Artykuły

"Rozdroże miłości" Zawieyskiego

Pisze o przyjaźni z Zawieyskim i o jego sztuce: "Powrót Przełęckiego" (-) Ta stzuka Zawieyskiego nosiła już znamiona pełnej dojrzałości. Była zagęszczona, lecz prosta i zwarta, lepiej zbudowana niż którykolwiek z jego utworów poprzednio. (-) Zawieyski przeprowadził w niej moralną i społeczną krytykę czynu Przełęckiego, przeciwstawił jego idealizmowi, reprezentowaniem przez niego typu społecznictwa, idealizmu społeczeństwa innego typu. Pierwszy wprowadził na scenę nurt nowej świadomości kulturalnej chłopa. W znakomitej, rewelacyjnej konfrontacji odsłonił głębokie przemiany zaszłe w pierwszym 20-leciu niepodległego istnienia. (-)

* *

"Rozdroże miłości" wystawione przez Teatr Polski im. Słowackiego jest sztuką katolicką, napisaną przez wierzącego katolika. (-) Słuchając "Rozdroża miłości" myślałem, jak bardzo Zawieyski dojrzał. Ciągle interesuje go wnętrze człowieka, nie świat zewnętrzny, tajne życie sumienia nie mechanizmy biologiczne i społeczne, zderzenie się losów jednostkowych nie dramat historii, , indywiduum a nie typ. Przez ten zakres zainteresowań Zawieyski zbliża się do Gabriel Marcela. Marcel - człowiek przeszło 60-letni, główny w tej chwili przedstawiciel egzystencjalizmu chrześcijańskiego jest autorem kilkunastu dramatów, jeden z nich "Fanal" w 1938 i dostał się na deski Komedii Francuskiej.

W "Rozdrożu miłości" głównie napięcie dramaturgiczne przebiega między nieżyjącym proboszczem X. Anastazym a jego następcą, X. Janem. Umarły jest ciągle obecny w proboszczówce nie tylko w naiwnie kobiecym kulcie gospodyni, ale w sprawie niezal. córki gajowego Elżbiety. Otacza tę dziewczynę fluid zła. Ciągnie do siebie mężczyzna, sieje cierpienie. Z jej przyczyny Andrzej odszedł od żony, z jej podszeptu zamordował Wójta i potem zabił sam siebie. X. Anastazy piętnował Elżbietę i - poniósł klęskę. Umarł w rozpaczy pokonany przez Szatana. X. Jan stacza walkę z umarłym z siłą jego wpływu w gromadzie miejskiej w duszy Elżbiety. Chroniąc potępioną - zwycięża. Elżbieta oddaje życie za żonę Andrzeja Martę i przed śmiercią w nurtach rzeki słyszy z jej ust słowo odpuszczające winę.

Zarzuty: papierowe postaci, melodramatyczność, sztuczność, wszystkie postaci mówią tym samym językiem.

(-) W całości, mimo takich czy innych słabizn. "Rozdroże miłości" stanowi głębokie przeżycie. Pociąga powagą wobec zagadnień i siłą przekazania. Widzom teatru emigracyjnego pozwoliło ono przeżyć chwilę bezpośredniego porozumienia z krajem, dotknąć przez moment jego pulsu.

* * *

Teatr im. Słowackiego wystawił "Rozdroże miłości" z największą starannością - jakby odwrotnie proporcjonalnie do tragicznego położenia w jakim ten teatr znajduje się od kilku miesięcy. Wszyscy: aktorzy, reżyser, dekorator, dali swoją największą miarę.

Pozyskanie Orłowicza jest dla piszącego te słowa osobistą satysfakcją. Dekoracje jego to dzieło smaku, plast. pomysłowości, umiejętności skrótu i symboliki scenicznej. Orłowicz ukształtował malutką scenkę Ogniska w sposób tak celowy, że poza jednym zbyt wąskim przejściem, nie mieliśmy poczucia jej ograniczenia i ciasnoty. Wymowa tła wiązała się ściśle z akcją, stanowiła jej ważny współczynnik. Należy pragnąć aby ten świetny dekorator utrzymał stała współpracę z Teatrem dramatycznym: tu jest jego właściwe miejsce.

Kielanowski wyreżyserował sztukę z wielkim pietyzmem, ale okoliczności, że grał również główną rolę zaważyła trochę nad jego robotą. Tekst tego rodzaju wymaga szczególnej pracy wewnętrznej aktora i szczególnej kontroli zewnętrznej reżysera. Tu i ówdzie tego nie dostarczała retoryczność, abstrakcyjność zdradzała się zbyt dobitnie. Często stawiano tylko akcenty logiczne na słowach, zamiast podbudowań je od wewnątrz, od strony przeżycia uczuciowego. Tu i ówdzie dialog był przepatetyzowany, bliższy patosu kazania niż poufałości spowiedzi. Brakło prostoty. Nadmierne pauzowanie zwalniało tempo akcji, zwłaszcza w akcie I - najlepszym z całej sztuki. Ale ogólny rachunek tego reżyserskiego trudnego zadania jest dodatni.

Pod względem aktorskim przedstawienie było wyjątkowo wyrównane. Kielanowski jako X. Jan wyglądał bardzo przekonywująco, był wcieleniem słodyczy i stanowczości, miał chwile głęboko wzruszające. Domańska, choć może warunkami nie całkowicie odpowiada roli Elżbiety, dała jej mocny rysunek i dramat ostrości.

Przejmująca w żałobnej zaciętości, w chłopskim i kobiecym nieprzejednaniu była Marta Arczyńskiej. Rewkowski jako Piotr i Bzowski jako wójt dobrze konstruowali z X. Janem - pierwszy w żywiołowym egoizmie jednostkowym. drugi jako przedstawiciel niekontrolowanego egoizmu gromadzonego. Dwie role epizodyczne starannie odtworzyli Kamieniecka i Ratschka.

* * *

W najcięższej chwili swego istnienia Teatr Polski im. Słowackiego pokazał miarę ambicji repertuarowych, wystawiając sztukę szlachetną, nieprzeciętną i swoich ambicji wykorzystując, zdobywając się na wysiłek, którego by się niepowstydziła niejedna scena krajowa.

Przypadek zrządził, że przez kilka dni jeździłem śladem teatru po rozdrożach polskiego wygnania na tej wyspie. Wszędzie brzmiało jeszcze echo sztuki, trwało jeszcze żywe poruszenie jej problemami, jej konfliktem moralnym. Wczorajsi widzenie, niewymazywanie, nie przypierani do muru, do woli świadectwo, że nieprawdą jest jakoby nie potrzebowali teatru, albo pragnęli teatru jak najtańszego.

W Penley Hall wokół sztuki i sprawy istnienia teatru rozwinęła się dyskusja pełna głębokiej, rozumnej troski. Młody, miły lekarz powiedział do mnie"

- Niech pan coś zrobi, kładę to panu na serce, aby teatr ocalał. Jest nam tu wszystkim potrzebny, bardziej potrzebny niż cokolwiek innego.

Niestety nie mogę sam tego sprawić.

Kładę tylko słowa położone mi na sercu przed opinią publiczną, przed tymi, których obowiązkiem jest jej słuchać i jej służyć. Kładę te zobowiązujące słowa nie tylko przed ich sercem, ale także przed ich rozumem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji