Artykuły

Bo przecież to Depp! A Deppa się nie dubbinguje...

Na początku tej krótkiej analizy powiem, że głosy są idealnie osadzone w postaciach. Mały kinowy teatr powstał tu z kolorową listą płac, wypełnioną nazwiskami znanych i cenionych polskich aktorów. Otóż nie wiem jakie były intencje Wojtka Paszkowskiego, ale wydobycie z niektórych artystów tego, co słyszymy, było nie lada wyzwaniem. Słychać, że pracy było dużo, ale warto było, bo efekt końcowy jest zaskakująco dobry - o polskim dubbingu "Alicji w krainie czarów" Tima Burtona pisze Madzia Cuperek na stronie dubbing.pl

Alicja była już w Krainie Czarów. Tak przynajmniej twierdzi twórca najnowszej ekranizacji tej znanej dzieciom (i chyba nie tylko dzieciom) niesamowitej i pełnej przygód opowieści - reżyser filmu, Tim Burton. Wielkie trio Depp-Burton-Carter ponownie zagościło na ekranach kin i chyba nie jest dla nikogo zaskoczeniem, że ponownie ta wizyta skutkuje sukcesem. To trio nigdy nie zawodzi. świetne aktorstwo, fantastyczna reżyseria i niesamowita dbałość o każdy szczegół obrazu i fabuły. Tym razem Tim Burton przenosi nas w bajkową krainę czarów, nibyNarnię fabryki czekolady w Shire z nutą Niekończącej się opowieści, do której tytułowa bohaterka Alicja wraca po kilkunastu latach już jako młoda kobieta. Niewiele pamięta z poprzedniej wizyty. Czy spotka swoich przyjaciół, z którymi piła herbatkę przy stole? Jakie czyha na nią niebezpieczeństwo? I kim (czym) jest Żaberzwłok? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź w kinie. Szkoda zdradzać tu i teraz wszystkie szczegóły, bo film jest jedną, wielką niespodzianką, a dodatkowo efekty 3D dodają pikanterii tej tajemniczości, tworząc realistyczną podróż przez niesamowitą, ale i nieco mroczną Krainę Czarów. Skupmy się więc na polskim dubbingu, bo przecież po co pisać o Deppie czy H.B.Carter - ich aktorstwo jest po prostu perfekcyjne! Zwyczajnie, jak zwykle, nie ma się do czego przyczepić. Także przejdźmy do polskiej strony tego filmu.

Na początek zaznaczmy, że reżyserem polskiego dubbingu jest Wojtek Paszkowski. Ciekawe, że reżyser ten ponownie sięgnął po Disney'a i to po taką, mówiąc kolokwialnie, kobyłę, bo przecież to Burton! Bo przecież to Depp! A Depp'a się nie dubbinguje, bo można porządnie za to oberwać po tyłku od fanów. Należę to tej grupy fanów Johnny'ego, jak również i tego wielkiego ekranowego trio i muszę powiedzieć, że polska wersja BARDZO pozytywnie zaskakuje. Po pierwsze dlatego, że jest to film ludzki, po drugie film Burtona, ale najważniejsze po trzecie, film bardzo trudny językowo. Te wszystkie Bandzierchlasty, Żaberzwłoki, Mniamałygi i inne twory językowe to nie lada wyzwanie dla aktorów. Wielkie brawa dla dialogisty - Jana Wecsile, który poskładał to wszystko do przysłowiowej kupy, a poczynania polskiego reżysera wcieliły tekst w życie na tyle dobrze, że usta kłapią w zgodzie z przesłaniem i intencją aktorską oryginału. Takie jest wrażenie, pozytywne wrażenie.

Na początku tej krótkiej głosowej analizy powiem, że głosy są idealnie osadzone w postaciach. Widać tą jedność, co nie jest proste, przy ludzkim filmie, a już na pewno nie przy ludzkim filmie Burtona. Mały kinowy teatr powstał tu z kolorową listą płac, wypełnioną nazwiskami znanych i cenionych polskich aktorów. Otóż nie wiem jakie były intencje Wojtka Paszkowskiego, ale wydobycie z niektórych artystów tego, co słyszymy, było nie lada wyzwaniem. Słychać, że pracy było dużo, ale warto było, bo efekt końcowy jest zaskakująco bardzo dobry. Myślę tu przede wszystkim o Cezarym Pazurze, którego postać, pomimo tego, że od dawna gości na dubbingowym ekranie, zawsze kojarzyła się z tą nieznośną 13-posterunkową manierą w głosie, psując odbiór wielu rysunkowych postaci, a co dopiero ludzkich. Ale tym razem jest inaczej. Pierwszy raz słychać Cezarego Pazurę - aktora wrażliwego, ciepłego, poważnego, po prostu artystę. Przyznam, nie spodziewałam się, że kiedykolwiek napiszę coś pozytywnego na temat dubbingu Pana Cezarego, ale niestety ;-) tym razem muszę to zrobić. Rola Kapelusznika, pomijając już ten fakt, że jest to Depp, jest bardzo trudna słownikowo. Dialogi są skomplikowane, niełatwe dykcyjnie i bardzo aktorskie. I teraz bardzo krótko - wielkie brawa!

Secundo warto by wspomnieć o debiutującej w dubbingu Marcie Wierzbickiej, która wcieliła się w postać Alicji. Cieszę się, że usłyszeliśmy nowy dziewczęcy głos, taki świeży, delikatny, a zarazem mocny i odważny. Ciekawie rola zagrana, lekko i bardzo naturalnie. Mam nadzieję, że to nazwisko jeszcze pojawi się w kolejnych filmach. Odnoszę jednak wrażenie, że głos Marty stworzony jest raczej do ludzkich filmów, mniej do kresek, chociaż być może zabłyśnie nam kiedyś również i w animacji. Zobaczymy.

Królowe Czerwona i Biała to kolejne dwie ciekawe postacie filmu. I nie mowa tu tylko o wspaniałych aktorkach Carter i Hathaway, ale o naszych rodzimych gwiazdach - Katarzynie Figurze i Małgorzacie Kożuchowskiej. Obie Panie są znakomite. Ta swoboda dubbingowego grania jest nieograniczona. Odnoszę wrażenie, że byłyby w stanie zagrać po prostu wszystko. Głos Pani Katarzyny, z lekką chrypką, surowy, naiwny i ostry idealnie współgra z postacią i to chyba ta postać w filmie, która daje najwięcej śmiechu widzowi. Pani Kożuchowska równie fantastycznie włożyła swój głos w postać Białej Królowej, lekko zaburzonej psychicznie, delikatnej, trochę elfiastej postaci. Ciekawie dobrane role obu Pań i bardzo naturalnie zagrane. Podobnie zresztą jak Skazeusz w wykonaniu Bartłomieja Topa. Szyderstwo i wrogość idealnie trafione. Postać mroczna i męska, ale również i nieco nieporadna. Pan Topa idealnie odnalazł się w roli.

Jest jeszcze jedna warta wyróżnienia postać w filmie - Marcowy Zając w wykonaniu Grzegorza Pawlaka. W żadnym filmie nie słyszałam do tej pory takiej ilości reakcji, krótkich dźwięków i pourywanych słów. Nie sądziłam też, że znajdzie się aktor, który to tak znakomicie zagra. Ten królik jest szalony i to słychać. Bardzo trudna rola i bardzo dobry w tej roli Grzegorz Pawlak.

Jest jeszcze kilku aktorów, na których warto zwrócić uwagę - Miłogost Reczek jako Absolem, Jan Peszek jako Kot, Krzysztof Dracz jako Biały Królik, Jadwiga Jankowska-Cieślak jako Mniamałyga i dialogista we własnej osobie Jan Wecsile w roli bliźniaków Dyludy. Niestety Pan Wecsile nie zachwyca swoimi umiejętnościami pracy z mikrofonem. I owszem dialogi napisane są znakomicie, ale bliźniacze gadanie jest nieco męczące i oderwane od koncepcji całości i aktorskiego kunsztu postaci. Tak, Dyludy są zabawni, ale tylko tyle. Natomiast Pan Dracz, Peszek i Reczek to słodycz dla ucha. Panowie są tak naturalni w swoich rolach, że przyjemnością jest ich słuchanie. To właśnie ta grupa aktorów, która zawsze trafia w sedno i nigdy nie zawodzi. Znakomicie.

Pani Cieślak również pozytywnie prowadzi postać, ale niestety dialogi Mniamałygi są nieco niewyraźne, a szkoda. Ze względu na zaburzenia dźwiękowe trudno jest ocenić tą postać w kategorii dubbingu pl. Aktorsko jest ciekawie i z pomysłem.

Mnóstwo znanych nazwisk pojawiło się jeszcze na liście płac Alicji i szokujący jest fakt, że niektórzy z tych aktorów powiedzieli dosłownie dwa, czasem trzy zdania. Taka obsada to zawsze prestiż dla filmu, a to przecież Tim Burton, więc nie ma powodu, by otwierać szeroko oczy. Tak musi być. Dzieł idealnych nie można zepsuć. Brawa dla Panów Reżyserów! Montaż dźwięku również jest dopracowany, co sprawia, że postaci odbierane są bardzo naturalnie i dubbing jest praktycznie niezauważalny. Poza tym niesamowita ścieżka dźwiękowa i obraz 3D w połączeniu z dobrym, naprawdę dobrym polskim aktorstwem, dają widzowi rozrywkę na najwyższym poziomie i zdecydowanie jest o czym rozmawiać po napisach końcowych...

pozdrawiam, madzia-cuperek

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji