Artykuły

Śluby panieńskie

Krystyna Janda reżyseruje najsłynniejszą polską komedię. Realizacja ma być zgodna z duchem Fredry, a zrywać z "koturnową" tradycją fredrowskich inscenizacji. Filmowana w naturalnych plenerach, dynamiczna, pełna życia i humoru, Fredrowskim wierszem mówi rzeczy ciągle aktualne. O potrzebie miłości i o lęku przed zranieniem, o braku porozumienia między płciami, o miłosnych intrygach i flirtach, o dojrzewaniu i tęsknocie za młodością. Pierwsza połowa dziewiętnastego wieku, mały dworek (podlubelski dworek Norwida we wsi Głuchy). Do majątku pani Dobrójskiej (Krystyna Janda), mieszkającej z córką Anielą (Magda Smalara) i siostrzenicą Klarą (Agnieszka Podsiadlik), przyjeżdża z wizytą przyjaciel domu Radost (Jerzy Stuhr) w towarzystwie bratanka Gustawa (Adam Woronowicz). Chce młodziana ożenić z Anielą, temu jednak niespieszne do ołtarza. Jak się okazuje - także i Aniela nie marzy o małżeństwie. Wraz z Klarą - adorowaną przez niezaradnego Albina - złożyły śluby pozostania w stanie niezamężnym. Jak zaradzą temu panowie? Fredrę lubią niemal wszyscy. Wciąż bardzo często jest wystawiany. Czasem klasycznie, czasem przewrotnie. Wydaje się, że przeróbki mu nie szkodzą (najlepszym przykładem "Magnetyzm serca" Jarzyny), a i w wersji kanonicznej ciągle bawi. Krystyna Janda i świetnie poprowadzeni przez nią aktorzy postawili na żywioł komedii i realizm, witalność i krzepki humor. I chyba wygrali.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji