Artykuły

Kochał Polskę, kochał Kresy...

Świętej pamięci Janusz Zakrzeński był moim przyjacielem. Jego ojciec, także Janusz, przyjaźnił się z moim ojcem. Obaj pochodzili z ziemiańskich rodzin Kielecczyzny, skąd wygnała ich, i nas, komunistyczna tzw. reforma rolna - pisze w Zdzisław Julian Winnicki w Naszym Dzienniku.

Gdy w 1994 roku wraz z kolegami ze Straży Mogił Polskich na Wschodzie (byłem prezesem tego stowarzyszenia, ustawiliśmy na Białorusi i Ukrainie 42 stalowe krzyże oraz ufundowaliśmy dwie kapliczki wotywne) organizowaliśmy cykliczną akcję dla Polaków na Białorusi pod nazwą Dni Kultury Polskiej w Wołkowysku k. Grodna, Pan Janusz na moją prośbę, i całkowicie bezinteresownie, wziął udział w tym przedsięwzięciu. Wystąpił ze wspaniałym recitalem na scenie wołkowyskiego domu kultury wypełnionego przez naszych rodaków (w Wołkowysku Polacy stanowią połowę mieszkańców), a następnie w podwołkowyskiej wiejskiej szkole w Gnieźnie. To całkowicie polska miejscowość, ale polskie dzieci w białoruskiej szkole uczą się po rosyjsku. Pan Janusz uczestniczył w uhonorowaniu Krzyżami Straży Mogił Polskich miejsc mordu na akowcach pod Wołkowyskiem, a następnie odwiedził w naszym towarzystwie historyczne Bohatyrowicze i Miniewicze, gdzie rozgrywała się akcja powieści "Nad Niemnem". Znosił dzielnie trudy podróży i siermiężne warunki w tamtejszych obiektach hotelowo-gastronomicznych. Na zakończenie wyprawy dotarliśmy na białoruską stronę Kanału Augustowskiego, gdzie odwiedziliśmy już śp. panią Antoninę Opolską. Mieszkała tam samiuteńka w dawnej strażnicy śluzowej w Niemnowie. W domu radio było nastawione bez przerwy na "Warszawę, Program 1". Po powrocie do domu Pan Janusz serdecznie pozdrowił panią Antoninę przez radio. Trzy lata później znów jako przewodnik po grodzieńskiej polskości oprowadzałem ekipę realizującą film dokumentalny: "Bohatyrowicze - po latach". Odwiedziliśmy królewskie Grodno, Bohatyrowicze i Miniewicze. Z udziałem Pana Janusza, a także reżysera filmu pana Zbigniewa Kuźmińskiego, odtwórcy roli Anzelma Bohatyrowicza śp. pana Michała Pawlickiego oraz Teresy Bohatyrowicz ze Strzałkowskich (ze Strzałkowskich pochodziła dziewczyna, która była pierwowzorem powieściowej Justyny Orzelskiej, w Bohatyrewiczach nadal mieszkają nieliczni już potomkowie Jana i Cecylii) kręciliśmy piękny dokument z przeplatającymi się opowieściami dawnymi i współczesnymi. Film nie uzyskał akceptacji TVP. Nie został wyemitowany. Wielka szkoda. Pan Janusz bardzo nad tym ubolewał. Ja również. Widywaliśmy się jeszcze sporadycznie we Wrocławiu. Raz w klubie garnizonowym zorganizowaliśmy wystawę "Z biegiem Niemna", drugi - w Warszawie we "Wspólnocie Polskiej", a trzeci - u jego siostry we Wrocławiu. Uważam, że za rzadko się spotykaliśmy.

Jan Zakrzeński był szczerym katolikiem, kochał Polskę, kochał Kresy, był zafascynowany postacią wielkiego Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Autor jest pracownikiem Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji