Artykuły

Zgadnij, kim naprawdę jestem

- Im dłużej pracowaliśmy, tym bardziej byłam przestraszona, czy uda mi się stworzyć tyle postaci. Na szczęście humor Allena przeniósł się na nasze relacje w zespole. Było zabawnie, dowcipnie, czasem abstrakcyjnie - o "Zagraj to jeszcze raz, Sam" w Teatrze 6. piętro opowiada aktorka MAŁGORZATA SOCHA.

Aktorka, 29 lat, w "Zagraj to jeszcze raz. Sam" [na zdjęciu] w reż. Eugeniusza Korina w Teatrze 6. piętro Michała Żebrowskiego gra osiem różnych kobiet, m.in.: katoliczkę, nimfomankę, intelektualistkę, seksbombę.

Długie rozpuszczone włosy, czarne legginsy, modne botki. MAŁGORZATA SOCHA wpada do restauracji Zielnik na warszawskim Mokotowie i od razu kieruje się do jedynego stolika, na który padają promienie słońca: - Potrzeba mi wiosny - oznajmia, chwilę później zamawia ciastko z gruszką i lodami.

MAŁGORZATA U WOODY'EGO ALLENA

Woda rozbryzguje się na kafelki. "Nie chcę alimentów, możesz zatrzymać wszystko. Chcę po prostu mieć to za sobą", mówi Małgorzata, stojąc pod prysznicem. Łazienka to idealne miejsce do ćwiczenia roli. Teraz jest Nancy, pierwszą żoną Allana Feniksa (alter ego Woody'ego Allena). Pierwsza scena przedstawienia zaczyna się właśnie pod prysznicem, gdy Nancy planuje, jak powie mężowi o tym, że chce się z nim rozstać. Za chwilę Małgosia znów zmieni ton głosu. Będzie piękną artystką, z którą Allan umówi się na kolację, potem katoliczką, nimfomanką, mroczną intelektualistką, w końcu Barbarą, sąsiadką. Ośmioma różnymi kobietami, które główny bohater spotyka na swojej drodze, poszukując prawdziwej miłości.

Październik zeszłego roku, kończą się zdjęcia do "Brzyduli", gdzie grała sekretarkę Wiolettę. Telefon od Michała Żebrowskiego budzi ją w pewien listopadowy wtorek. "O jedenastej jeszcze śpisz?", dziwi się Żebrowski. Mówi, że otwiera teatr i ma dla niej propozycję. Małgorzata decyduje się zagrać w spektaklu Korina, bo to dla niej ogromne wyzwanie. - Im dłużej pracowaliśmy, tym bardziej byłam przestraszona, czy uda mi się stworzyć tyle postaci. Do tego musi odnaleźć się w nowym środowisku, wśród samych wielkich osobowości: Żebrowski, Korin, Olbrychski, Wojewódzki. - Na szczęście humor Allena przeniósł się na nasze relacje w zespole - opowiada Małgorzata. - Było zabawnie, dowcipnie, czasem abstrakcyjnie.

Spotykamy się w jej pierwszy wolny od ponad dwóch miesięcy dzień. Po aktorce nie widać śladu zmęczenia, może dlatego, że umie się regenerować? Cały dzień intensywnej pracy, potem wpada do mieszkania i zaczyna inne życie. - Musimy posprzątać. A wieczorem może pójdziemy do kina - proponuje mężowi.

Nie celebruje uczenia się roli, jak niektórzy. Nie musi mieć specjalnych warunków, nie terroryzuje bliskich. Do nauki tekstu idealny jest samochód. - Muszę coś robić, gdy stoję w korku - mówi. - Droga z centrum na Kabaty, gdzie mieszkam, w godzinach szczytu zajmuje mi około 40 minut.

PERFEKCYJNA PANI DOMU

Zorganizować obiad dla rodziców i teściów to wyzwanie. Nawet dla takiej mistrzyni kulinarnej jak ona. - Co by tu wymyślić? - zastanawiała się Małgosia. W końcu zdecydowała się zaserwować coś niebanalnego: zupę rybną na wywarze z borowików i warzyw z pomidorami i łososiem. Pół dnia stała w kuchni, chcąc zabłysnąć. - Jestem "perfect house wife". Piekę ciasta, gotuję, organizuję przyjęcia dla przyjaciół i znajomych. Gdy ma czas, godzinami wybiera serwetki do przystrojenia stołu: - Te będą idealnie pasowały do czerwonej lampy, te do ręcznie szytego obrusu - mówi.

Marzenia? Chciałaby mieć duży dom i jadalnię z wielkim stołem, który pomieściłby co najmniej 20 osób. Sadzałaby wtedy gości i biegała, podając przysmaki. Już jako dziewczynka dostrzegła, że gotowanie sprzyja nawiązywaniu więzi między kobietami. - Robiłyśmy z mamą i babcią wspólnie ciasto, rozmawiałyśmy. Wiem, że to, co mówię, brzmi niefeministycznie. Trudno.

Dodaje, że to tak jak z parytetem. Idea słuszna, ale czy potrzebna? - Przecież często to różnice płciowe pchają ludzi w takim, a nie innym kierunku zawodowym. W środowiskach pedagogicznych jest przecież więcej kobiet niż mężczyzn. Czy to coś złego? A może nie wszystkie kobiety pragną funkcji politycznych, bo mają inne priorytety? Po co wpychać kogoś gdzieś na siłę? - zastanawia się.

GOSIA POMOCNA

Korytarz był jasny i przestronny, na ścianach wisiało mnóstwo obrazków. Zdziwiła się, głupio jej było przyznać, ale inaczej wyobrażała sobie oddział, na którym leżą ciężko chore na nowotwory dzieci. "Tylko nie płakać, tylko nie płakać", powtarzała. Wiedziała, że nikomu nie jest potrzebne jej współczucie. Przyszła tutaj, bo jako aktorka miała zapewnić dzieciom rozrywkę, opowiedzieć o swojej pracy, zostawić zdjęcia z autografami. "A ty kim jesteś?", spytał nagle ośmioletni chłopiec. Wyglądała tak zwyczajnie wśród grupy kolorowych klownów z Fundacji dr Clown. "Ja? - niemal zawstydziła się tego, że niczym się nie wyróżnia. - Zobacz, jestem tą dziewczyną z BrzyduIi" - i wyciągnęła z kieszeni zdjęcia. "A, znam cię. - Chłopiec pokiwał głową ze zrozumieniem, po czym spojrzał na nią trochę potępiająco. - Ale dzisiaj brzydko wyglądasz, nie ubrałaś się tak ładnie jak tu" - wskazał na fotografię. Rozbroiła ją jego szczerość, obiecała mu, że następnym razem się poprawi.

"O, to coś dla mnie", zaśmiała się, gdy zadzwoniła do niej Kasia Butowtt, znana modelka, z propozycją współpracy z Fundacją dr Clown. - Gdy studiowałam, a ludzie pytali, co robię, odpowiadałam, że robię magistra z klowna.

Przyznaje, że się bała. Jak się nie rozpłakać? Jak opanować emocje? Wiedziała, że dzieci nie potrzebują jej współczucia, chcą tylko, żeby je rozbawiła. - "Dzieci mogą wam uwierzyć, bo wierzą w czary, ale ciekawa jestem, jak przekonacie do siebie 18-letnią dziewczynę" - powiedziała Kasia Butowtt do wolontariuszy i z powątpiewaniem wskazała na pokój, w którym leżała chora nastolatka - opowiada Socha. Klowni weszli do niej i zaczęli pokazywać swoje sztuczki. "Zobacz, tu w środku pudełka jest piórko, widzisz, dobra, teraz dmuchnij i otwórz. Widzisz, nie ma piórka, magia". Dziewczyna, choć wcześniej miała smutne oczy, roześmiała się.

Ale Socha przyznaje, że czasem trudno jest jej się zdecydować na taką wizytę. Gdy ma gorszy dzień, rezygnuje. - Jeszcze nie jestem przygotowana do profesjonalnej pomocy, ale gdy znajdę czas, skończę kurs dla wolontariuszy. Układa mi się w życiu, chcę podzielić się dobrą energią, która jest we mnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji