Artykuły

Ruskie spojrzenie

"Ruski miesiąc" w reż. Giovanny'ego Castellanosa w Teatrze im. Sewruka w Elblągu. Pisze Barbara Brumer w portalu onel.pl.

Światową prapremierą scenicznej adaptacji powieści "Ruski miesiąc" Dimitrija Strelnikoffa uczcił Teatr im. Aleksandra Sewruka tegoroczny Międzynarodowy Dzień Teatru. Po spektaklu odbyła się uroczystość wręczenia dorocznych okolicznościowych nagród.

Autor "Ruskiego miesiąca" Dmitrij Aleksandrowicz Strelnikoff, pisarz, dziennikarz, bard, od dwudziestu lat mieszka w Polsce. Ważna dla wielu będzie również informacja, że jego piosenki zostały wydane w prestiżowej serii "Bardowie Rosji". Bo przecież kochamy takich ludzi jak choćby Wertyński, Okudżawa czy Wysocki.

Czy pokochamy również Strelnikoffa? Z całą pewnością trzeba mu współczuć. Kanwą do napisania "Ruskiego miesiąca" stały się bowiem - jak sam zapewnił - jego własne matrymonialne perypetie. Gdybym tego nie przeżył na własnej skórze, wyszedłbym jako autor na wariata, twierdzi Strielnikoff i trudno nie przyznać mu racji, śledząc akcję przedstawienia. O miłości do autora niech zadecyduje każdy z osobna po obejrzeniu "Ruskiego miesiąca", opowieści o miłości Rosjanina i Polki, którzy chcąc wziąć ślub mieszany (katolicki i prawosławny), natykają się niezwykle trudne do pokonania biurokratyczne bariery.

Piotr Smirnoff (Leszek Czerwiński), główny bohater sztuki, zakochany w Polce Stasi (Anna Suchowiecka) jest rozwodnikiem, pierwszą żonę (która sprzyja jego nowym planom życiowym) i syna pozostawił w Moskwie. Decyzję o kościelnym ślubie podejmuje również dlatego, by zadowolić przyszłych teściów.

-Piotr napotyka na poważny problem w postaci biurokracji kościelnej, jednak bardzo walczy o rzecz, o którą w zasadzie nie wszyscy potrafiliby zawalczyć z takimi szlachetnymi dobrymi intencjami - powiedział Leszek Czerwiński, który wcielił się w postać głównego bohatera. - Podoba mi się jego upór w dążeniu do zrealizowania zamierzonego celu.

Starania o zgodę na ślub trwają trzy lata. I to byłoby na tyle, jeśli idzie o treść sztuki, która choć wielokrotnie rozśmieszała do łez, zmuszała częstokroć do refleksji i odpowiedzi na pytanie: Czy to naprawdę my? Autor bowiem dosadnie scharakteryzował swoich bohaterów. Być może nie wolno generalizować, ale wedle autora "Ruskiego miesiąca" przeciętny Polak "starszej daty" żywi się rosyjskimi resentymentami, przedstawiciele naszego kościoła są pazerni, zbiurokratyzowani w przeciwieństwie do hierarchów prawosławnych, którzy są przedstawieni jako stetryczałe towarzystwo sielsko-anielskie, zaś młode pokolenie obu nacji to już inni ludzie.

Szczególnie dobrze prezentują się w sztuce Rosjanie. Piotr Smirnoff i jego przyjaciel Maksym Iljin (Krzysztof Grabowski) to ludzie bez kompleksów, "mocni w gębie", sypiący prawdziwie "ruskimi" dowcipami (np. Dlaczego śmierdzi na Dworcu Centralnym? bo tam się załatwia Władimir Putin). Uzbrojeni w takie atuty bohaterowie Strelnikoffa nie mogą nie być autorytetami w sprawach polskiej śmiesznej moralności, która np. matce Stasi (Teresa Suchodolska) każe mieć do kandydata na zięcia pretensje o to, że niegdyś ruski tank przejechał po zakopanej w ogrodzie rodowej porcelanie.

Dmitrij Strelnikoff napisał książkę, która stała się wspaniałym materiałem do teatralnej przeróbki. Sceniczna adaptacja powieści, której dokonał Łukasz Molski, jest godna podziwu, podobnie jak ruch sceniczny autorstwa Filipa Szatarskiego i reżyseria elbląskiego przedstawienia (Giovanny Cactellanos).

- Zaproponowałem reżyserię scenicznej wersji "Ruskiego miesiąca" Kolumbijczykowi, bo któż lepiej potrafi zrealizować problematykę powieści Rosjanina niż obcokrajowiec mieszkający od czternastu lat w Polsce - tłumaczył internacjonalistyczne przedsięwzięcie Mirosław Siedler, dyrektor elbląskiego teatru. Nam się jednak wydaje, że to dość karkołomne tłumaczenie. Dobry autor i dobry reżyser, bez zaglądania do ich paszportów, wystarczą, by zagwarantować sukces.

Wyrazy uznania należą się również aktorom, wszystkim bez wyjątku, którzy w "Ruskim miesiącu" zagrali. Poza wymienionymi wcześniej oraz poza Lesławem Ostaszkiewiczem, który zachwycił nas wyjątkowo, gratulujemy Hannie Świętnickiej-Grabowskiej, Krzysztofowi Bartoszewiczowi, Marcie Masłowskiej, Pawłowi Skowronowi, Tomaszowi Czajce, Jerzemu Przewłockiemu, Jolancie Tadli, Mariuszowi Michalskiemu, Jackowi Gudejko, Irenie Adamiak i Beacie Przewłockiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji