański, Drabik, Frycz, Pro­naszko, Daszewski (kolor), Gro­nowski, Syrkus, Kantor, Szajna, Strzelecki, Wierchowicz, Stopka, Gurawski, Grotowski. I chociaż przegrywamy z Czechami a Związek Radziecki i tym razem błyszczy scenografiami pierw­szych trzydziestu lat naszego wieku, to przecież - powtarzam - po raz pierwszy jesteśmy, istniejemy w dziele o sce­nografii światowej.

Nie jest to mało, choć chciało­by się więcej. Ale takich niena­syconych jest wielu. A ci, któ­rych prace są reprodukowane, pragnęliby umieszczenia jeszcze kilku innych.

Zaspokoić ten niedosyt można wieloma sposobami. Najtrafniej­szy to tworzenie teatru, a w nim scenografii o istotnych walorach odkrywczych, następnie publiko­wanie tych prac - nie w książ­kach, gdzie szarość druku zacie­ra kształty, lecz w albumach o wysokim poziomie edytorskim, z dużą ilością kolorowych ilustra­cji; tekst powinien być wieloję­zyczny. Niemałe tu znaczenie mają wystawy zagraniczne sce­nografii polskiej. I po trzecie: zapoznawanie teatrologów zagra­nicznych z naszym teatrem przez zapraszanie ich do Polski na przedstawienia, wystawy, sympo­zja. To się nam opłaci. Teatr musi być twórczością dla włas­nego narodu przede wszystkim, ale może mieć ambicje ogarnia­nia całego świata.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji