Optymizm Kubusia fatalisty
Po świetnych aktorsko spektaklach "Balu manekinów" przeniesionych z warszawskiego Teatru Ateneum przyszła kolej na oczekiwane z jeszcze większym ożywieniem przedstawienia "Kubusia fatalisty", z którym - na święto "Trybuny Ludu" - przyjechał do Poznania stołeczny Teatr Dramatyczny. Podczas obu (w sobotę i w niedzielę) wieczorów na widowni poznańskiego Teatru Nowego było tyle publiczności, ile tylko sala pomieścić mogła...
Wciąż żywa w czytelniczej świadomości oświeceniowa powiastka filozoficzna Denisa Diderota "Kubuś fatalista i jego pan" w swym współczesnym scenicznym kształcie daje nie tylko intelektualną satysfakcję polegającą na ożywianiu i "udźwiękowieniu" optymistycznej mimo wszystko dysputy o determinacji ludzkich losów ("bo wszystko zapisane jest na górze"); urzeka także pomysłowym inscenizowaniem jędrnych Kubusiowych opowieści. A jest to naprawdę świetne teatralnie widowisko - wielopłaszczyznowe, dynamiczne, refleksyjne i zabawne.
Poznańska publiczność szła, rzecz jasna, zobaczyć Zbigniewa Zapasiewicza i na pewno się nie zawiodła. Kubuś w jego interpretacji istnieje nie tylko siłą słowa ("nie ma głowy, w której tłukło by się tyle paradoksów"). Świetny jest wszakże cały aktorski zespół tego spektaklu - Wiesław Gołas i Małgorzata Niemirska, Magdalena Zawadzka i Mieczysław Voit, i Marek Kondrat, i Marek Bargiełowski, i Karol Strasburger.