Artykuły

Razem czy osobno?

Małżeńsko jest grobem miłości. Tę znaną, starą prawdę potwierdza także Ingmar Bergman, autor sztuk teatralnych, a przede wszystkim jeden z najwybitniejszych współczesnych reżyserów filmowych. W swych rozważaniach na temat miłości i małżeństwa pięciokrotnie żonaty autor "Szeptów i krzyków" mówi wprost:

"Małżeństwo jest bardzo osobliwą, irracjonalną i przestarzałą instytucją. Zmiany, jakie nastąpiły w ludziach i społeczeństwie są tak drastyczne, że wiązanie się na całe życie nie jest już możliwe. Umowa na 2, 3 lub 5 lat jest o wiele lepsza, ponieważ można ją zerwać lub uznać za nadal wiążącą".

Perypetie małżeńskie to główny temat wyreżyserowanej przez Romualda Szejda scenicznej adaptacji "Scen z życia małżeńskiego". Związek bohaterów sztuki: Marianny i Johana trwa już wiele lat i w opinii znajomych jest związkiem bardzo udanym. Ona jest adwokatem, specjalizującym się w prawie rodzinnym, on - szanowanym profesorem psychologii. Mają dwoje uroczych dzieci.

Zagłaskany dobrocią swej żony Johan, dostrzega z przerażeniem, że to co ich łączy, już dawno przestało być prawdziwym uczuciem. Postanawia więc porzucić swą piękną żonę, dla młodej, nieco zwariowanej studentki Pauli, która podobnie jak Johan poszukuje idealnej miłości. Ten desperacki krok okazuje się jednak skokiem z deszczu pod rynnę. Paula "zdobywszy" Johana bardzo szybko staje się kobietą zaborczą. Groźbą i szantażem próbuje zatrzymać go przy sobie. Johan czuje, że związek z nią zaczyna być koszmarem. W tajemnicy przed Paulą postanawia więc odwiedzić dawną żonę. Próba zbliżenia okazuje się jednak nieudana i oboje małżonkowie decydują się na rozwód.

Spektakl Szejda na Scenie Prezentacje jest przedstawieniem bardzo drapieżnym. Nie ma w nim typowego u Bergmana wyciszenia. Trudno też porównywać Mariannę Marii Pakulnis do tej samej bohaterki, granej w filmie "Sceny z życia małżeńskiego" Bergmana przez Liv Ulman. Sceniczna Marianna jest kobietą piękna, obdarzoną wielkim temperamentem. Walcząc o swoje racje oraz o zachowanie małżeństwa potrafi być wulgarna i nie cofa się przed rękoczynami. Mimo to, racja widzów zdaje się być po jej stronie. "Wyczuwam i rozumiem kobiecą reakcję bardzo dobrze, natomiast jest mi o wiele trudniej zrozumieć postępowanie mężczyzn" - pisał Bergman i to przekonanie jest bardzo czytelne zwłaszcza w pierwszej części sztuki. Johan stoi więc, zgodnie z wolą autora, na straconej pozycji. Krzysztof Kolberger zagrał swego bohatera na całkowitej kontrze. W przeciwieństwie do Marianny, jest człowiekiem wyciszonym, refleksyjnym, trochę zagubionym. Czasami przypomina małego chłopca, który wie, że coś przeskrobał, lecz boi się przyznać, by nie ponieść kary. On, który był zawsze dla swej żony ideałem mężczyzny i kochanka po wielu latach małżeństwa wyznaje z rozbrajającą szczerością: "Odczuwanie miłości, to wielki dar, ale ja jestem jak mały, niedorosły chłopiec".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji