Artykuły

Teatr w swojej roli

Włodzimierz Perzyński należy do jasnej konstelacji kilkunastu wielkich dramatopisarzy polskich na przełomie wieków XIX i XX. Narzędziem komedii obyczajowych dokonywali oni najsubtelniejszych operacji duszy ludzkiej i społeczeństwa. "Komedie" Perzyńskiego są to w rzeczywistości krzyczące dramaty.

W plastyce do najtrudniejszych form należy rysunek pojedynczą kreską. Technika ta wymaga nie tylko absolutnej czystości rysunku, ale w każdym drgnieniu linii zawiera się też treść symboliczna. Jest coś podobnego do tej techniki plastycznej w twórczości wielkich dramaturgów. Zarówno bowiem intryga dramatu, jak i jego postacie są tym doskonalsze, im prostszą drogą zmierzają do zakreślonego celu. Komedia charakterów, czy też komedia obyczajowa, to jest wypierwiastkowane życie, pojedyncze włókna wyrwane z duszy. Celem tych dzieł jest ukazanie nie pełnego człowieka, lecz skrótu, symbolu człowieka poprzez główną cechę jego charakteru. Nie chodzi o to, aby ukazać prawdziwego człowieka, lecz by ukazać prawdziwy charakter.

Takimi właśnie pierwiastkami ludzi są bohaterowie "Lekkomyślnej siostry" Perzyńskiego, którą zdecydował się umieścić w swym repertuarze Teatr im Słowackiego. Dyrektorowi Kielanowskiemu należy gorąco przyklasnąć, że miał odwagę zerwać z pseudoliteraturą patriotyczną w teatrze na rzecz wielkiej polskiej i prawdziwie dramatycznej sztuki scenicznej. Perzyński, to właśnie najczystrzy teatr, służący życiu poprzez wzruszenie estetyczne, nie zaś poprzez patriotyczne maskarady.

Jako reżyser dyr. L. Kielanowski wydobył z aktorów wiele, ale stanowczo nie wszystko. Odnosi się to zwłaszcza, do młodego i zdolnego aktora, R. Hopena, który raz po raz błysnął talentem, ale w sumie był nudny jak lukrecja. W przeciwieństwie do niego pokaz oszczędnej, ale rozumnej gry dał Artur Butscher. Pani Maria Arczyńska stworzyła tak bardzo szlachetną sylwetkę lekkomyślnej siostry, że chyba aż za szlachetną. Feliks Karpowicz, jak zawsze, oddał się całkowicie swej roli.

Głównym dziełem reżysera i rzetelnego talentu aktorów były typy P. Ady Iwanowskiej i J. Rymszy-Szymańskiego.

Najpiękniejszą niespodzianką była P. Z. Ustarbowska. Wydaje się, że reżyser nie włożył zbyt wiele prący w jej rolę i dlatego P. Ustarbowska przepysznie zagrała rolę nie ze sztuki scenicznej, lecz rolę życiową. Tak właśnie zachowałaby się w sytuacjach "Lekkomyślnej siostry" kobieta. Artystka ta, aczkolwiek po raz pierwszy na scenie emigracyjnej, pokazała również koncert umiaru gry na małej scence.

Dekoracje wykonała P. A. Kruszewska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji