Artykuły

Znów stara śpiewka

Pieniędzy nie będzie. Już nie ma. I to aż tak bardzo, że przyszły dyrektor [Andrzej Seweryn] (też mi potwierdził, wczoraj, 16 lipca) wciąż na swój list nie otrzymał odpowiedzi. Widać Urząd Marszałkowski nie ma nawet na znaczek! Taka bieda. Aż strach pomyśleć, co zrobi marszałek Adam Struzik, przecież on tak lubi podróże; słynął z nich jako marszałek Senatu, a i teraz, jako szef samorządu województwa mazowieckiego, też się nie oszczędza - Brazylia, Korea Południowa. Nic to. Leci - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Historio, historio,/ tania z ciebie dziewka,/ miała być canzona,/ a jest stara śpiewka" - pisała Agnieszka Osiecka. Znamy tę śpiewkę, do bólu znamy. Ile to razy już słyszeliśmy? Zbyt słabą mam pamięć, by z niej wyłuskać wszystkie przypadki.

Rok nie minął, jak Andrzej Seweryn, przyjąwszy propozycję objęcia dyrekcji Teatru Polskiego w Warszawie, co ma nastąpić od 1 września, mówił mi m.in.: "Bardziej się boję o siebie, niż o świat dookoła mnie. O to, jak ja będę reagował na ten świat, niż o to, co ten świat będzie robił ze mną". Z tym swoim spokojem mówił mi też: "...i mam nadzieję, że świat, z którym się będę stykał, będzie szedł na kompromis ze mną". No i świat poszedł. Po swoje.

Aż się inny refren kojarzy, Jana Karczmarka: "Oj, naiwny, naiwny, naiwny,/ Jak dziecko we mgle,/ Jak goliat na pchle,/ Mól w otchłani wód,/ Który liczy wciąż na cud".

A cudów nie ma. Oto czytam w "GW", że wybitny aktor 7 czerwca wysłał do marszałka województwa mazowieckiego list z prośbą o zawieszenie owego powołania na stanowisko dyrektora Teatru Polskiego, dowiedział się bowiem od pełniącego obowiązki dyrektora teatru, że "sytuacja finansowa Teatru Polskiego uniemożliwia jakiekolwiek nowe produkcje i stawia pod znakiem zapytania płynność finansową instytucji, przede wszystkim wypłaty pensji pracownikom od września do grudnia tego roku". I że "informacje te potwierdził Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego. Pieniędzy nie będzie".

Pieniędzy nie będzie. Już nie ma. I to aż tak bardzo, że przyszły dyrektor (też mi potwierdził, wczoraj, 16 lipca) wciąż na swój list nie otrzymał odpowiedzi. Widać Urząd Marszałkowski nie ma nawet na znaczek! Taka bieda. Aż strach pomyśleć, co zrobi marszałek Adam Struzik, przecież on tak lubi podróże; słynął z nich jako marszałek Senatu, a i teraz, jako szef samorządu województwa mazowieckiego, też się nie oszczędza - Brazylia, Korea Południowa. Nic to. Leci.

A tu Teatr, nomen omen, Polski. I sytuacja takoż. Skąd my to znamy? Tadeusz Strugała również miał objąć dyrekcję Filharmonii Krakowskiej. Snuł ambitne plany, dalekosiężne... Tylko nie uwzględnił tego, że władza nie uwzględni na to środków. Poważny i odpowiedzialny dyrygent oczekiwał, że władzę cechuje to samo. "Oj, naiwny, naiwny, naiwny...".

Andrzej Seweryn podobnie. Miał plany "szeroko zakrojone". I "wizję przyszłości". Nawet podał tytuły sztuk, daty ich premier, nazwiska reżyserów, scenografów, obsady aktorskie. Trzy sztuki weszły w próby. Ba, on już sezon 2011/2012 niemal przygotował. Taki pilny. "Piczek zasadniczek". Sam się tak ongiś nazwał. Zawarł dżentelmeńskie umowy z artystami z ośmiu krajów. A tu w kasie nie ma kasy. Nawet na znaczek. A marszałek Struzik, owszem, podróże uwielbia, no ale nie tak bliskie, by do Seweryna z listem się udać, zwłaszcza, że in spe dyrektor nawet obecnie w Paryżu nie przebywa.

"Nie podaję się do dymisji, nie rezygnuję z dyrekcji. Nadal jestem gotów kontynuować prace nad kształtowaniem artystycznym Teatru Polskiego" - mówi ambitnie Andrzej Seweryn.

Skąd my to znamy. Maestro Strugała też był ambitny. Dwa miesiące był dyrektorem. "Deja vu czyli skąd my to znamy" - stary film z niezapomnianym Himilsbachem. Kończyła go kwestia: "O sukcesie w każdej dziedzinie twórczych dociekań decyduje upór, wytrwałość i nade wszystko kompetencja". Nie! Decyduje władza.

A skoro już o Himilsbachu mowa... Pośród wielu anegdot pozostała o nim i ta, jak to dostał propozycję zagrania w zagranicznym filmie, tyle że warunkiem była znajomość angielskiego. Zastanowiwszy się, zrezygnował. "Nauczę się, oni mnie nie zaangażują, a ja jak ten ch... zostanę z tym angielskim".

Czy fakt, że Andrzej Seweryn zna angielski, stawia go w korzystniejszej sytuacji?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji