Artykuły

Wyrzuć gatki na autobus

Tamara Arciuch-Szyc paraduje w skąpej, dwuczęściowej bieliźnie po scenie. - Nie ma stanika, ona już nie ma stanika! - denerwuje się Grzegorz Chrapkiewicz, reżyser far­sy "Nie teraz kochanie".

Premiera sztuki autorstwa Raya Cooneya i Johna Chapmana odbędzie się ju­tro w Teatrze Kameralnym w Sopocie.

Bogaty właściciel salonu futrzarskie­go w Londynie postanawia zdobyć ser­ce powabnej striptizerki i obdarować ją wartościowym futrem. Uznaje jednak, że tak kosztowny prezent może wywo­łać podejrzenia jej męża. Konstruuje więc misterną intrygę. Futro ma kupić za jego pieniądze w jego sklepie mąż striptizerki. Nie jest to jednak takie ła­twe, gdyż "futrzana afera" wikła się co­raz bardziej. Ten przebiegły plan oka­zuje się początkiem katastrofy, która wydarzy się na naszych oczach.

Norki z metką i latarka

Na scenie przy Monte Cassino trwają gorączkowe (dosłownie!) przygotowa­nia do premiery. Pojawiające się sytu­acje są rodem z farsy, ale stanowią po prostu część teatralnej rzeczywistości. Spocony Arnold Crouch, czyli Arka­diusz Brykalski i Gilbert Bodley, czyli Grzegorz Gzyl na ciało Tamary Ar­ciuch-Szyc zarzucają futro z norek.

- Nie może być białej teatralnej metki! - krzyczy reżyser Grzegorz Chrapkie­wicz. - Trzeba ją schować głębiej w rę­kaw. Pomóżcie mi na litość boską!

Problemy pojawią się znów, kiedy Ta­mara Arciuch-Szyc musi schować się w ciemnej klitce. - Tamara źle się czu­je w małych pomieszczeniach. Tu jest jak w grobowcu - broni damy rycerz Gzyl. - Chłopcy, wstawcie latarkę - wy­daje polecenie Chrapkiewicz, palący pa­pierosa za papierosem:

Aktorzy dwoją się i troją - tylko w cią­gu pół godziny próby biegają po scenie, wyrzucają bieliznę przez "okno" (tak, aby wylądowała na dachu autobusu nr 9). Grzegorz Gzyl nosi na rękach Do­rotę Kolak (Maude Bodley).

- Teraz pan widzi, jaka to ciężka pra­ca - mówi Grzegorz Chrapkiewicz, je­dyny w Trójmieście artysta teatru, któ­ry może pochwalić się tytułem doktora habilitowanego w zakresie aktorstwa.

- Trzeba nauczyć aktorów partytury ryt­mów, prawie jak w dziele muzycznym.

Wystarczy wypaść z rytmu, mała wpad­ka i już przestaje być śmieszne, wszyst­ko leci. Reżyser ubolewa nad faktem, że re­cenzenci nie cenią wysoko śmiechu na scenie. - Dobrze oddaje to myśl Krasickiego: "Bo Polacy to mają przeko­nanie płone, że co zabawne błahe, co nudne zaś - uczone"

Kostiumy z Londynu, Leszczyński z Gazety

W spektaklu zobaczymy także Małgo­rzatę Brajer, Joannę Kreft-Bakę, Igo­ra Michalskiego oraz nową twarz teatru Wybrze­że Rafała Kronenbergera - dotąd mo­gliśmy widzieć go w "Po deszczu" oraz w filmie "Egoiści" Mariusza Trelińskie­go. Farsa Cooneya i Chapmana to po­wrót na scenę Krystyny Łubieńskiej, ak­torki od 1959 roku związanej z teatrem Wybrzeże. Łubieńska zagrała kilkadziesiąt ról teatralnych i filmowych (była m.in. Ofelią w "Hamlecie" Wajdy, Katarzyną w "Poskromieniu złośnicy", wystąpiła w wielu słuchowiskach radiowych, gościnnie zatańczyła także w "Tangu" Teatru Ekspresji).

Ekstrawaganckie kostiumy do przedsta­wienia przygotowała projektantka mody Dagmara Czarnecka. - Wzorowała się na strojach londyńskiej ulicy - mówi Grze­gorz Chrapkiewicz. - A tam, inaczej niż w zachowawczym Paryżu, ludzie ubiera­ją się awangardowo.

Muzykę do spektaklu opracował Ro­bert Leszczyński, dziennikarz muzycz­ny "Gazety Wyborczej". Będzie to wy­bór przebojów Beatlesów, których podstawę stanowiły wodewilowe przeboje West Endu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji