Artykuły

Filip i Iwona

Iwona musi zwracać na siebie uwagę.Tak już Gombrowicz zaprogramował tę postać, że aktorka grająca tę rolę powinna być tyleż banalna, co demoniczna. Maria Peszek - Iwona z warszawskiego Teatru Studio - to aktorka niewątpliwie charakterystyczna. Niska, daleka od filigranowości, ale o twarzy drobnej i intrygującej. Ma to "coś", co przyciąga uwagę widza, bez względu na to, czyjej rola jest udana, czy nie. Jednych drażni, innych zachwyca, ale nikogo nie pozostawia obojętnym. Słowem - idealna Iwona.

Niedobrze się więc stało, że reżyserka - Ewa Bułhak i scenografka - Małgorzata Szczęśniak przedobrzyły w przydawaniu Iwonie cimcirymciwatości. Czarny berecik naciągnięty głęboko na głowę; krótka czarna sukienka na szerokich, ciągle zsuwających się ramiączkach, karykaturalnie podkreślająca mankamenty figury; czarne grube i do tego opadające pończochy; buciki grzecznej, nieeleganckiej pensjonarki - czegoś tu za wiele.W połowę elementów tego image'u można by uwierzyć na zasadzie: Iwona to osoba na tyle autystyczna, że nie da sobie zmienić ulubionego stroju nawet wtedy, gdy ciotki wyprowadzają ją na pokazowy spacer. Ale nie we wszystkie.

Nadmiar efektów to zresztą cecha całego przedstawienia. Reżyserskie pomysły przysłaniają tekst. Bywa, że krótkie kwestie trudno wyłuskać ze skomplikowanych działań scenicznych. Ma się wrażenie, że aktorom nie starcza czasu na nawiązanie kontaktu z partnerami, bo mają do wykonania kolejne "zadania".

Maszyna teatralna Ewy Bułhak zgrzyta przede wszystkim w pierwszym akcie, w drugim, gdzie mniej reżyserskich chwytów, podziwiać można prawdziwie wielkie sceny, oparte na znakomitym aktorstwie (świetni przede wszystkim: Anna Chodakowska - Królowa, Stanisław Brudny - Król).

Rola Marii Peszek również ma swą wyraźną cezurę. Jest to moment, w którym Iwona wypowiada drugą kwestię: "To tak w kółko.W kółko".Tak brzmi odpowiedź na pytanie Filipa (Wojciech Malajkat), dlaczego jest taka, a nie inna. Książę odczytuje w tym sformułowaniu myśl, która rozświetla jego własne problemy: dlaczego jego życie (życie na dworze i życie w ogóle) wygląda tak, a nie inaczej. Iwona nagle staje się dla niego osobą interesującą i na swój sposób bliską, bada jej postępowanie, jakby analizował obsesje własnego umysłu. Iwona nie jest dla Filipa narzędziem prowokacji, ale poznania. Dla Iwony, z kolei jest to chwila, w której zaczyna stopniowo, ale zdecydowanie pokazywać swoje "ja". Okazuje się, że jest to osoba zdeterminowana i stanowcza. Spodobał się jej Filip i bycie na dworze, nie chce więc już poczciwiny Inocentego (Zbigniew Zamachowski). W finałowej scenie uczty sama zasiada za stołem i na oczach dworu demonstracyjnie łyka kęs karasia, dławiąc się śmiertelnie. Czy popełnia więc samobójstwo?

Filip nie bierze udziału w uczcie, dystansuje się od spisku, stoi poza sceną, ale na prośbę dworu, by jak wszyscy uklęknął przed "ofiarą" Iwony, niepokornie kładzie się na plecach. Ostentacja Iwony i Filipa to kolejne dowody, że są to "pokrewne dusze". Iwona ucieleśnia ideę, którą książę usiłuje zabić w swej głowie. A czy w rzeczywistości...? Nie wiadomo, to przecież kolejny wariant Gombrowiczowskiego teatru jaźni. Spektakl Ewy Bułhak zbudowany jest z szeregu interesujących sugestii, sporej dawki humoru, kilku udanych ról i... erupcji inscenizacyjnej fantazji, która mąci sens i efekt całości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji