Artykuły

Komiwojażer i Mewa

Gdynia sięgnęła po Arthura Millera, Gdańsk - po Antona Czechowa. Na deskach Teatru Miejskiego zobaczymy Marcina Trońskiego, w Wybrzeżu - Mirosława Bakę. Na szczęście nie trzeba wybierać: premiera "Śmierci komiwojażera" w sobotę, "Mewy" - w niedzielę

W dodatku pokazy przedpremierowe "Mewy" mogliśmy oglądać już w minionym tygodniu.

Arthur Miller o Generacji Nic

Dramat "Śmierć komiwojażera" miał triumfalną prapremierę na Broadwayu w 1949 roku, a później sztukę wystawiono aż 742 razy. Spektakl reżyserował sam Elia Kazan i zagrał w nim rolę Bena.

Pół wieku później dramat jest wciąż aktualny. Pewnie dlatego, że dotyka problemu indywidualnie głęboko skrywanego, chociaż globalnie widocznego gołym okiem: pogoni za pieniądzem i karierą, wewnętrznej pustki. Arthur Miller, najznakomitszy chyba pisarz i dramatopisarz amerykański, jest autorem wielu "demaskatorskich" sztuk, ukazujących jałowość i pustkę współczesnego życia, nietolerancję, okrutny świat utraconych złudzeń, spopielałego amerykańskiego mitu. Wydaje się, że Adam Ferency, który reżyseruje "Śmierć komiwojażera" dla Teatru Miejskiego, sięgnął po tę sztukę w wyjątkowo trafnym momencie: w czasach galopującego bezrobocia i realiów drapieżnego kapitalizmu.

Willy Loman, bohater dramatu, mówi synom: "Mierzcie wysoko, a zajdziecie daleko". Nie zaszli. Nazywają dziś sami siebie Generacją Nic i odpowiadają ojcu: "Świat dzieli się na straceńców, którzy mieli jakieś ideały, ale rozbiły się one w konfrontacji z rzeczywistością, i na odurzonych oparami konopi hipokrytów, klęczących przed klientem i szepczących mantrę: rynek, rynek, kasa, rynek... Starsi chcieli pieniędzy i wolności, nas interesowała przede wszystkim wolność. Dzisiaj nas i młodszych od nas interesują już tylko pieniądze. (...) Wyrażenie jesteśmy wolni zaczęło coraz częściej oznaczać, że mamy prawo nie mieć pomysłów na życie".

Handlowcy, menedżerowie, przedstawiciele handlowi wielkich korporacji - to nikt inny jak współcześni komiwojażerowie - zdają się podkreślać twórcy spektaklu w Teatrze Miejskim.

Aktorzy prowincjonalni

Na prowincji we własnym artystycznym sosie kiszą się aktorzy oraz literaci. Są wśród nich: Arkadina - sławna, acz nie pierwszej młodości aktorka; jej syn, Konstanty - sfrustrowany aspirant do kariery dramaturga; Trigorin - chodząca sława literacka, oraz Nina - młoda, obiecująca aktoreczka. Co ich łączy? Artystyczne i miłosne niespełnienie, ból, samotność i świadomość, że przegrali już życie. Nawet tytułowa mewa, ustrzelona z dubeltówki Konstantego, nigdzie nie poleci. Wypchane ptaszysko stoi przykurzone na kredensie, szklanym, nieruchomym okiem obserwując zamieranie otaczającego ją świata.

Prapremiera tego ponurego dramatu Antona Czechowa odbyła się w petersburskim Teatrze Aleksandryjskim. Spektakl, niefortunnie wówczas wyreżyserowany i nie najlepiej zagrany, okazał się kompletną klapą. Kiedy więc Konstanty Stanisławski zwrócił się do Czechowa z prośbą o zgodę na wystawienie sztuki w Moskiewskim Teatrze Artystycznym, autor zareagował sceptycznie. Dopiero po obejrzeniu kilku pierwszych prób zgodził się na wystawienie "Mewy" przez Stanisławskiego. Sam reżyser zagrał wówczas literata Trigorina.

Grzegorz Wiśniewski, reżyser gdańskiego spektaklu, czyta słynny dramat Czechowa w kontekście dyskusji o "nowym teatrze".

Czechowowską "Mewę" konfrontuje dość odważnie z fragmentami tekstów Wernera Schwaba - jednego z najbardziej kontrowersyjnych dramaturgów XX wieku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji