Artykuły

Noc z rapem

Po dwunastoletniej przerwie oficjalnie otwarto Scenę Dramatu Teatru Narodowego czyli Salę Bogusławskiego. Zanim podniesiono kurtynę dyrekcja miała nielada orzech do zgryzienia. Jak pomieścić na ponad sześćsetosobowej widowni wszystkich, którzy chcieliby być na premierze. Tym razem uhonorowano zaproszeniami przede wszystkim środowisko teatralne. Aż się zaroiło od twarzy aktorów, reżyserów, scenografów. Był to rewanż za polityczny klucz jaki obowiązywał (z woli byłego ministra kultury) podczas otwarcia nowego budynku po pożarze. Tym razem nie zapomniano o Lechu Ordonie, który zaangażował się do Teatru Narodowego w roku 1949, gdy stały jeszcze rusztowania, a Władysław Daszewski, znakomity scenograf malował plafon.

Ta, znająca się najlepiej na rzeczy, widownia jako pierwsza nagrodziła oklaskami "Noc listopadową" Stanisława Wyspiańskiego, w bardzo osobistej (jak zwykle) interpretacji Jerzego Grzegorzewskiego (sternika artystycznego tej sceny). Wzbudziła od razu - podczas dwóch przerw - spory i dyskusje, bo to bliski temat narodowy. Zwolennikom tradycji wydawał się nazbyt uwspółcześniony. Pobrzmiewa w nim nawet rap. Przedstawienie zostało zrealizowane z wielkim rozmachem, w pięknej scenografii Andrzeja Kreutz-Majewskiego. Wykorzystano możliwości techniczne sceny, szybko zmieniają się dekoracje. A tak silnym zespołem aktorskim, ściągniętym z różnych teatrów, w tym Starego, może się pochwalić tylko Narodowy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji