Artykuły

Namiętności Carmen

Na zakończenie sezonu Teatr Powszechny przygotowuje musical "Carmen Latina". Sztuka odniosła w Europie ogromny sukces. - To historia kobiety, która kocha miłość - mówi reżyser Tomasz Dutkiewicz. - Trzeba też pamiętać, że pierwowzorem sztuki jest opera, która posługuje się schematami, podobnie zresztą jak musical. To nie jest głębokie dzieło dramatyczne. Musical opowiada skrótem i z założenia jest trochę komiksowy. Z reżyserem rozmawia Karolina Stasiak w Gazecie Wyborczej - Radom.

Prace nad musicalem rozpoczęły się jeszcze w ubiegłym roku od castingów, na których poszukiwano aktorów, tancerzy, wokalistów. To jedyna możliwość znalezienia odpowiedniej obsady?

Tomasz Dutkiewicz, reżyser musicalu: Niekoniecznie, ale zawsze warto zrobić casting, bo może się pojawić ktoś świeży, nowy, osoba, która spełnia wszelkie wymagania, a jest jeszcze nieznana mi bądź choreografowi. Warto wspomnieć, że ten musical stawia bardzo wysokie wymagania, bo aktorzy muszą świetnie tańczyć, świetnie śpiewać i do tego grać rolę aktorską.

Musical jest jednym z najtrudniejszych gatunków teatralnych?

- Tak, bo uruchamia cały mechanizm teatralny. Jak wspomniałem wcześniej, aktorzy musicalowi muszą podołać normalnej roli aktorskiej, a do tego wszystko oprawione jest skomplikowanymi układami choreograficznymi i partiami wokalnymi.

Spektakl "Carmen Latina" odniósł ogromny sukces na wielu europejskich scenach, ale w Polsce grany będzie pierwszy raz, a do tego tekst został przetłumaczony specjalnie na zlecenie radomskiego teatru...

- Tak, oryginalna wersja to wersja angielska. Oprócz tego robimy też kompletnie nowe aranże, bardzo współcześnie brzmiące. Całe przedsięwzięcie jest jakby od podstaw budowane. To będzie wielkie widowisko.

Większe niż "Piaf"? Więcej osób na scenie?

- Może nawet będzie ich mniej, ale jeśli chodzi o rozmach, będzie chyba większe. Trzeba jednak pamiętać, że są to dwa zupełnie różne musicale. W "Piaf" śpiewa tylko Piaf, a w "Carmen" cały 26-osobowy zespół, a do tego powstała dużo większa dekoracja, więcej mechanizmów zostanie uruchomionych.

Jak udaje się zapanować nad tak dużą grupą na scenie?

- To jest bardzo trudne, ruszają się np. jednocześnie dwie sceny obrotowe, na nich stoi dekoracja; aktorzy, którzy są w ruchu, muszą się jeszcze poruszać zgodnie z muzyką, a do tego sceny choreograficzne, taneczne są bardzo rozbudowane. To przedsięwzięcie porównywalne z musicalami na West Endzie czy Broadwayu.

Zna Pan osobiście Stewarta Trottera i Calluma McLeoda - autorów sztuki. Czy rozmawiał Pan z nimi o polskiej premierze "Carmen Latina"?

- Kiedy rozpoczynałem pracę, to wymienialiśmy korespondencję. Rozmawialiśmy m.in. o pozwoleniach dotyczących zmiany aranżacji. Od czasu rozpoczęcia prób już się nie kontaktowaliśmy. Obaj panowie przyjadą jednak na premierę. Callum McLeod jest też autorem transkrypcji muzycznych utworów Bizeta, bo trzeba pamiętać, że musical powstał na podstawie opery. Robiłem wcześniej inny spektakl McLeoda w teatrze Komedia w Warszawie, także zdążyliśmy się doskonale poznać.

Co zobaczymy w niedzielę na radomskiej scenie?

- Tym, którzy nie znają oryginalnej "Carmen", mogę powiedzieć, że jest to historia o archetypicznej kobiecie, która kocha miłość, a do tego jest odrobinę przewrotna i traktuje ją w niezbyt stały sposób. Daje się porywać emocjom i namiętnościom. Historia nie kończy się dobrze, ale jest piękną opowieścią o kwintesencji kobiecości. Każda z pań na widowni będzie mogła odnaleźć w Carmen odrobinę siebie.

Trzeba też pamiętać, że pierwowzorem sztuki jest opera, która posługuje się schematami, podobnie zresztą jak musical. To nie jest głębokie dzieło dramatyczne. Musical opowiada skrótem i z założenia jest trochę komiksowy. Nie ma czasu, aby postaci przeżywały głębokie dramaty. My zaś śledzimy losy bohaterów i możemy się z nimi utożsamiać lub nie.

Kogo zobaczymy w roli tytułowej?

- Są to właśnie osoby wyłonione z castingu. Carmen zagra Marta Wiejak, a Jose Łukasz Talik. Część obsady stanowią też aktorzy radomskiego teatru oraz tancerze z Warszawy. Przypomina to trochę układankę, ale po wielu tygodniach prób wszyscy stanowią już jeden organizm.

Świat, w którym żyją bohaterowie, jest trochę nietypowy, to fikcyjne państwo Santa Maria...

- Autorzy, uwspółcześniając dzieło Bizeta, przenieśli je do XX-wiecznej Ameryki Łacińskiej. W oryginale jednym z kochanków jest np. torreador. W obecnych czasach jest ich niewielu, nawet corrida odchodzi w zapomnienie. Autorzy uznali, że bożyszczem tłumów w obecnych czasach będzie piłkarz. Może też akcja dzieje się w Ameryce Łacińskiej, bo gorąco przyczynia się do tego, że emocje są bardziej widoczne.

**

Tomasz Dutkiewicz jest dyrektorem naczelnym i artystycznym teatru Komedia w Warszawie. W Radomiu reżyserował musical "Piaf".

Tekst musicalu "Carmen Latina" z angielskiego przełożyła Elżbieta Woźniak, polskie wersje piosenek napisał Andrzej Ozga, za scenografię odpowiedzialny jest Wojciech Stefaniak, a za kostiumy Ewa Gdowiok, układy choreograficzny opracowała Sylwia Adamowicz.

Premiera spektaklu w niedzielę o godz. 19 na Dużej Scenie. Sztuka grana będzie jeszcze w czwartek i sobotę. Kolejne spektakle po wakacjach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji