Artykuły

Bytomska reaktywacja "Strasznego dworu"

"Straszny dwór" w reż. Wiesława Ochmana w Operze Śląskiej w Bytomiu. Pisze Marcin Mońka w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Po 20 latach do repertuaru Opery Śląskiej w Bytomiu powróciło arcydzieło Stanisława Moniuszki. Jubileuszowy spektakl wyreżyserował Wiesław Ochman, legenda bytomskiej sceny.

Opera Śląska świętowała w sobotę swoje 65-lecie. Wystawiła z tego powodu już po raz 665. w swej historii "Straszny dwór", tym razem w reżyserii Wiesława Ochmana, dla którego jest to siódma realizacja reżyserska na bytomskiej scenie. Prawie pół wieku temu, w 1962 roku, wcielił się on w tej samej operze w rolę Stefana.

Bytomska opera ma w tej chwili w swoim repertuarze około 30 dzieł i choć nie stroni od nowatorskich i awangardowych projektów (by wspomnieć choćby "Muzeum histeryczne Mme Neurozy" Piotra Schmidtke), najlepiej czuje się w klasyce. Na jubileusz postanowiono przypomnieć więc "Straszny dwór", który po raz ostatni wystawiono tam 20 lat temu. Naturalne było też zaangażowanie Ochmana jako reżysera. - To opera, której słuchałem już w wieku pięciu lat. Śpiewała mi ją mama - w całości, łącznie z arią Skołuby - wspominał po przedstawieniu legendarny śpiewak.

Ta opera Moniuszki jest narodowym skarbem, pewnie też dlatego realizatorzy przygotowali spektakl, który może trafić do jak najszerszego grona odbiorców. Nikt tutaj nie silił się na nowatorstwo czy oryginalność za wszelką cenę. Najpopularniejsze arie muszą zabrzmieć klasycznie, a widownia musi nieustannie odczuwać krążącego nad sceną ducha polskości, z całym sztafażem tradycji i narodowych symboli. Na szczęście Ochman umiejętnie wyważył proporcje i obok patriotycznych wzlotów z wyczuciem wkomponował fragmenty żartobliwe, niestroniące nawet od groteski.

Najnowszy "Straszny dwór" jest na wskroś polski, ale oglądany już z perspektywy XXI wieku. Symboliczna scenografia, a wraz z nią nawiązanie do narodowych mitów to całkiem niezła lekcja historii dla najmłodszego pokolenia. Choć oczywiście akcja "Strasznego dworu" nie ma konkretnej lokacji w czasie, aż nadto sugestywne są fragmenty powstałe "ku pokrzepieniu serc". Stąd też dzieło Moniuszki w inscenizacji Ochmana zbliża się do rozmaitych adaptacji "Pana Tadeusza" Mickiewicza, pełnych odniesień do polskości. "Straszny dwór" dał pole do popisu wszystkim zespołom Opery: solistom, orkiestrze i baletowi. Gościnnie na bytomskiej scenie w roli Stefana wystąpił Arnold Rutkowski, który stworzył najciekawszą kreację wokalną spośród wszystkich solistów (szczególne oklaski za arię "Cisza dookoła" z III aktu). Jednak szczególnie mogli podobać się bohaterowie drugiego planu: Bogdan Desoń w roli Damazego urzekł aktorstwem, z kolei Paweł Kajzderski jako Maciej potrafił i wzruszyć, i doprowadzić do niewymuszonego śmiechu. I choć opera to sztuka ułudy, kobiece postaci z krwi i kości stworzyły Ewelina Szybilska (jako Hanna) oraz Renata Dobosz (jako Jadwiga).

Spektakl z pewnością przyciągnie melomanów do teatru, ale nie tylko tam. Już w poniedziałek 14 czerwca przedstawienie zostanie wystawione w plenerze - w parku Kościuszki w Katowicach. Początek o godz. 19, wstęp wolny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji