Artykuły

Jakbym żarł letni budyń

"Z nieśmiałości nie odmówiłem kieliszka jałowcówki, która sparzyła mi usta." Borges, Noc darów

Przypomina mi się Noc darów Borgesa, bo niczego nie pamiętam. Zawsze, gdy nic, tylko ciemne nic w pamięci widzę, gdy ze strachu przed ciemnością ręce mi się trzęsą, przychodzi ta opowieść o sklejonych pamięciach. Jakiś On przypomina sobie, więc opowiada, jak kiedyś jakaś Ona pamiętała o napadzie Indian. -"Opowiedz o napadzie Indian, żeby nam odświeżyć pamięć" - poprosili Ją jacyś Inni. Więc opowiada. Opowiada, bo pamięta, opowiada, bo wydaje się jej, że pamięta. Snuje opowieść, idą zdania o napadzie, wreszcie przychodzi zdanie o zasadzie. "Mój brat Lucas, którego potem zadźgali, przysięgał mi, że to wszystko bujdy, ale kiedy coś jest prawdziwe, wystarczy to usłyszeć, aby zrozumieć, iż tak jest naprawdę."

Więc ma wystarczyć, jak powiem, że z Płatonowa Grzegorza Wiśniewskiego niczego nie pamiętam? Tyle ma wystarczyć, żebyście zrozumieli, że tak było naprawdę, że był to spektakl nie-do-zapamiętania, czyli że nawet jeśli był, to i tak jakby go nie było, bo tego, co nie zostawia śladów, nie ma? Nie widzę w sobie przekory, żeby celowo nie być rzetelnym, ale niby jak mam być rzetelny, skoro z tamtego przedstawienia niczego już dziś nie pamiętam?

Ręce mi się trzęsą nad ciemnością pamięci, ale jak sobie uświadomię, że jednak pamiętam, to mi się trząść zaczynają fatalnie. Bo przecież, owszem, pamiętam. Pamiętam, że w salonie domu Anny Wojnicew jest ściana warszawskiego Dworca Centralnego - brudne szkło i zimne aluminium. Pamiętam, że za tym monstrualnie wykwintnym gadżetem, na czarnej ścianie, podobnie wykwintne słońce, jak to słońce - raz żółknie, co, tuszę, dzień ma symbolizować, innym razem czerwienieje, co z kolei wieczorową porę oznacza, kiedy indziej zaś w ogóle znika, z czego wniosek niezbity, że twórcom o noc chodziło. Pamiętam, że podłoga w salonie Anny Wojnicew jest podłogą zmotoryzowaną. Gdy podłoga jedzie w tył sceny, okazuje się, że pod spodem jest siano, dlatego niektóre sceny grane są na podłodze, inne - na sianie. W tej Wiśniewskiego posuwisto-zwrotnej metaforze zmotoryzowanej można doczytać się treści przepastnych, rzecz bodaj w tym, iż Czechowa świat przedstawiony to, jak zwykle u tego autora, świat chybotliwy, tymczasowy, ruchomy, czyli bez mocnych podstaw, świat, który zaraz runie, albowiem fundamenty jego zrobione są z siana, ściślej - z mentalnego siana bohaterów.

No i aktorów pamiętam...

Pamiętam, że sprawnie się poruszają, tekst mówią artykulacyjnie fachowo i jeszcze do tego z sensem. Pamiętam więc, że Dorota Pomykała jako Anna Wojnicew, była, jak się należy, prowincjonalnie wyniosła i prowincjonalnie cierpiąca na okoliczność swego prowincjonalnego zadurzenia w prowincjonalnym macho, tytułowym Płatonowie, co nim wciąż prowincjonalne duchowe dylematy targały, dylematy oraz jakże zrozumiała skłonność do specyfiku, który na drugi dzień rano zmienia ręce człowieka w dwa zapracowane motyle. Tak, w tej trudnej roli Piotr Grabowski się nie przewrócił.

W ogóle pamiętam, że nikt roli nie położył, ale pamiętam też, jak w trakcie doszedłem do oczywistości, iż jakby pozamieniać im role, jednocześnie zachowując płcie, jakby na przykład Jerzy Światłoń nie wstrętnego Osipa zagrał, a granego przez Macieja Jackowskiego poczciwego, młodego żonkosia Sergiusza, i odwrotnie, to przecież nic by się nie zmieniło. Albo Dorota Godzic, co nie kładzie swej Marii Greków, tej uroczej feministki, tego "starego pieca, w którym diabeł pali". Gdyby Godzić zagrała graną przez Martę Walderę kruchą gąskę Saszę, żonę faceta o motylich łapach, to też by jej nie położyła, jak i Waldera, która jakby za Godzic weszła, to by nie położyła "starego pieca, w którym diabeł pali". Tak ze wszystkim. Co zatem pamiętam w istocie?

Pamiętam przedstawienie, co ma mętną twarz. Dzieło ani na dnie, ani w górze, ani upadające, ani wzlatujące. Pamiętam cichą nijakość wszystkiego, skromną przeciętność każdego cala. Pamiętam też, jak mi się spodobało, że całość nie utonęła - a przy Czechowie łatwo o taką siną, spuchniętą śmierć - w jakimś, panie Dzieju, pretensjonalnym sosie patetycznego cierpienia egzystencjalnego, co to bohaterowie w nim brną, są głębocy, bardzo tęsknią do nie wiadomo czego, na przykład do mateczki Moskwy, co pięć minut roniąc łzy ogromne jak rzeka Ob. Pamiętam to, pamiętam sporo. Problem w tym, że... nic z tego dla mnie nie wynika. Ot, i druga cecha tego Płatonowa: dzieło, którego się w istocie nie pamięta, bo pamięta się je doskonale, tylko nie wiadomo po co. Pamięta się je panicznie, bo jest jak nieludzko "chrzczona" jałowcówka - łykasz, a jakbyś nie łykał. Nie możesz powiedzieć, że "Jezus Chrystus przeszedł przez gardło". Nie masz sparzonych ust. Inaczej - nic w tym przedstawieniu, żaden klocek nie jest jak wiadomo jakie ciastko, wiadomo w jakiej herbacie maczane i wkładane do wiadomych ust. Ręce mi się tragicznie trzęsą, z czarnego leja pamięci wyskakuje klocek Wojnicew-Pomykała, łapię go, wkładam do ust, smakuję - i nic. Woda destylowana. Żaden prąd nie idzie po nitkach nerwów, skóra na karku nie wilgotnieje, strach nie gryzie serca. Jakbym żarł letni budyń. Nic się nie przypomina, przypominają się wyłącznie słowa, pod którymi nie ma rzeczy, smaków, wzruszeń. Pod słowami jest tylko papier. I to jest główny powód, dla którego piszę, co piszę. Chciałem dać frazy o dzisiejszej teatralnej niepamięci, której zasadą jest pamięć niepotrzebna. Bo tak naprawdę, to co się dziś z teatralnego wczoraj pamięta? Panicznie pamięta się wszystko, bo w istocie nie ma niczego do zapamiętania, przychodzą słowa, które żadnego istotnego życia nie przypominają, więc na łamach fachowych gazet fachowcy wymieniają się w tej sprawie stosami słów zbędnych, bo wyhodowanych wyłącznie na jałowych poletkach zasuszonych mózgów. Drugi główny powód niniejszych zdań jest jednak istotniejszy. Może groteskowy, nawet paradoksalny, gorzko paradoksalny, ale istotniejszy.

Każde teatralne przedstawienie to w istocie człowiek jest. I prawda, że liczba przedstawień, co mają mętne twarze, wzrasta. I bardzo dobrze! Na tym właśnie polega niepowtarzalna, jasna jakość, trzecia i już ostatnia rzetelna cecha tego Płatonowa. Mimo wszystko człowiek to jest. Może mętny w ogólnym wyrazie, jakiś płaski, średnio nudny, zalatujący papierem, bez zęba, bez pazura, bez temperatury, ale człowiek. A jak na scenie jest choćby sfiksowany człowiek, to jest choćby i przytępiony, ale jednak Czechow. I chwalić Boga, że Wiśniewski jeszcze trzyma się skromnej przeciętności. Przecież rzecz mógł zrobić pewien młody zdolny i wtedy Płatonow byłby golasem o włosach na świeżo w blond-płukance maczanych. Jak by inny młody zdolny rzeczą się zajął, to Płatonow by co kwadrans pilnie lewitował, zaś u trzeciego z Muszkieterów współczesności Płatonow byłby na fuli podłączoną do 1000-watowego "piecyka" gitarą basową. A tak? Nie jest może społeczno-polityczno-interwencyjno-aktualnie. Za to pachnie Czechowem. Tak, pamiętam wszystko, pamiętam klocki, które niczego mi nie przypominają, ale na dnie tej pamięci-nie-pamięci snują się nie zabite frazy Czechowa, czyli odwieczna przypowieść o ludziach tak potwornie pojedynczych, tak samotnych, że o sobie ani pamiętać, ani nie pamiętać nie są w stanie. Tamte słowa wracają, nieskalane szałem twórczym demiurga reżyserii. Ręce wolno przestają mi się trząść żyć się zachciewa, bo czuję woń człowieczego ciała. "Tylekroć opowiadałem tę historię, że nie wiem już, czy rzeczywiście ją pamiętam, czy tylko powtarzam słowa na nią się składające" - powiada Borges. Tak, zaraz powtórzę słowa Czechowa. Ale wcześniej przychodzi ostatnia fraza Nocy darów: "Dziś to już wszystko jedno, czy to ja, czy też ktoś inny widział, jak zginął Moreira". Tak, dziś to już wszystko jedno, czy to ja, czy ktoś inny widział, jak zginął Płatonow. A jak było na początku?

MIKOŁAJ podchodzi do Anny - No i co?

ANNA podnosi głowę. Nic. Nudno.

Tak było. I dziś też już wszystko jedno, czy to ja, czy ktoś inny słyszał, jak się ta śmierć zaczynała.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji