Artykuły

Co dzieje się z ludźmi

Po "Nocy listopadowej", "Saragossie" i "Ślubie" w Teatrze w Narodowym odbędzie się dziś ostatnia premiera tego sezonu - "Król Lir" Williama Szekspira.

Przedstawienie na scenie im. Bogusławskiego reżyseruje Maciej Prus. Z rolą Lira zmierzy się Jan Englert. W postacie trzech córek wcielą się: Beata Scibakówna jako Goneril, Dorota Segda jako Regan i Joanna Kwiatkowska-Zduń jako Kordelia.

Na scenie zobaczymy też m.in.: Olgierda Łukaszewicza, Artura Żmijewskiego, Mariusza Bonaszewskiego, Andrzeja Blumenfelda i Bartosza Opanię.

Maciej Prus reżyserował już Szekspira na początku lat 90. W Teatrze Polskim wystawił "Ryszarda III", "Stracone zachody miłości" i "Juliusza Cezara".

- Nie chcę, żeby to był spektakl polityczny - zapowiada reżyser. - Rozkład państwa mniej mnie interesuje. Najważniejsza jest tajemnica, los, przeznaczenie i to, co w tym dramacie, który wywołał Lir, dzieje się z ludźmi. Jak jednostka może zaważyć na losie wielu ludzi.

Muzykę skomponował Stanisław Radwan, autorką scenografii jest Zofia de Ines. - Przestrzeń jest umowna, w żaden sposób nie odnosi się do epoki. Można powiedzieć, że to przedłużenie architektury teatru - mówi Zofia de Ines.

Aktorzy będą mówić tekst w przekładzie Zofii Siwickiej, która tłumaczyła Szekspira w latach 30 i 40.

W którą stronę płynę

Mówi Jan Englert

Nie wiem, jaki będzie mój Lir. Można powiedzieć: pływak, który pływa wszystkimi stylami. Do tej pory pływał w basenie, teraz został rzucony na środek morza - i płynie. To jestem ja w roli Lira. Wiem, że gdzieś jest brzeg, ale do brzegu można płynąć w różne strony. Szansa na dopłynięcie istnieje. Chciałbym pokazać w ciągu trzech godzin proces utraty władzy, autorytetu i dobrego samopoczucia. Nie chcę pokazać starego Lira, raczej proces starzenia, którego widownia będzie świadkiem. Myślę, że "Król Lir" to fenomenalne studium psychologiczne starzenia się.

Chodzi mi o psychikę postaci, zewnętrzność jest mniej ważna. Istnieje stereotyp, że Lir ma być stary, siwy i mieć białą brodę - Laurence Olivier, grając Lira w wieku 38 lat, przyklejał sobie sztuczną. Ja zapuściłem prawdziwą.

Starzenie się polega na traceniu pewności siebie, w człowieku pojawia się coraz więcej wątpliwości. Im więcej władzy, autorytetu ktoś posiada, tym bardziej upiera się przy swoich racjach. 70-80-letni władca wie już, że popełnia błędy, ale trwa przy decyzjach, bojąc się, że ktoś mu powie: "Pomyliłeś się". Wcześniej nie miałem tej świadomości, zrozumiałem to, pracując nad Lirem.

Żeby zagrać tę postać, trzeba poszukać w sobie tego, co prawdziwy mężczyzna skrzętnie chowa. Trzeba dogrzebać się do wszystkich słabości. Musiałem na nowo znaleźć w sobie nieudacznika, chociaż całe życie walczyłem o to, żeby nim nie być.

Nie uważam, żeby ta rola miała cokolwiek podsumować w mojej pracy. Mam nadzieję, że dopiero po Lirze się zacznie! Jedyne, co paraliżuje moje dobre samopoczucie, to skala trudności, bo to chyba najtrudniejsza z szekspirowskich ról.

Jak mówi reżyser, to nie będzie przedstawienie polityczne. Sądzę, że główna przyczyna, dla której Szekspir przetrwał wieki, to fakt, że zajmował się niczym innym jak tylko człowiekiem. Polityka jest tylko pochodną człowieczego losu.

Niech krytycy rozsądzą, czy przedstawienie będzie dotyczyło aktualnej sytuacji politycznej, czy może niesie ogólniejsze przesłanie.

not. AGNES

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji