Artykuły

Kto się boi Validy Vrany?

Maria Jasnorzewska-Pawlikowska, Baba-Dziwo, tragikomedia w trzech aktach. Reżyseria Mariusz Dmochowski, scenografia Łucja Kossakowska, Scena Kameralna Teatru Polskiego.

VALIDA wielka, Valida mocna - powtarza lud w krainie Pravii, oddając hołdy swojej władczyni. Andrycz wielka, Andrycz mocna - wołamy trawestując literaturę, bijąc czołem przed aktorką, która Validzie dała swoją postać i talent. Na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego, proszę Państwa, dzieją się rzeczy wielkiej wagi teatralnej. Ta rola Andrycz, ten spektakl, ten tekst Pawlikowskiej - niemałe wydarzenie.

Najpierw dla ciekawskich. Aktorkę, owianą legendą monarszych kreacji oglądała już Warszawa w papilotach - na tej samej scenie Andrycz grała Dulska. Ale na dobrą sprawę nikt nie uwierzył do końca, ze ta aktorka może zdjąć koronę z czoła. Zdjęła! choć przecież pozostaje władcza, kreując tym razem po-

stać despotycznej Validy. Ale to już inna generacja władców. Jasnorzewska napisała swoją sztukę mając przed oczyma totalitarne zapędy krótkowąsego Adolfa. Valida - to pewne - jest siostrą Arturo Ui. Więcej - symbolem każdej chorej władzy, sprawy doprowadzonej ad absurdum.

I taka jest Andrycz. Groźna, ale przecież śmieszna, pani i władczyni, ale opuszczona i samotna, silna i więcej niż słaba. Ta wielowymiarowość postaci pozwoliła aktorce operować nastrojami widowni z wielkim znawstwem. Ofiarowuje cały kunszt warsztatowy w budowaniu roli Validy. Choćby scena jedzenia naleśników - to już całe studium.

Rzecz toczy się sprawnie i wartko. Można by, naturalnie, przykładając "mędrca szkiełko i oko" dostrzec, jak to z komedią próbuje chwilami walczyć farsa, jak niepotrzebnie wkrada się nuta melodramatu. Ale dajmy pokój, weredycy, czego uczy także i ta sztuka, nie mają racji.

Miał za to rację Mariusz Dmochowski dobierając tak trafnie obsadę, w której z przyjemnością odnajdujemy nazwiska aktorów grających rzadko, lub nawet długo nieobecnych. Ten wieczór jest popisem umiejętności Ireny Szczurowskiej, która wystylizowała w każdym szczególe rolę baronowej Leliki. Ten wieczór to także spotkanie z Jolantą Czaplińską czy Czesławem Bogdańskim. No a przecież widz ma przyjemność także oglądać Annę Nehrebecką w pewnie narysowanej roli Petroniki, Marka Barbasiewicza jako jej męża, Kazimierę Utratę w małej a dającej się zapamiętać roli służącej tychże. No, zresztą sami zobaczycie, bo nie wątpię, że przedstawienie będzie szlagierem na warszawskim rynku teatralnym.

Nic dziwnego. Jest to bardzo atrakcyjne, rzetelne wydanie teatru popularnego, gdzie śmiech niekoniecznie musi zabić wszelką myśl, a gdzie aktorzy dają widzowi mnóstwo satysfakcji. Czegóż chcieć więcej?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji