Artykuły

Zaczęło się od martwego psa...

"Testament psa" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Recenzja Katarzyny Kaczór w Expressie Bydgoskim.

Wbrew dogmatom, piekło nie jest stanem ostatecznym. Polskie wesele. "Majteczki w kropeczki" itp., wódka leje się litrami, węże, dziwne pląsy. Na tym sielankowym tle zawiązuje się intryga nowego spektaklu Teatru Polskiego "Testament psa". Histeryczna Piekarzowa żąda katolickiego pochówku ukochanego psa. Miejscowy proboszcz (Wojciech Świeboda) "zakręcony" przez dwóch cwaniaczków Grilo i Chico, wyraża na to zgodę. Pierwsza wpadka: wizytacja biskupa.

Niecny duet wkręca także biskupa. Pies chowany jest przy akompaniamencie "Requiem". Tak kończy się plan realny tej sztuki.

Za chwilę na scenę wpadnie charyzmatyczny Krystian Wieczorek. Wcześniej bawił się na weselu, rozkręca nawet zadymę ("Masz, kurwa problem?"). Teraz jest mordercą -"Pulp Fiction", "Matrix", "Urodzeni mordercy"? Wieczorek w świetnym stylu wykańcza wszystkich - Piekarzowa (egzaltowana Małgorzata Maślanka) i jej męża, "rozwala" przekupnych duchownych.

Niektórzy myśleli, że to koniec spektaklu, no bo jak wszyscy "zeszli"... Tymczasem wkraczamy do innego wymiaru - weselnicy na sądzie bożym. Panna Młoda przeistoczyła się w szatana (wersja rodem z "Egzorcysty"), Pan Młody to Chrystus.

Warto zwrócić uwagę na ruch sceniczny w tej scenie - Maćko Prusak. Wcześniej niektórzy mogliby mieć poczucie, że spektakl ma wyszydzić grzechy kościoła i ludu, ale teraz przywołane zostały prawdziwe wartości chrześcijańskie. Nie krytyka jest celem twórców spektaklu.

"Tak w niebie jak i na ziemi"? Chyba nie. Wprawdzie twarz Oblubieńca (wesele jest także motywem biblijnym) pojawiła się już wcześniej, ale to, co ludzie uznają za ostateczność - w niebie zawsze można odkręcić. Na grzech bowiem składa się szereg uwarunkowań, których nie jesteśmy świadomi, a o których wie Miłosierna, wciągająca z opałów bohaterów przedstawienia.

Spektakl jest jedną z lepszych realizacji Teatru Polskiego. Co zaważyło na wysokim poziomie? "Odświeżenie" tematu, przeniesienie go w polskie realia i przede wszystkim wpuszczenie na scenę przedstawicieli kultury hip hopowej, Chico - nadmiernie wyluzowany, zawsze po trawce - Marek Tynda i Grilo - jego kumpel - Artur Krajewski.

Na szczęście dawka nowoczesnej sztuki podana jest z wyczuciem. Brawa należą się całemu zespołowi Teatru Polskiego (ze szczególnym uwzględnieniem K. Wieczorka, freestylowców, Lucyfera) i reżyser Małgorzacie Bogajewskiej - za nowoczesność, nieudziwnianie oraz prostotę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji