Artykuły

Tajemnica "Iwony"

W Warszawie można zobaczyć "Ślub", niebawem nawet w dwóch różnych inscenizacjach, na "Iwonę" natomiast warto pojechać do Lublina. Andrzej Rozhin w Teatrze im. Juliusza Osterwy wystawił sztukę brawurowo i nowocześnie. Jeżeli w twórczości Gombrowicza, w każdym dziele, odbywa się walka z formą, to tu - w przedstawieniu Rozhina - jest to walka z nową formą, związaną z obezwładniającą wszystkich kulturą masową i - nazwijmy - modą oraz świadomością dyskotekową.

Dla "Iwony" inscenizatorzy często poszukują wyraźnie określających kostiumów. Widziałem kiedyś,..przedstawienie, w którym bohaterowie, od pary królewskiej aż po dworzan, przebrani zostali za gangsterów. W Lublinie młode pokolenie - książę Filip i dwór - nosi się zgodnie z najnowszą modą, w której dominuje skóra, czarny kolor, spódniczki supermini i fryzury punk. Podobna stylistycznie jest elektroniczna muzyka (trafnie dobrana) i sposób bycia, poruszania się bohaterów. Natomiast para królewska (i Szambelan), choć wyposażona w oznaki władzy, hołduje wyraźnie stylowi mieszczańskiemu.

Na tle przerysowanej "nowoczesności" dworu Iwona w powiewnej sukience i z długimi jasnymi włosami, jeśli nawet brzydka, staje się symbolem naturalności i czystości.

Przedstawienie jest dynamiczne, pełne efektownych pomysłów, wielowarstwowe. Nie występuje z jedną tezą. Głośna muzyka, gra świateł, dymy na scenie, choreograficzne popisy dworzan (styl dyskotekowy!) - reżyser nie daje odpocząć zmysłom widzów, którzy stale muszą angażować wzrok i słuch. Jeśli idzie o poziom aktorski spektaklu, nieźle wypadają sceny zbiorowe, natomiast indywidualnie wyróżnić trzeba Jana Wojciecha Krzyszczaka (Król Ignacy) i Jerzego Rogalskiego (Książę Filip). Sukces tej roli ukrywa się w manierycznym sposobie mówienia, w którym łączy się jakby arystokratyczna (?) poza i ze swoistym zaangażowaniem. Iwona jest przecież dla Filipa wyrwaniem, stanowi obiekt ważnego eksperymentu.

Znaczenia "Iwony" można odczytywać rozmaicie: od pastiszu Szekspira, swoistego "anty-Mackbeta", poprzez psychoanalizę " (bohaterka działa jak papierek lakmusowy, ujawniając skryte defekty bohaterów i wyzwalając w nich skłonności mordercze) po aktualną satyrę. Pierwsze sceny w lubelskim przedstawieniu, rozgrywające się pod portretem przy królewskiej, na którym zwłaszcza król z sumiastym wąsem i pucołowatą, plebejską twarzą wyraźnie kogoś nam przypomina, kierują wymowę sztuki w stronę aktualności; finał - zdaje się nadawać "Iwonie" sens uniwersalny.

Przedstawienie Andrzeja Rozhina zapewne będzie się podobać i ściągnie do teatru młodą lubelską publiczność. O czym jest "Iwona", jaka jest jej tajemnica, będą musieli odpowiedzieć sami. Może właśnie o nich? O nas?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji