Dostojewski Hanuszkiewicza
ADAM Hanuszkiewicz wystawiał już spektakle zatytułowane "Norwid", "Mickiewicz". Obecnie na scenie Narodowej prezentowane jest przedstawienie z nazwiskiem Dostojewskiego w tytule.
Idąc tropem poprzednich przedstawień, który zahacza jeszcze o sceniczną wersję pamiętników Fredry, możemy wysnuć wniosek, że Hanuszkiewicza interesują osobowości wielkich pisarzy. Tamte spektakle oparte były na materiałach faktograficznych, dokumentach, fragmentach utworów, zapisach pamiętnikarskich - ostatni powstał na podstawie jednej powieści: "Bracia Karamazow".
A zatem - powie ktoś - jakże można tę ostatnią premierę ustawić na jednej linii z tamtymi? A jednak. Nie o adaptację w tym przypadku, sądzę, szło Hanuszkiewiczowi; tytułem i terminem: "dramatyzacja" wyraźnie to zaznaczył. Szło o Dostojewskiego, o zaprezentowanie idei, problemów, do których powracał w swojej literaturze.
Nie przypadkiem też Hanuszkiewicz wybrał właśnie tę powieść: "Braci Karamazow" pisał schorowany Dostojewski tuż przed śmiercią. Miała to być pierwsza część trylogii; niedokończone dzieło uznajemy więc jako ideowe podsumowanie własnej twórczości, jako rodzaj testamentu pisarza.
Zrozumiałe jest, że Hanuszkiewicz musiał dokonać daleko idącej selekcji i transformacji materiału literackiego. Zdecydował się na wyeksponowanie fragmentów, które stanowią niejako punkty kulminacyjne dla sensu powieści, w których słowa bohaterów w sposób bezpośredni lub na zasadzie polemiki tez korelują z poglądami autora. Odszedł zatem od śledzenia rozwoju akcji fabularnej, skupił się bardziej na znaczeniu wydarzeń powieściowych, niż na ich ukazaniu i zinterpretowaniu.
W części pierwszej dość wiernie przeniesione z powieści sceny zaledwie wprowadzają w tok wydarzeń, w drugiej - Hanuszkiewicz tworzy collage z poszczególnych wypowiedzi, fragmentów dialogów, ułamków sytuacji. Dzięki inscenizacji porządkującej wykorzystany materiał powieściowy przedstawienie idzie tropem głównego wątku powieści, również sugeruje to, co jest charakterystyczne w narracji pisarza - polifoniczność głosów. Ale jednocześnie, stosując konieczne skróty i przeskoki myślowe Hanuszkiewicz nie uchronił się od pewnych ujednoliceń i uproszczeń.
Zwłaszcza bohaterom, realizującym się na scenie głównie poprzez deklaracje słowne, brakuje tak głębokiej, jak u Dostojewskiego, motywacji psychologicznej, określającej stosunek pisarza do człowieka. W przedstawieniu - brakuje tak właściwej dla Dostojewskiego szerokiej perspektywy spojrzenia na ludzkie losy, wieloznaczności świata. Jest to cena za podporządkowanie przedstawienia chęci wyartykułowania i uporządkowania - nie tak znowu jednolitego - ważnego nurtu - chrystianizmu - w myśleniu wielkiego pisarza.
W podniesieniu temperatury emocjonalnej przekazu główny udział mają aktorzy. Docenić należy zwłaszcza wkład Emiliana Kamińskiego w rolę Smierdiakowa, Józefa Onyszkiewicza w rolę Dymitra, również powodzenie Wojciecha Brzozowicza jako Miusowa i Adama Hanuszkiewicza, ale tylko w roli Diabła. Z pewnością uznalibyśmy rolę Ojca za sukces Jerzego Przybylskiego, gdyby reżyser nie kazał aktorowi stosować paru wątpliwych efektów.
W sumie - "Dostojewski według Braci Karamazow" należy do dyskusyjnych, ale oryginalnych propozycji teatralnych. A to, że spektakl budzi kontrowersje, ma przeciwników i zwolenników, to, że po opuszczeniu kurtyny toczą się na jego temat rozmowy - wobec obojętności, z jaką wychodzimy po wielu innych przedstawieniach - decyduje o powodzeniu Hanuszkiewicza.