Artykuły

Warszawa. Nie chcą Mironaliów na Ochocie

Ośrodek Kultury OKO nie chce już organizować Mironaliów. Zdaniem urzędników impreza poświęcona Białoszewskiemu po prostu się nie opłaca. Wanda Chotomska i Halina Gąsiorowska, pomysłodawczynie Mironaliów, jednak się nie poddają.

Mironalia odbywały się na Ochocie corocznie od 1995 r. Na jeden dzień ulica Tarczyńska, na której kiedyś mieszkał poeta Miron Białoszewski [na zdjęciu], zamieniała się w kolorowy jarmark kulturalny. Można było posłuchać poezji i muzyki, obejrzeć zdjęcia albo potańczyć.

Ochoccy urzędnicy przekonują, że pieniądze lepiej przeznaczyć na kilka imprez przyciągających tłumy. Nie jest entuzjastą Mironaliów Michał Laszczkowski (PiS), przewodniczący dzielnicowej komisji kultury: - Ostatnie Mironalia, w 2003 r., kosztowały 100 tys. zł i przez cały dzień odwiedziło je może ze 300 osób. Roczny budżet dzielnicowego wydziału kultury to 320 tys., nie stać nas, by jedną trzecią wydawać na jednodniową imprezę, która nie budzi zainteresowania - tłumaczy.

Nie jest wyjątkiem wśród dzielnicowych radnych. Gdyby to zależało od nich, Mironalia przestałyby się odbywać już w 2003 r., bo już wtedy wykreślili je z budżetu. Impreza odbyła się jednak dzięki Fundacji Pomocy Bibliotece Publicznej Warszawa-Ochota "Libra", która zdobyła pieniądze z funduszu integracji z Unią Europejską.

Batalistyka i MTV

W ubiegłym roku Mironalia już się nie odbyły. Co było w zamian? Przewodniczący Laszczkowski wylicza cztery imprezy: Bezpieczną Stolicę na Szczęśliwicach (m.in. pokazy sprawnościowe policji i straży miejskiej, oraz prezentacja technik samoobrony w wykonaniu kobiet), Piknik Polowy (m.in. widowiska batalistyczne odtwarzające klimaty wojen napoleońskich i II wojny światowej), dwudniowy festyn z okazji Dnia Ochoty (kosztował 50 tys., odwiedziło go ok. 10 tys. osób) oraz Warszawski Piknik Kulturalny w Parku Wielkopolskim. Przyznaje, że ta ostatnia impreza była nieudana. - Ale na Piknik Polowy przyszło kilka tysięcy ludzi, a MTV pokazało z niego godzinny reportaż! - podkreśla z dumą.

Mironaliów nie chce organizować Monika Bończak-Tomaszewska, nowa dyrektor Ochockiego Ośrodka Kultury OKO. Też szkoda jej pieniędzy - potrzebuje ich na organizację Dnia Ziemi, Dnia Dziecka oraz regularną działalność ośrodka, taką jak otworzenie nowej modelarni.

Alternatywa dla Pottera

Imprezę na Tarczyńskiej chce za to wskrzesić ich pomysłodawczyni - Halina Gąsiorowska, była szefowa ochockiego wydziału kultury. - Po tym, jak odeszłam na emeryturę, mnóstwo ludzi pytało mnie o tę imprezę, mówiło, że im jej brakuje - tłumaczy. Jej fundacja Sztuka Życia wystąpiła o dotację do urzędu miasta. - Małgorzata Naimska, dyrektor biura kultury, zapewniła nas, że dołoży wszelkich starań, by znaleźć dla nas fundusze - cieszy się pani Gąsiorowska. Na Mironaliach chciałaby przypomnieć twórczość mniej znanych, alternatywnych pisarzy (m.in. poetę i dramatopisarza Ireneusza Iredyńskiego), oderwać dzieci od Harry'ego Pottera, pokazując im dzieła m.in. Ewy Szelburg-Zarembiny, i zaprosić wszystkich na warsztaty gry na zapomnianych instrumentach muzycznych. Koszt - 150 tys. zł w wersji optymalnej lub 100 tys. w wersji oszczędnościowej.

***

Beata Kęczkowska: Czy Mironalia odbędą się w tym roku?

Wanda Chotomska: Mam nadzieję że tak - 12 czerwca. Dla mnie to będą jubileuszowe Mironalia. Niby dziewiąte, bo w ubiegłym roku impreza się nie odbyła, ale gdyby się tak stało, byłyby dziesiąte, pierwsze przygotowaliśmy bowiem w 1995 r. Wierzę, że będą wyjątkowe i że na czas uda się nam zgromadzić potrzebne pieniądze.

Ale Mironaliów nie chcą urzędnicy na Ochocie. Dlaczego?

- Urzędnicy jacy są, wszyscy wiemy. Może nie rozumieją, że małe, kameralne imprezy, choćby były dla mieszkańców jednej ulicy, też są ważne? Może w ogóle nie widzą, kim był Miron Białoszewski? Pewnie marzą im się wielkie, głośne spędy-koncerty gromadzące tłumy? Oni mają swoje marzenia, my swoje - to dlatego nie zrezygnowałyśmy i wspólnie z panią Haliną Gąsiorowską, byłą szefową ochockiego wydziału kultury, postanowiłyśmy nie odpuścić. Wie pani, dlaczego? Bo ja w czasie wszystkich Mironaliów spotykałam się z mieszkańcami Tarczyńskiej - poczułam, że z roku na rok jest to dla nich ważne, że czują się wyróżnieni, zjednoczeni. Pamiętam, jak pewnego roku było wyjątkowo zimno, podpisywałam książki, gdy chwiejnym krokiem podszedł do mnie jeden z mieszkańców i poprosił mnie - tu zacytuję - "na intymność". Jak na "na intymność", to jasne, że poszłam. Za rogiem wysunął zza pazuchy butelkę czystej, mówiąc: "Przepraszam, że z gwinta, ale jeszcze nam tu pani zmarznie". Wie pani, jakie to było miłe?!

Organizowaliśmy już pokazy starych zdjęć dawnych mieszkańców Tarczyńskiej, było wspólne granie w cymbergaja. Myślę, że jeśli ludzie chcą w czymś takim brać udział, nie wolno tego tak po prostu porzucić.

Co zatem wydarzy się w czerwcu na Mironaliach?

- Napisałam już piosenkę o ulicy Tarczyńskiej, przygotujemy specjalny program dla dzieci. Będzie to rzecz retro - sięgniemy po teksty dziadków dzisiejszych dzieciaków, już parę osób szpera w starych "Świerszczykach". Będą teatry uliczne, w hotelu Sobieski będą wyświetlane filmy Mirona, może zawita do nas Stasiek Wielanek. Wszystko w duchu Mirona, tego, co on lubił. Zamierzamy też wystąpić o nazwanie imieniem Mirona Białoszewskiego ulicy, a właściwie zaułka w pobliżu placu Dąbrowskiego, zaułka, którym on chodził.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji