Artykuły

Promyk słońca, czyli czynić dobro

W różnorodnych światłach mienią się szarfy, szale, rozwijane materiały. Wśród nieba, fal, rzeki słonecznych promieni, zielonej trawy żyją książę i księżniczka, starszy zmęczony pan, arlekin, który chce nieść dobro. Na jego kostiumie przypięte dwa serduszka. On też w sercu dużym, wyciętym jakby z tektury, będzie się przeglądał, bowiem raz serce posłuży za lustro, to znów będzie symbolem gorejącego uczucia. Delikatność i symbolika, piękna subtelna muzyka i opowieści jak z bajki - to właśnie cechy fabuły zaklętej w spektaklu zatytułowanym "Miniatury o życiu i miłości".

Teatr ,,Miniatura" od lat przygotowując repertuar myśli o dorosłych i dzieciach. I tym razem (premiera odbyła się w niedzielę - 25 czerwca), jest to spektakl, który urzeka dorosłych dobrem, czystością i szlachetnością, a dzieci - może, zafascynować, baśniowością historyjek, które powstają dzięki niezwykłym marionetkom.

Całe przedstawienie zbudowano na miniaturach poetyckich Vlado Oravsky'ego - pisarza, który od blisko dwudziestu lat mieszka w Szwecji. Podarował on swemu przyjacielowi Vojo Stankowskiemu - szwedzkiemu twórcy własnego teatru marionetek zbiór tekstów, które tworzą historyjki w pięćdziesięciu dziewięciu epizodach. Jak sam wyznał są to epizody "od narodzenia Ziemi z ciemnego niczego po czarny atomowy kres tej pięknej planety. Chciałem zawrzeć w nich całe to piękno, które wypełnia moją rzeczywistość - słońce, góry, lasy, jeziora, piękną Helenę, nieugiętego Herkulesa, Dionizosa grafikę Gustawa Dore'ego (...)". Z tych luźno skomponowanych poetyckich wizji Vojo Stankowski - reżyser zbudował przed stawienie jasne i jednoznaczne. Opowiedział o miłości, promyku słońca, właśnie, kwiatach i ptakach, pięknej kobiecie i tęskniącym starcu. Wszystko ułożyło sil w logiczny ciąg ludzkich niepewności.

Vojo Stankowski od kilku lat współpracuje z Teatrem "Miniatura". Dał się już poznać jako artysta wrażliwy, mądrze operujący symboliką, wspierający się piękną muzyką i czystą, wyrazistą scenografią. Podobnie jest w tym przedstawieniu. Nie pada tu ani jedno słowo, i ewentualnie zbyteczna gadnina, zastąpiona jest chwytliwą, melodyjną frazą muzyczną skomponowaną przez Jolantę Szczerbę. Każda część przedstawienia ma własną warstwę brzmieniową, a powtarzane lejtmotywy dodają widowisku spójności. Scenografia Elżbiety Oyrzanowskiej-Zielonackiej uwzględnia znakomicie warunki, w których prezentowany jest spektakl. A więc scena kameralna zyskuje tajemniczość a technika pracy aktora z marionetką pokazywana jest z bliska i dokładnie. Stylizowane kostiumy aktorów oraz barwne akcenty, w ubiorach postaci pokazywanych przy pomocy marionetek - to świat przemieszany ciemności ze światłem. Bardzo dobrze operują skomplikowaną techniką prowadzenia marionetki aktorzy - Paulina Bednarska, Leon Krzycki i Eugeniusz Sienkiewicz. Całe więc przedstawienie nabiera charakteru przypowieści. Wydaje się fragmentami, że jest

tak dobrze, tak słodko i ckliwie, że nierealnie, bowiem tyle dobra pomieścić może tylko łagodna, słowiańska bajka. Żadnej północnej mroczności żadnych skandynawskich mitów. Ale jest w tym spektaklu i wiele refleksji, nostalgii, a może i tęsknoty. Są to marzenia za rajem utraconym, za dobrem, które kiedy jest, to się go nie dostrzega, za pięknem, które musi aż kłuć w oczy, by dotarło do coraz bardziej obojętnego, zimnego, współczesnego człowieka.

Egzystencjonalna przypowieść zawarta w "Miniaturach o życiu i miłości" ma swoje dobro i zło, ale zgodnie z biblijną prawdą - zwycięża dobro. Czynić dobro - to nieść ludziom spokój i ukojenie. To udało się Vojo Stankowskiemu w tym niezwykle urodziwym przedstawieniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji