Artykuły

Grzegorzewski w krainie operetki

"Operetko, co z tobą, cóż więc mam robić, jakie sposoby wymyślić, żeby twoje worki przemówiły głosem Historii?... Niespodziane, ironiczne, zjadliwe wichry - gromy i nagłe urywające się śpiewy - tańce. Teatr to rzecz zdradliwa, kusi zwięzłością, o ileż łatwiej zdawałoby się dobrnąć do końca ze sztuką niż z wielostronicową powieścią! Ale gdy raz dasz się wciągnąć we wszystkie zasadzki tej formy, obmierzłej - nieporęcznej, sztywnej, przestarzałej - gdy wyobraźnia poczuje się przywalona ciężarem ludzi na scenie, tą niezgrabnością "prawdziwego" człowieka, od którego trzeszczą deski podłogi, gdy pojmiesz, że trzeba ci ten ciężar uskrzydlić, zamienić w znak, w bajkę, w sztukę, to wtedy jedna za drugą wersja idzie do kosza i ten kilkuaktowy drobiazg zaczyna nabrzmiewać miesiącami twojego życia" - pisał Witold Gombrowicz w "Dzienniku".

Po "Operetkę" Witolda Gombrowicza chętnie sięgają twórcy naszego teatru. Jedne z najwybitniejszych inscenizacji stworzyli przed laty Kazimierz Dejmek w łódzkim Teatrze Nowym i Maciej Prus w warszawskim Teatrze Dramatycznym. W 2000 roku autorską wersję tego utworu zaproponował Jerzy Grzegorzewski na scenie narodowej. Spektakl wzbudził duże zainteresowanie i grany jest z powodzeniem do dziś. Na podstawie tamtej wersji Jerzy Grzegorzewski w końcu kwietnia zrealizował przedstawienie telewizyjne.

W obsadzie m.in. Beata Fudalej i Igor Przegrodzki jako książęta Himalaj, Ignacy Gogolewski jako hrabia Szarm, Wojciech Malajkat jako Mistrz Fior, Jacek Różański jako baron Firulet oraz Paulina Kinaszewska jako Albertynka. Scenografię przygotowała Barbara Hanicka, muzykę skomponował Stanisław Radwan.

- "Operetka" to moje pierwsze spotkanie z Gombrowiczem i teatrem Jerzego Grzegorzewskiego - mówi Ignacy Gogolewski. - Spotkanie, które w sposób znaczący zmieniło moją dotychczasową drogę artystyczną. Hrabia Szarm jest postacią tylko pozornie efektowną. W czasie prób reżyser piętrzył trudności w budowaniu tej postaci, co w sumie dało interesujący efekt. Pierwszym zaskoczeniem dla mnie była propozycja, by wejść na scenę... ze skakanką. Wprawdzie - uwzględniając mój wiek - zostały we mnie jeszcze resztki sprawności fizycznej, ale skakanie na skakance i jeszcze prowadzenie dialogu z innymi postaciami okazało się trudne do wykonania. Jerzy Grzegorzewski fascynował nas swymi pomysłami, imponował wyobraźnią i dbał o najmniejszy szczegół. Mnie np. wielokrotnie odwodził od różnych konwencjonalnych rozwiązań. Na małej scenie przy Wierzbowej, gdzie spektakl miał swoją premierę, wprowadził zarówno aktorów, jak i widzów w pewien nierzeczywisty świat. Realizacja telewizyjna pozwoliła na rozwiązania jeszcze śmielsze. I dlatego wszyscy bardzo ciekawi jesteśmy ostatecznego efektu.

- Z Jerzym Grzegorzewskim pracowałem już wielokrotnie. Pierwszym znaczącym efektem naszej współpracy był "Ślub" Gombrowicza we wrocławskim Teatrze Polskim - mówi Igor Przegrodzki. - Grałem tam postać ojca i do dziś uważam ją za jedną z najciekawszych ról w moim dorobku aktorskim. Myślę, że od pewnego czasu mogę mówić o nici porozumienia z Jerzym Grzegorzewskim. Nie był to łatwy proces, bo jako aktor wychowałem się na teatrze realistycznym. Potem zauważyłem, że ten realizm zamknięty jest w pewnej formie. Niektórzy nazywali mnie aktorem formy. Nie wiem, czy słusznie, ale pewnie coś w tym jest. W "Operetce" włożyłem kostium i nagle stałem się księciem Himalaj. Koledzy żartowali, że być może pomogło mi w tej roli moje pochodzenie. Ja myślę raczej, że potwierdziła się zasada, że kostium czyni króla. Nie czułem się zaskoczony, że przyszło mi zagrać rolę ojca Ignacego Gogolewskiego, choć jestem od niego starszy zaledwie o pięć lat, bo w teatrze wszystko jest możliwe. "Muzyka, kuplety, tańce, dekoracje, kostiumy w klasycznym stylu dawnej wiedeńskiej operetki. Melodie łatwe, stare. Ale stopniowo "Operetka" dostaje się w wir Historii i wzbiera szaleństwem. Efekty burzy wichry gromy z początku raczej retoryczne, w drugim, a zwłaszcza trzecim akcie przechodzą w prawdziwą burzę. Sceny szekspirowskie trzeciego aktu niech będą patetyczne i tragiczne" - pisał Gombrowicz we wstępie do "Operetki".

Dużo pisano o "Operetce przez te 30 lat, były rozmaite jej interpretacje. Jedna rzecz się nie udała - twierdzi Jerzy Grzegorzewski. - Nie udało się bowiem odpowiedzieć na pytanie, które pada w tym utworze, ile naprawdę krzesełek miał lord Blotton.

Ten temat bardzo nas trapi i obawiam się, że i tym razem nie będziemy mogli na to pytanie znaleźć odpowiedzi. Liczymy jednak bardzo na intuicję widzów.

Jerzy Grzegorzewski

Przed laty chciałem robić "Operetkę" w Krakowie i związać ją z miejscami charakterystycznymi dla tego miasta. Wyobrażałem sobie całą rzecz tak: w kawiarni Michalika Hrabia Szarm i baron Firulet grają w szachy i próbują dokonać następnych podbojów miłosnych. W kościele Mariackim kończy się msza święta. Wychodzi z niej Albertynka z rodzicami i kierują się do Jamy Michalika, aby zjeść ciastko i wypić kawę. Tam natykają się na Planty, gdzie złodziejaszek okrada albertynkę i daje powód do przedstawienia się Szarmowi. Mamy więc Jamę Michalika, kościół Mariacki, Planty i dalej jest planowany bal. Jest noc, oświetlony Teatr Słowackiego. Wszystkie dorożki Krakowa pustymi ulicami wiozą na workach uczestników balu. Jest również Fior, gwiazdor z Paryża, ubrany przez jakiegoś wybitnego artystę z Francji. Zaczyna się rewolucja, która jest rewolucją w teatrze - "Nie-boską komedią" rozgrywaną na deskach Słowackiego. Był taki szkic przedstawienia, ale życie koryguje plany i do tamtej realizacji nie doszło.

- Obecny projekt ma coś z ducha tamtego zamierzenia. Jednym z powodów, dla których postanowiłem powrócić do wystawienia tego dramatu, była obsada, którą udało mi się zgromadzić w Teatrze Narodowym. Wersja telewizyjna nie jest prostym przeniesieniem tamtego spektaklu, jest opowieścią bardziej filmową.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji