Artykuły

Dramat na Gnojnej

Czarna komedia o nowobogackiej Polsce. Tak Piotr Kruszczyński przełożył na współczesność słynny dramat Czechowa

Teatrem Polskim w Poznaniu kieruje od tego sezonu Paweł Szkotak - założyciel Biura Podróży, jednego z najważniejszych teatrów offowych w Polsce. Szkotak zapowiedział, że chce opisywać i oceniać polską rzeczywistość, wykorzystując zarówno teksty najnowsze, jak i odczytywane na nowo dawne dzieła. "Płatonow" - wyreżyserowany przez młodego reżysera Piotra Kruszczyńskiego - tę obietnicę potwierdza. Kiedy bohaterowie recytują "Stepy Akermańskie" Mickiewicza, nucą "Daj mi tę noc", słuchają "Balu na Gnojnej" w wykonaniu zespołu Szwagierkolaska i grają Chopina, nie ulega wątpliwości, że rzecz dzieje się tu i teraz, w Polsce.

Płatonow to gość, który się "nie załapał" i jest tylko wiejskim nauczycielem, pozostali są na wozie albo pod wozem rozpędzonego kapitalizmu. W saunie, na balu przebierańców, w sali do joggingu - gdzie Kruszczyński i scenograf Mirek Kaczmarek umieścili akcję - dobija się targów. Handluje się majątkiem, innymi ludźmi, uczuciami. Również tym, co - wydawałoby się - nie może być na sprzedaż.

Bohaterowie siedzą w bezruchu za półprzezroczystą zasłoną albo przy długim stole -jak umarli za życia. Ożywają, gdy trzeba przystąpić do targów. Ale i wtedy nie mówią do siebie, tylko obok, w powietrze. Bo "nie ma już ludzi" - jak mówi Głagoliew. Są pajacami, gdy się obnażają w saunie, podczas zabawy, kiedy bryluje przebrany za kurczaka i urżnięty w pestkę lekarz Mikołaj (Jakub Papuga).

Sprzedajni, pokrętni, wyuzdani są wszyscy z wyjątkiem dwóch naiwnych: Saszy (Katarzyna Bujakiewicz) i Marii Greków (Katarzyna Węglicka), ale te kochliwe niewiasty są tak głupie, że nie uratują Sodomy.

Spektakl jest agresywny. Płatonow (Leszek Lichota), wcale nie najgorszy typ w tej bandzie, to cwaniaczek, któremu się nie udało. Pozostali albo już się staczają, jak alkoholiczka i nimfomanka Anna Wojnicew (Elżbieta Mrozińska), albo innych spychają na dno, jak kapitałowy gracz Bugrow (Piotr Kaźmierczak). Ta czarna diagnoza obejmuje też filantropa starej daty Głagoliewa (Roland Nowak), który martwi się zdaniem Płatonowa, że "wszystko jest podłe, nędzne, brudne na tym świecie", ale dochodzi do wniosku, że skoro tak, to trzeba połajdaczyć się w Paryżu.

W inscenizacji Kruszczyńskiego wszyscy bohaterowie bankrutują - większość zresztą dosłownie. Czy po bankructwie ktoś się opamięta, czy tylko nastąpi nowe rozdanie? Nad tym się zastanawiamy w rzeczywistości, kiedy na naszych oczach wali się kolejne imperium łajdactwa. Żeby zmienić ten stan, nie wystarczy przekształcenie nazwy z III na IV RP. Tu nie chodzi o polityczne numery, trzeba przeorać świadomość każdego z nas. I wtedy właśnie widać, po co jest teatr. W Polskim to rozumieją, czego świadectwem jest ten dobrze zagrany, inspirujący spektakl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji