Artykuły

Tęsknota za Arkadią

Każdy tęskni za jakąś Arkadią. Ci, którym starcza zapału i środków, podejmują się niekiedy dzieła tworzenia wokół siebie ziemskiego raju. Próby te skazane są na niepowodzenie z zasadniczego powodu - nie żyjemy sami, a nie ma uniwersalnego wzorca wiecznej szczęśliwości. W najogólniejszym zarysie taka jest tematyka "Arkadii", sztuki Toma {#au#905}Stopparda{/#}, cenionego brytyjskiego autora utworów dla teatru, radia, telewizji i kina. W rok po światowej prapremierze w Narodowym Teatrze w Londynie (1993) , pierwszą polską wersję "Arkadii" przygotował gdański Teatr Wybrzeże.

Sztuka Toma Stopparda - autor nazwał ją "wysoką komedią idei" - ma skomplikowaną, choć bardzo precyzyjną strukturę. Mieszają się w niej na przemian dwa plany czasowe: początku XIX w. i współczesności. Łączy je miejsce - pokój wychodzący na ogród w wielkiej posiadłości wiejskiej w Derbyshire. Intryga współczesna ściśle powiązana jest z wydarzeniami sprzed dwóch wieków. Jesteśmy świadkami detektywistycznego dochodzenia historycznej prawdy przez trójkę naukowców, usiłujących odtworzyć okoliczności krótkiego pobytu w tym miejscu lorda Byrona. Skąpa faktografia sprzyja przyjmowaniu najbardziej śmiałych hipotez roboczych, które zostają brutalnie zweryfikowane przez dramaturgiczny zabieg przeskoku czasowego. Bohaterowie z przeszłości skutecznie demaskują daleki od doskonałości zestaw współczesnych narzędzi badawczych. Widzowie mogą stwierdzić, że domysły naukowców były jednak chybione.

Zestawienie w takiej bliskości obu epok nie wypada dla nas, niestety, korzystnie. Patrząc na wyalienowanie obecnych mieszkańców posiadłości lordostwa Croomów, sceny z początku XIX w. gotowi jesteśmy traktować jako prawdziwą Arkadię. Tzw. konwenans, czyli kodeks towarzyski zobowiązywał do nieskazitelnych manier, skrywania zgubnych emocji, burz namiętności. Ujawnianiu uczuć sprzyjały zaś salonowe konwersacje i pobudzające wyobraźnię gry słowne. Dzisiejsi arystokraci ducha - do których wypadałoby zaliczyć ludzi z kręgów uniwersyteckich - żyją może i autentyczniej, ale... Właśnie. Jakże mało wytwornie, jak nieciekawie, jak nieelegancko, a niekiedy nawet wulgarnie.

"Arkadia", wspaniała erudycyjna komedia, wymaga aktorstwa najwyższej próby. Teatr Wybrzeże ma takich wykonawców - przynajmniej do głównych ról. W części historycznej w postać elokwentnego, ujmującego sposobem bycia guwernera Septimusa Hodge'a z powodzeniem wcielił się Jacek Mikołajczak. W trudnej roli jego nad wyraz pojętnej, nastoletniej uczennicy Thomasiny Coverly, przekonująco zaprezentowała się Jolanta Jackowska. Lady Croom, wyniosłą, choć nieodporną na podszepty Amora matkę Thomasiny, interesująco poprowadziła Ewa Kasprzyk. W roli Ezry Chatera, zdradzanego męża-grafomana, bawił swoją vis comica Jerzy Łapiński.

Część współczesna niepodzielnie należała do trójki aktorów: Doroty Kolak (Hanna Jarvis, autorka biografii o Lady Lamb) , Mirosława Baki (Valentine Coverly, matematyk-programista) i Jerzego Kiszkisa (Bernard Nightingale, historyk literatury, karierowicz i... świntuch) .

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji