Artykuły

Paranoicy i pszczelarze

"Paranoicy i pszczelarze" w reż. zespołu Teatru Ósmego Dnia z Poznania, gościnnie w Warszawie. Pisze Wojciech Majcherek na swoim blogu.

Spektakl Ósemek ma wyraźnie publicystyczny charakter. Tytułowi paranoicy to niewolnicy historii w jej narodowo-patriotycznym kostiumie, którzy z chorobliwym upodobaniem uczestniczą w rozmaitych rekonstrukcjach bitew, akcji etc. oraz w ekshumacjach zwłok narodowych bohaterów. Pokazani są w charakterystycznej dla Ósemek groteskowej ekspresji, choć forma czysto teatralna spektaklu jest słabsza, jakby zespół mimo że zasilony dwojgiem młodych aktorów nie miał już siły ani chęci na granie. Na tym karykaturalnym tle kontrastują biografie rozmaitych osób, które na swój skromny sposób realizują model człowieczeństwa i społeczeństwa jakby zupełnie z boku narodowej paranoi. Ci ludzie mają swoje problemy, dramaty, ale też radości i marzenia. W większości są to kobiety, na ogół deklarujące niechęć do Kościoła i chęć bycia Europejczykami. Ich życiorysy aktorzy po prostu czytają, trochę tak jak to było w "Teczkach".

Mój problem z tym przedstawieniem polega na tym, że trochę za prosta jest jego wymowa. Mnie samego jak Ewę Wójciak denerwuje ta mania rekonstrukcji historii, to przerabianie np. mitu Powstania Warszawskiego na gadżety pop-kultury. Jednak wyśmianie, napiętnowanie tego zjawiska nie wydaje mi się wystarczające. W spektaklu zabrakło mi próby zrozumienia, skąd ono się bierze. Przecież wśród tych, którzy się przebierają za powstańców, a także wśród tych, którzy z zaciekawieniem oglądają ten uliczny teatr nie są sami paranoicy (okazało się podczas rozmowy pospektaklowej, że na widowni znaleźli się młodzi ludzie, którzy są członkami grup rekonstrukcyjnych i opowiadali o swoim zainteresowaniu historią). Jest oczywiście w podsycaniu tych inicjatyw próba realizowania polityki historycznej. Pozwoliłem sobie w rozmowie zwrócić żartobliwie uwagę, że jakoś nikt nie wpadł na pomysł, by zrekonstruować przygody obecnego na przedstawieniu Adama Michnika. Pewne historie się rekonstruuje, inne nie. Ale mimo abominacji zadaję sobie pytanie: może ten fenomen trafia w jakieś autentyczne potrzeby. Zrozumienie ich wydaje mi się istotne. A w każdym razie nie wystarczające jest skwitowanie problemu stwierdzeniem: to jest efekt wychowania w endeckiej czy endeckoidalnej tradycji, której trzeba się przeciwstawiać. I Ósemki to robią z pasją podobną do tej, którą ongiś zwalczali komunistyczną opresję.

Ewa Wójciak nieco poirytowana w rozmowie wskazywała, że bardziej zależało jej na pokazania alternatywy pszczelarzy, ich postawy jako nowego wzorca. Ale co zrobić: w sztuce zawsze ciekawsi są negatywni bohaterowie.

Być może domaganie się od twórców spektaklu większej empatii, próby zrozumienia racji, albo przynajmniej ich rozłożenia, jest sprzeczne z Ósemkowym etosem. Przecież to był i jest teatr, który zawsze opowiadał się przeciw złu, po stronie słabszych. Ósemki są wierne sobie od 45 lat. Ale świat chyba się bardziej pokomplikował.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji