WSPOMNIENIE: Hanna Parysiewicz (01.07.1907 - 22.06.1968)
Świat o Niej zapomniał. Dopóki jeszcze żyję, chcę przypomnieć tę niezwykłą postać. Świetną aktorkę, wspaniałą koleżankę i prawego, szlachetnego człowieka.
Hanka była najsłodszą "wariatką" w teatrze. Pracowałem z Nią kilkanaście lat w Teatrze Nowym, Klasycznym (dziś Studio) i w Teatrze Rozmaitości. Graliśmy w kilkunastu sztukach. Przeżywaliśmy wspólne radości i smutki. Przyjaźniliśmy się. Zaśmiewaliśmy się do łez - bo Hanka była szalenie dowcipna i miała ogromne poczucie humoru. Płakaliśmy także w chwilach załamania.
W młodości była przepiękna. Nie znałem Jej wtedy osobiście, ale oglądałem Jej fotografie w przedwojennych tygodnikach ilustrowanych i podziwiałem na scenie. Z biegiem lat się zmieniła. Czas i ciężkie przeżycia osobiste zrobiły swoje. Zawsze była szczupła i miała znakomitą sylwetkę, ale w okresie kiedy Ją poznałem, była wychudzona i tylko twarz zachowała resztki dawnej urody. Sama potrafiła żartować z siebie i krytycznie spojrzeć na rzeczywistość. W młodości grywała damy i amantki. Damą była także w życiu.
W okresie, kiedy byliśmy razem w teatrze, grywała "staruchy" i "wiedźmy na miotle" - jak sama mówiła. Nie była ani staruchą, ani wiedźmą. Była najcudowniejszą koleżanką, którą wszyscy kochali. Młodzież Ją uwielbiała. Wśród młodych czuła się znakomicie. Natychmiast nawiązywała z nimi kontakt.
Urodziła się w roku 1907 na Śląsku, w miejscowości Łagisza. Maturę zdawała w Krakowie i tam ukończyła studia aktorskie. Debiutowała w Teatrze Polskim w Warszawie w 1928 r., grając Klocię w sztuce Zapolskiej "Tamten". Zagrała jeszcze w pierwszym roku po studiach w komedii Hemara "Dwaj panowie B" oraz w "Rewizorze" Gogola.
Pracowała w Ateneum, Nowym, teatrach Comoedia i Reduta Juliusza Osterwy. W tym ostatnim w roku 1936 zagrała Magdalenę w "Pierścieniu wielkiej damy" Norwida. Ostatnie dwa lata przed wybuchem drugiej wojny światowej to występy w Teatrze Polskim, Małym i w Teatrze Kameralnym Karola Adwentowicza i Ireny Grywińskiej na Senatorskiej w pobliżu pl. Teatralnego.
Po wojnie znalazła się w Krakowie. Do zawodu powróciła w roku 1949. Spotkałem się z Nią po raz pierwszy w latach 50. w Teatrze Nowym w Warszawie przy ul. Puławskiej za dyrekcji Jerzego Macierakowskiego. Graliśmy tam między innymi w gruzińskiej komedii "Konkurenci" w reżyserii Janusza Warneckiego z udziałem Ludwika Sempolińskiego. Z Nowego przeniosła się do Teatru Syrena. Resztę życia spędziła w Teatrze Klasycznym i Rozmaitości, grywając role charakterystyczne. Była w nich znakomita. Nawet w najdrobniejszym epizodzie potrafiła stworzyć wyrazistą postać, która na długo pozostawała w pamięci widza. W teatrach tych graliśmy jeszcze razem w "Iwanowie" Czechowa, gdzie była zabawną Awdotią, w "Pierścieniu i róży", w "Suok" i w "Ondynie" Giraudoux, gdzie stworzyła wyrazistą postać Pomywaczki. Doskonałą Jej rolą była Heloiza w "Madame Bovary" Flauberta. Zaproszona do Teatru Dramatycznego zagrała Eurydykę w "Antygonie" Anouilha, a w Teatrze Narodowym - Matkę Maszy w "Żywym trupie" Tołstoja. Wystąpiła także w wielu filmach produkcji polskiej przed wojną i po niej. Była częstym gościem Polskiego Radia, gdzie nagrała mnóstwo audycji.
W życiu prywatnym przez długie lata związana była uczuciowo ze znakomitym kompozytorem Janem Maklakiewiczem.
Jej życie nie było usłane różami, a mimo to do końca zachowała poczucie humoru i życzliwość dla ludzi. Mieszkała na Starym Mieście w pobliżu Klubu Księgarza. Ilekroć jestem w tej okolicy, moje myśli biegną do Hanki i jej gościnnego domu, w którym spotykaliśmy się często.