Artykuły

Festiwal Wybrzeże Sztuki szuka formuły

III Festiwal Wybrzeże Sztuki w Gdańsku w ocenie Mirosława Barana z Gazety Wyborczej - Trójmiasto.

Świetne gościnne spektakle, prezentowane w ramach zakończonego właśnie III Festiwalu Wybrzeże Sztuki, dobitnie pokazały jedną, niezwykle smutną rzecz - słabość trójmiejskich scen teatralnych.

Wybrzeże Sztuki w tym roku odbyło się w zmienionej formule. Festiwal wystartował dwa lata temu jako letnia impreza teatralno-artystyczna. Prezentowano na niej nowe realizacje trójmiejskie (m.in. przedstawienia tanecznego Teatru Dada von Bzdülöw), zestawiając je ze spektaklami gościnnymi i okołoteatralnymi wydarzeniami artystycznymi (warsztaty czy prezentacje sztuk plastycznych w przestrzeni miejskiej). W tym roku organizatorzy postawili raczej nie na ilość zdarzeń, ale na ich jakość. A na pewno na nazwiska. Cały festiwal to tylko trzy warszawskie spektakle, ale za to najważniejszych polskich reżyserów. Pokazano "Personę. Marilyn" Krystiania Lupy z Teatru Dramatycznego oraz "Oczyszczonych" Sarah Kane w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego i "Między nami dobrze jest" Doroty Masłowskiej w reżyserii Grzegorza Jarzyny - czyli produkcję TR Warszawa.

Trzy spojrzenia

Trudno znaleźć jakieś punkty wspólne tych realizacji. Wszystkie trzy spektakle dotykały innych tematów; wszystkie poruszały się w innej stylistyce i stworzone były indywidualnym "charakterem pisma" ich realizatorów.

"Persona. Marilyn" [na zdjęciu] to kontynuacja ostatnich realizacji Krystiana Lupy - eksploracja ogromnej i wieloznacznej przestrzeni życia wewnętrznego artysty, zatracania się w swojej twórczości, znikającej granicy pomiędzy aktorską rolą a własną osobowością. Na główną bohaterkę autorskiego spektaklu - i obiekt scenicznego eksperymentu jednocześnie - wziął Lupa tym razem Marilyn Monroe (wyśmienita i przejmująca rola Sandry Korzeniak) - ikonę i mit XX wieku. W spektaklu zobaczyliśmy zagubioną kobietę zmagającą się z własną osobowością i psychiką, mierzącą się ze swoim własnym obrazem, zatracającą się w wymarzonej roli; postaci Gruszczeńki z "Braci Karamazow" Fiodora Dostojewskiego.

"Między nami dobrze jest" to spektakl o polskości. Jego głównym tematem - wśród wielu innych - jest kpina z wyimaginowanej wielkości Polski i chorobliwej dumy narodowej. "Kiedyś wszyscy ludzie na ziemi byli Polakami" - tymi słowami zaczyna się długa przemowa spikera radiowego. We wspólnym dziele Masłowskiej i Jarzyny pojawia się ciekawy element - kpiny z bohaterów zastąpione zostają ciepłym, pełnym sympatii spojrzeniem na tych prostych ludzi i jednoznaczną pochwałą budowanych przez nich więzi międzyludzkich.

"Oczyszczeni" Warlikowskiego - najstarsza i jednocześnie najlepsza z festiwalowych prezentacji - to adaptacja tekstu brutalistki Sarah Kane. Rzecz się dzieje w ośrodku "doktora" Tinkera, do którego trafiają osoby nieprzystosowane do życia w społeczeństwie. Spektakl jest radykalnym spojrzeniem na świat, który kształtowany jest przez przemoc fizyczną i psychiczną, brutalne zasady kupna-sprzedaży, niespełnione oczekiwania i bolesna przeszłość. Bohaterowie, nieustannie poszukujący swojej tożsamości (przede wszystkim seksualnej), robią wszystko, aby zachować w tym świecie godność i zdolność do miłości. Drastyczne wydarzenia reżyser ubiera w proste, acz przejmujące i trafne teatralne metafory, kontrapunktując je łagodnymi songami Pawła Mykietyna. Poszczególne sceny tworzą wbijające się w pamięci kompozycje plastyczne, w których ogromne znaczenie odgrywa ascetyczna scenografia i mistrzowska reżyseria świateł.

Festiwal straconych złudzeń

Choć w ramach Wybrzeża Sztuki i tak zobaczyliśmy wcale nie najwybitniejsze dzieła tych trzech ważnych twórców, to i tak dobitnie pokazały one przepaść, jaka dzieli je od realizacji naszych lokalnych scen. Gościnne spektakle były starannie przemyślane i zakomponowane, bardzo dobrze wyreżyserowane, wyśmienicie zagrane. Dlaczego tak dobre przedstawienia nie powstają w Trójmieście od wielu lat? Odpowiedź jest prosta: bo - z rożnych powodów - reżyserzy tej miary co Lupa, Warlikowski czy Jarzyna długo jeszcze nie będą chcieli pracować na naszych lokalnych scenach. Pozostaje nam zatem liczyć na zaproszenia twórców również uznanych, choć nie tak wybitnych (a uczciwie przyznać trzeba, że w ostatnich kilkunastu miesiącach pojawia się ich więcej, choć nie zawsze przedstawienia przez nich przygotowane spełniają artystyczne oczekiwania) lub na niezłe realizacje reżyserów mniej znanych (za trójmiejskie odkrycia ostatnich lat już uznać można Jarosława Tumidajskiego czy Adama Nalepę).

Trójmiasto w poszukiwaniu festiwalu

Trudno jednoznacznie ocenić nową formułę Wybrzeża Sztuki - przede wszystkim dlatego, że i pierwotny pomysł na festiwal, i tegoroczny wydają się ważne i potrzebne. Pierwsza z nich stanowiła cenny i potrzebny impuls, pobudzający lokalną twórczość. I to nie tylko teatralną. Obecna formuła pozwala widzom trójmiejskich scen skonfrontować to, co widzą na co dzień, z realizacjami najważniejszych twórców. Jednak - jak mi się wydaje - trzy tytuły to trochę za mało.

Trójmiasto potrzebuje swojego ważnego festiwalu, który prezentowały najciekawsze dokonania teatralne ostatnich sezonów w Polsce oraz - to byłby ideał - także za granicą. Nie do końca taką rolę - przez ściśle zdefiniowany i mocno zawężony profil - spełnia Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski.

Taką imprezą za to ma szansę stać się gdyński Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@Port. Nadzieję na to dawała zeszłoroczna, udana czwarta odsłona festiwalu - będącą ostatnią, przygotowywaną przez Joannę Puzynę-Chojkę. Prócz solidnego zestawu prezentacji konkursowych, widzowie mieli okazję obejrzeć "Prezydentki" Wernera Schwaba w reż. Krystiana Lupy oraz "Produkt" Marka Ravenhilla w reż. Thomasa Ostermeiera z berlińskiego Schaubühne am Lehniner-Platz. Jednak przyszłość gdyńskiej imprezy jest sporą niewiadomą. Ingmar Villqist, dyrektor organizującego R@Port Teatru Miejskiego im. Gombrowicza, postanowił co roku powierzać opiekę artystyczną nad festiwalem innej osobie. W listopadzie odbędzie się jego piąta edycja, którą przygotuje reżyser Paweł Wodziński. Czy pomysł ze zmieniającymi się dyrektorami artystycznymi festiwalu wypali? Przekonamy się o tym dopiero za parę lat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji