Artykuły

Czarny charakter o złotym sercu

Kiedy chciał się wyciszyć jechał do zaprzyjaźnionego przeora klasztoru na Jasnej Górze i zaszywał się tam na kilka dni. Jak mówił, dzięki przyjaciołom mógł być w miejscach niedostępnych dla turystów i wiernych. - Najciszej jest w katakumbach i nastrój tam panujący zachęca do zwolnienia i przemyśleń. To bardzo dobrze robi, takie przejście przez inny wymiar - wyjaśniał nie tak dawno. Macieja Kozłowskiego wspomina Lidia Cichocka w Echu Dnia.

Zmarł Maciej Kozłowski, aktor związany z regionem radomskim i świętokrzyskim

Miał 53 lata. Debiutował jeszcze jako student łódzkiej "filmówki", której dyplom uzyskał w 1984 roku. Był aktorem teatrów: Nowego w Poznaniu, Studio w Warszawie a także członkiem zespołu Teatru Narodowego w Warszawie.

Maciej Kozłowski był niezwykle utalentowanym i cenionym aktorem. Zyskał popularność dzięki rolom "złych" charakterów. Jego najważniejsze filmy to: "Kroll", "Psy", "Lista Schindlera". Wystąpił między innymi w takich filmach jak "Ogniem i mieczem", "Wiedźmin", "Kingsajz", "Ucieczka z kina Wolność", "Killer" czy "Świadek koronny". Wielbicielom seriali telewizyjnych znany jest z udziału w produkcjach: "Matki, żony i kochanki", z roli policjanta w "13 posterunku", oficera BOR w "Ekstradycji 3", ojca jednej z bohaterek "Klasy na obcasach". Wcielił się także w balansującego na granicy prawa Waldemara Jaroszego w "M jak miłość". Znalazł się w obsadzie seriali "Samo życie", "Czwarta władza" i "Oficer". W 2005 roku Kozłowski został uhonorowany Srebrnym Krzyżem Zasługi. Aktor zmagał się z wirusowym zapaleniem wątroby typu C. Zmarł we wtorek w warszawskim szpitalu.

Maciej Kozłowski najczęściej grał czarne charaktery, ale ci, którzy go znali wiedzieli, że to tylko rola. Na co dzień był bardzo spokojnym i pełnym ciepła człowiekiem. Przejmował się losem zwierząt: koni odstawianych do rzeźni, bezpańskich psów, kotów. Za przykładem przyjaciół z Warszawy przeniósł się na wieś koło Szydłowca.

Pod koniec kwietnia miał wziąć udział, jako członek jury, w konkursie Poezji i Pieśni Żydowskiej Mazel Tow w Szydłowcu. Nie pojawił się jednak na imprezie, bo trafił do szpitala.

W Kielcach był na początku kwietnia, w dniu, w którym miała być otwarta wystawa jego żony, Agnieszki Kowalskiej, ale wtedy właśnie zdarzył się tragiczny wypadek pod Smoleńskiem i wernisaż przełożono.

PRZYJACIELE W SUCHEDNIOWIE

Niestety na wernisażu 25 kwietnia już się nie pojawił. Goście, którzy tak tłumnie przybyli do galerii Winda usłyszeli, że pan Maciek jest w szpitalu. Razem z panią Agnieszką podzielali radość, że lekarzom udało się go odratować, że jest nadzieja na poprawę.

- Mieliśmy takie plany - mówi z żalem Magda Kusztal, dyrektor Kieleckiego Centrum Kultury. - Chcieliśmy w Kielcach zapraszać na Azyl poezji i literatury. Panu Maćkowi bardzo leżał na sercu los zwierząt, więc chciał zapraszać aktorów, swych przyjaciół, a widzowie zamiast kupować bilety dawaliby dobrowolne datki na rzecz schronisk, azyli dla zwierząt. Pierwsze spotkanie miało być poświęcone Jonaszowi Kofcie.

Maciek Kozłowski i Agnieszka Kowalska mieli przyjaciół w Suchedniowie. Państwo Bargiełowcy, prowadzący jeszcze kilka lat temu gospodarstwo U Pana Boga Za Torami, pokazali im jak piękna jest ta ziemia i to pod ich wpływem kupili działkę w Gąsawach Plebańskich koło Szydłowca. Tam stworzyli swój dom, w którym oprócz ludzi zamieszkały dwa konie i kilka psów.

LUBIŁ JAZDĘ KONNĄ

Jazdę konną Maciej Kozłowski lubił bardzo. W rozmowie jaką odbyliśmy u Bargiełowskich przyznał, że zawsze chętnie grał w filmach, w których występowały też konie. Jego ulubieńcem był Budyń, wspaniały koń, chociaż ślepy na jedno oko.

UNIKAŁ TELEWIZJI

Odpowiadał na każdy list, który dostał. Poruszało go to, że ludzie zwracali się do niego z różnymi sprawami, pytali, prosili o różne rzeczy, nawet o autograf. W przeciwieństwie do fanów, którzy oglądali go w telewizyjnych serialach sam unikał telewizji i dziwił się tym, którzy wgapiają się w telewizor. - Myślą, że jak się naoglądają serialowych mądrości to to im pomoże w rozwiązaniu własnych problemów, a to guzik prawda. W niczym im nie pomoże - mówił.

Kiedy chciał się wyciszyć jechał do zaprzyjaźnionego przeora klasztoru na Jasnej Górze i zaszywał się tam na kilka dni. Jak mówił, dzięki przyjaciołom mógł być w miejscach niedostępnych dla turystów i wiernych. - Najciszej jest w katakumbach i nastrój tam panujący zachęca do zwolnienia i przemyśleń. To bardzo dobrze robi, takie przejście przez inny wymiar - wyjaśniał nie tak dawno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji