Artykuły

USA. Polański będzie dalej ścigany

- Roman Polański to przestępca. Będziemy go dalej ścigać - tak rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu komentuje decyzję Szwajcarii o zwolnieniu reżysera z aresztu. To samo zapowiada prokurator okręgowy z Los Angeles, który wystawił za Polańskim list gończy.

Amerykańskie władze były ogromnie zaskoczone poniedziałkową decyzją szwajcarskiego ministerstwa sprawiedliwości, które odrzuciło wniosek o deportację reżysera do USA. Wcześniej Polański spędził dziesięć miesięcy w areszcie śledczym, a potem domowym, czekając na decyzję władz w Bernie.

Na komentarz Departamentu Stanu i prokuratury Los Angeles, która od 33 lat ściga reżysera za seks z 13-latką, trzeba było czekać dobre kilka godzin. Ci, którzy spodziewali się, że Amerykanie przyjmą decyzję Helwetów ze zrozumieniem, byli w błędzie.

- Jesteśmy zawiedzeni tą decyzją. Tu chodziło o gwałt na 13-latce dokonany przez dorosłego, który wiedział, że popełnia przestępstwo - stwierdził Philip Crowley, rzecznik Departamentu Stanu.

Dziennikarze przypomnieli mu wówczas, że Szwajcaria wytknęła wnioskowi o ekstradycję braki formalne, bo USA nie przekazały zapisu kluczowych zdaniem Berna zeznań prokuratora, który 33 lata temu oskarżał Polańskiego. Miały one dać odpowiedź na pytanie, czy 42-dniowy pobyt reżysera na obserwacji w klinice psychiatrycznej to cała kara, jaką mu zasądzono za seks z nieletnią, czy nie. Adwokaci reżysera od dawna twierdzą, że Polański uciekł w 1978 r. z USA do Francji przed zakończeniem sprawy w sądzie, bo obawiał się, że uprzedzony do niego sędzia złamie umowę prawników artysty z prokuraturą.

Crowley nie zamierzał się tłumaczyć. - Proszę was. 13-latkę nafaszerowano narkotykami, a potem zgwałcono. To nie jest kwestia formalna - odpowiedział. - Wypełniliśmy co do joty wszystkie wymagania stawiane przez rząd USA i Szwajcarii - zapewniał prokurator okręgowy z Los Angeles Steve Cooley.

Departament Stanu zapowiedział, że będzie domagać się aresztowania reżysera przez wszystkie kraje, z którymi USA mają umowy o ekstradycji. Także Interpol poinformował, że nakaz zatrzymania Polańskiego wciąż obowiązuje. - Sprawiedliwości i ofierze wyświadczono niedźwiedzią przysługę - dodawał prokurator Cooley.

Sama ofiara po raz kolejny stwierdziła, że jest zadowolona z wypuszczenia Polańskiego i że mu przebaczyła. W latach 90. reżyser zawarł z nią cywilną ugodę, wypłacając jej prawdopodobnie 600 tys. dol.

Dla prokuratury i amerykańskich sądów apele ofiary reżysera nie mają znaczenia, bo gwałt na nieletniej ścigany jest w Kalifornii z urzędu. Sędziowie w Los Angeles trzykrotnie odrzucali w ostatnich miesiącach wnioski prawników reżysera, by został on osądzony zaocznie. Za każdym razem podkreślali, że Polański musi osobiście stawić się w sadzie.

Cooley na sprawie reżysera budował też swoją kampanię, walcząc o nominację Republikanów w listopadowych wyborach na prokuratora stanowego Kalifornii. Na razie ma niewielką, trzyprocentową przewagę nad kandydatką Demokratów. Teraz proporcje mogą się odwrócić, bo kilku komentatorów już pisze o Cooleyu, że w sprawie Polańskiego jest "looserem". "New York Times" stwierdził nawet, że "Szwajcarzy spoliczkowali prokuratorów z Los Angeles."

Sprawa Polańskiego ciąży też Cooleyowi z innego powodu. Jego kontrkandydatka przypomniała właśnie, że był on jednym z najważniejszych przeciwników wprowadzenia w Kalifornii tzw. prawa Jessiki. Jest ono wyjątkowo restrykcyjne dla przestępców seksualnych - nie mogą m.in. mieszkać blisko szkół oraz innych placówek i miejsc przeznaczonych dla dzieci, a nawet w niektórych dzielnicach miast, są też cały czas monitorowani przez GPS. Cooley mówił przed referendum w 2006 r., że prawo jest niedopracowane - zostało zresztą zaskarżone potem do Sądu Najwyższego Kalifornii, ale ten odrzucił wniosek.

Bez entuzjazmu do zwolnienia Polańskiego podchodzi szwajcarska prasa. "Decyzja o zwolnieniu go z aresztu budzi wątpliwości. Widać, że gdy w grę wchodzą interesy, nie wszyscy są równi wobec prawa. Niektórzy są równiejsi" - pisze "Neue Zürcher Zeitung".

Sam Polański, który przebywa albo w Szwajcarii, albo we Francji, nie zabrał publicznie głosu od czasu uwolnienia. Za reżyserem ruszyła już armia paparazzich, ale ich poszukiwania nie przyniosły na razie rezultatu.

Wczorajszy "Le Monde" twierdzi, że Polański zajmie się teraz ekranizacją książki Yasminy Rezy "Bóg mordu". Podobno przygotowania rozpoczął jeszcze przed aresztowaniem, a potem Reza odwiedzała go w Gstaad. Sama pisarka sprawy nie skomentowała. - Cieszę się z jego uwolnienia, Roman sam wam opowie o szczegółach - powiedziała dziennikarzom "Le Monde".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji