Artykuły

Festiwal Dialogu Czterech Kultur. Polityka bez kultury

Czy nieprawidłowości finansowe w zarządzaniu Festiwalem Dialogu Czterech Kultur są warte tego, by doprowadzić do jego likwidacji? Czy warto dla nominacji "swojego człowieka" niszczyć wizerunek miasta, w którym w kulturze dzieje się dużo dobrego? Apelujemy o opamiętanie i kompromis - piszą Jędrzej Słodkowski i Jakub Wiewiórski w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Dwie ostatnie edycje Festiwalu Dialogu Czterech Kultur pozwoliły uwierzyć, że można nadać kształt i charakter imprezie, która wcześniej wyrobiła sobie markę absurdalnie rozdętego (w program wpisywano niemal wszystkie wydarzenia mające akurat miejsce podczas festiwalu), ludycznego quasi-święta. Jego znakami rozpoznawczymi były tłumy wolontariuszy wypychających z niektórych imprez posiadaczy biletów oraz świecące pustkami sektory dla VIP-ów. Drugie życie Czterech Kultur. Festiwal zreformowała para dyrektorów - Agata Siwiak i Grzegorz Niziołek. Program budowali wokół ważnych pytań odnoszących się do kwestii pamięci, tożsamości, przeszłości i przyszłości: "Kto ty jesteś?" (edycja "Ojcowie" z 2008 r.) i "Gdzie ty mieszkasz? ("Terytorium" z 2009 r.). Zamiast organizować bezładny przegląd, postawili na własne produkcje i koprodukcje. Jasne, nie wszystkie festiwalowe wydarzenia powalały na kolana, ale uczynienie priorytetu z jakości zamiast ilości dało festiwalowi drugie życie i wywindowało go na artystyczne i merytoryczne wyżyny.

Co nie znaczy, że nowa formuła wszystkim się spodobała. Imprezie zarzucano hermetyczność, elitarność. Mówiono, że to festiwal "dla Siwiak, Niziołka i ich znajomych". Gdyby tak było, krakowianie musieliby prowadzić niezwykle bujne życie towarzyskie, bo na niemal wszystkie wykłady, projekcje czy spektakle przychodził nadkomplet publiczności. Przypomnijmy 200-osobowy tłum walczący między halami Unionteksu o trzy ostatnie wejściówki na "Ziemię obiecaną". Spektakl w reżyserii Jana Klaty wygrał zresztą niedawno 35. festiwal "Klasyka Polska" w Opolu. Głośno było choćby także o wystawie "Anabasis. Rytuały powrotu do domu" w willach Grohmanów prezentującej prace przygotowane przez znanych artystów z całego świata specjalnie na festiwal. Dzieła krążą dziś osobno po świecie, przypominając o wystawie plakietkami "wyprodukowane przez Festiwal Dialogu Czterech Kultur" . W przygotowywanej przez Zygmunta Baumana i Annę Zeidler-Janiszewską książce o kierunkach rozwoju kultury w XXI w. (zostanie wydana z okazji polskiej prezydencji w UE) to właśnie festiwalowa ekspozycja stanowi punkt wyjścia do dyskusji o wykorzenieniu.

Festiwal odwołany

Od 2008 r. organizacją imprezy zajmuje się instytucja Miasto Dialogu, którą utworzyły miasto i Fundacja "Festiwal Dialogu Czterech Kultur". Dyrektorką Miasta Dialogu została Katarzyna Knychalska. W 2008 r. z budżetu Łodzi wydano na organizację festiwalu 1,5 mln zł, rok później ponad ćwierć miliona więcej. Na 2010 r. przewidziano 1,7 mln zł. Od stycznia miasto miało pokrywać 98 proc. budżetu Miasta Dialogu, a 2 proc. miało pochodzić od Fundacji "FD4K". Fundacja nie przekazała jak dotąd Miastu Dialogu ani złotówki.

Pod koniec ubiegłego roku dyrektorce Miasta Dialogu magistrat postawił zarzuty niegospodarności. To efekt zleconej przez miasto kontroli (...)

W magistracie twierdzą jednak, że konsekwencja naruszenia dyscypliny budżetowej może być tylko jedna. I odwołali Knychalską. Knychalskie w odpowiedzi oświadczyły, że w tym roku festiwalu w Łodzi nie będzie.

Sprzeciw wobec posunięć UMŁ znajduje wyraz w kolejnych listach otwartych, a także inicjatywach internetowych. Na stronie www.ratujkulture.pl można "wyrazić swój sprzeciw wobec niekompetencji". Czyjej? Wątpliwości nie pozostawia wielki nagłówek: "urzędnicy niszczą kulturę" (...) Wczoraj pod apelem widniało ponad 750 podpisów.

Będzie Tosza, wróci Okuński?

Co na to magistrat? Zapowiedział, że zorganizuje własną imprezę poświęconą wielokulturowości. Ma się tym zająć nowy szef Miasta Dialogu. Kto? Bogdan Tosza - dowiaduje się "Gazeta". Kojarzony z Platformą Obywatelską reżyser teatralny z Krakowa był już wymieniany jako kandydat na nowego dyrektora naczelnego Teatru Nowego. Wraz z pojawieniem się jego kandydatury pojawiła się plotka, że nowe władze dogadały się w sprawie teatru z PiS-em. Zrezygnowały z upierania się w sprawie Zbigniewa Brzozy, w zamian za poparcie PiS-u dla cięć w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym. Nie wierzymy, że władze mogły "przehandlować" dyrektora, przeciw odwołaniu którego Platforma tak mocno walczyła. Nie wierzymy plotkom nadal, choć PiS jutro poprze zaproponowane przez władze cięcia z niewielkimi poprawkami.

Zdaniem naszych informatorów prawdopodobne jest organizowanie w przyszłości wielokulturowego festiwalu pod auspicjami Teatru Nowego.

Kogo weźmie Tosza do pomocy? Według informacji "Gazety" zatrudni Ryszarda Okuńskiego, dyrektora festiwalu do 2007 roku (...)

Zwolniony wówczas z funkcji dyrektora Okuński sądził (i sądzi) się z Barbarą Knychalską o wynagrodzenie za pracę przy ostatnim kierowanym przez siebie festiwalu oraz o odszkodowanie za zerwaną umowę. 50 tys. zł od FD4K wygrał. Zanim Knychalska mu zapłaciła (z pieniędzy sponsora festiwalu), groził, że prawa do produkcji festiwalu i logotypów, które przyznał mu sąd, wystawi na licytację. O kolejne 50 tys. będzie się jeszcze toczyć sprawa w sądzie.

Czy z tej gmatwaniny jest jeszcze wyjście? Apelujemy, by za wszelką cenę je znaleźć. Nie oceniając zarzutów wobec organizatorów festiwalu, zauważamy, że szkody, jakie przynosi Łodzi przyprawianie jej "gęby" miasta, w którym niszczy się kulturę, są niepoliczalne.

Całość w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji