Artykuły

Więzienna aria na 60 głosów

"Fidelio" w reż. Wernera Pichlera w Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze Agata Pasek w portalu Stetinum.pl

Soprany, na zmianę z tenorem i basem, dynamiczne partie wokalne i tempo muzyczne, jak przystało na Beethovena - Premiera "Fidelio" w Operze na Zamku zebrała wczoraj owacje na stojąco.

Zasłonięta kurtyna, muzycy stroją instrumenty, dyrygent podnosi batutę - muzyka wprowadza widzów w spokojny, melancholijny nastrój. Napięcie powoli wzrasta, choć kurtyna wciąż pozostaje zasłonięta. Utwór nabiera tempa, jest dynamiczny i zaskakujący. Dźwięki są sugestywne, wiemy już, że za kurtyną czai się historia wielkiej miłości, cierpienia i tęsknoty.

Po tej kilkuminutowej uwerturze, gdzie role aktorskie spełniały nuty, kurtyna porusza się, a my widzimy coś zupełnie odmiennego od bogactwa dźwięków, jakie zaserwował nam Beethoven wraz z orkiestrą Opery na Zamku. Scenografia jest czysta, ascetyczna, brak tu elementów zarówno klasycznych, jak i romantycznych, do których przyzwyczaiła nas muzyka niemieckiego kompozytora. Stylizacja jest nowoczesna. Białe tło z kratą imitującą okna więzienne, biały podest i piach, jak na prawdziwym więziennym dziedzińcu. Nie wiemy, w jakich czasach się znajdujemy, sceneria za wiele nam nie mówi, podobnie stroje aktorów. Przeplatanie się koloru i ponurej szarości, wyrażają nastroje bohaterów i całego utworu.

W operze przeplatają się warstwy śpiewane z recytowanymi i, o ile śpiew, muzyka wprowadzają akcję na zupełnie nowy poziom, wyrażają emocje, o tyle dialogi są nużące, spowalniają fabułę i właściwie, nie wiemy, czy są tu one konieczne. Powoli, w towarzystwie nieocenionej, szczególnie w tym dziele, orkiestry, poznajemy historię Leonory, czyli Fidelia (Katarzyna Hołysz) - żony, która w przebraniu pachołka zatrudnia się w więzieniu i poszukuje swojej jedynej, wielkiej miłości - męża, który zaginął dwa lata wcześniej. Reżyser i scenograf nie ułatwia nam interpretacji, gdyż widzowie mogą się tylko domyślać, gdzie i za co został osadzony Florestan (Sylwester Kostecki). Można dopatrzeć się pewnych akcentach nawiązań do historii licznych zaginięć Polaków w czasach komunizmu. Tu też mamy do czynienia z władzą autorytarną, którą reprezentuje naczelnik więzienia Don Pizarro - w tej roli znakomity Janusz Lewandowski. Zamyka on opozycjonistów a nagradza podległość i całkowite oddanie. Również stroje można umiejscowić zarówno w latach 60. jak i 80., raczej nie przypominają nam współczesnych, a tym bardziej XVIII czy XIX-wiecznych.

Znaczącą postacią w całej historii jest także Marcelina ( znakomita Joanna Tylkowska), córka dozorcy więzienia. To do niej udaje miłość Fidelio, aby zdobyć zaufanie jej ojca i dostać się do Florestana. Marcelina jest tutaj ofiarą a sam Fidelio, mimo wielkiej misji i miłosnej motywacji - okrutnikiem, który za nic ma uczucia innych. Reżyser przywiązał dużą wagę do opozycji dobra i zła. Ukazuje nam bohaterów z różnych perspektyw, nie pozostawiając jednoznacznej odpowiedzi, na czym polega nieskończone dobro. Jak napisał we wstępie sam reżyser Werner Pichler - "Fidelio" to oper, której zadaniem jest raczej zadawanie pytań, a nie udzielanie odpowiedzi. Pytań, które powinny wyostrzyć naszą świadomość, aby głębiej spoglądać no to, co wydaje się dobrem i złem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji