Artykuły

Koniec Interpretacji. Nie ma godnego dla Lauru Konrada

XII Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Po raz drugi w historii Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje żaden reżyser nie zdobył głównej nagrody, czyli Lauru Konrada. W kuluarach można było usłyszeć, że festiwal musi się zmienić. Padła nawet propozycja, aby znów organizować go co dwa lata.

Takiego finału XII Interpretacji można się było spodziewać. Przed festiwalem Łukasz Drewniak, współpracownik dyrektora Jacka Sieradzkiego, zapewniał wprawdzie, że wybrali do konkursu mocną piątkę reżyserów. Najwyraźniej jednak nie o tę piątkę chodziło publiczności, jurorom i dziennikarzom. Żaden z nich nie był wystarczająco dobry, żeby zdobyć pozycję lidera.

Przekonaliśmy się o tym podczas finału festiwalu, gdy jurorzy wręczają mieszki z pieniędzmi swoim faworytom. Jako pierwsza na scenę Teatru Śląskiego wyszła reżyserka Agnieszka Glińska. Swój woreczek z 10 tys. zł przyznała Barbarze Wysockiej, reżyserce "Pijaków". Po niej swój głos oddał scenograf Jerzy Juk-Kowarski. Wybrał spektakl "ID" [na zdjęciu] Marcina Libera. Dla tego reżysera jest to pierwsza nagroda w życiu. Za chwilę Liber, równie zaskoczony, odebrał drugi woreczek, tym razem z rąk wybitnego dramaturga i pisarza Janusza Głowackiego.

Założyciel Teatru im. Witkacego w Zakopanem Andrzej Dziuk za najlepszy spektakl uznał z kolei "Ostatniego takiego ojca" Łukasza Witt-Michałowskiego na podstawie dramatu Artura Pałygi mieszkającego w Bielsku-Białej. Nikogo tym nie zdziwił - Witt-Michałowski był przez kilka lat aktorem zakopiańskiej sceny.

Szalę mogła przeważyć Krystyna Meissner, pomysłodawczyni m.in. festiwali "Kontakt"i "Dialog". Odebrała jednak nadzieję na zwycięstwo Liberowi wybierając Krzysztofa Rekowskiego i jego inscenizację "Panien z Wilka". Równocześnie przyznała, że chętniej nagrodziłaby spektakl pozakonkursowy, czyli "Samotność pół bawełnianych" w reżyserii Radosława Rychcika.

Laur Konrada może zdobyć reżyser, który zdobędzie co najmniej trzy mieszki. W tym roku tak się nie stało. Brak głównej nagrody nie dziwi Marcina Wasyluka, krytyka teatralnego i dziennikarza Programu Pierwszego Polskiego Radia. - W spektaklach konkursowych zabrakło mi interpretacji. Tego, co reżyserzy chcieli powiedzieć od siebie - mówi.

Podobnego zdania jest Ryszard Klimczak, redaktor naczelny portalu Dziennik Teatralny. - W obliczu całego festiwalu Laur słusznie nie został przyznany. To była najsłabsza edycja, bo wiele spektakli nie spełniało kryterium oryginalnej interpretacji - twierdzi.

- To był salomonowy wybór. Żaden ze spektakli nie powinien otrzymać głównej nagrody. Żaden mnie nie zachwycił. Większość nie wzniosła się ponad poziom publicystyki, a przecież teatr to nie gazeta - mówiła Ewa Dąbek-Derda, teatrolożka z Zakładu Teatru i Dramatu Uniwersytetu Śląskiego.

Co dalej z Interpretacjami? Zdaniem Krystyny Meissner Katowice nie powinny rezygnować z festiwalu, ale czekają go poważne zmiany. - Widać, że wyczerpała się baza nowych reżyserów. Nie przybywa ich z roku na rok aż tylu, by wybrać pięciu. Może warto robić festiwal co dwa lata? Trzeba też poważnie podejść do kryteriów doboru spektakli. Z jednej strony przyjeżdżają tu młodzi reżyserzy, którzy zrobili dwie-trzy sztuki w życiu, a za konkurentów mają ludzi po piętnastu, dwudziestu realizacjach - mówi reżyserka i dyrektorka teatrów

(...)

Swojego wyboru broni jednak Jacek Sieradzki, dyrektor artystyczny Interpretacji. - Nie widzę niczego zdrożnego w tym rozkładzie głosów jurorów. Chociaż widzowie będą pewnie myśleć, że stało się coś niedobrego, bo nikt nie wygrał. Ale przecież znaczy to tyle, że każdy z pięciu jurorów dostrzegł coś interesującego w dziełach czwórki reżyserów. To komplement dla tego zestawu spektakli - przekonuje.

Jednak nawet werdykt jurorów nie wzbudził takiego zaskoczenia jak decyzja dyrektora Teatru Śląskiego Tadeusza Bradeckiego, który ogłosił, że jego teatr nie zaprosi żadnego ze startujących w konkursie reżyserów do pracy nad spektaklem w Katowicach. Powodem jest brak pieniędzy. Zapytany przez nas w kuluarach przyznał jednak, że zadecydowały także względy artystyczne.

Z wyborem swojego faworyta wahali się też dziennikarze. W końcu nie przyznali własnej nagrody, lecz zaledwie dwa wyróżnienia honorując reżyserów "Pijaków" i "Ostatniego takiego ojca". Jedynie publiczność nie miała wątpliwości, głosując na tę ostatnią sztukę. Okazało się więc, że Nagroda Publiczności była jedyną przyznaną na XII Interpretacjach.

Całość w Gazecie Wyborczej - Katowice

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji