Artykuły

Śpiewający biedny B.B.

Dziś w Teatrze Syrena premiera widowiska przygotowanego w 100-lecie urodzin Bertolta Brechta. O spektaklu mówi odtwórca głównej roli Jan Bzdawka.

10 lutego upływa setna rocznica urodzin Bertolta Brechta, jednego z najwybitniejszych twórców i reformatorów XX-wiecznej sceny. Teatr Syrena przygotował z tej okazji spektakl "Biedny B.B."

- Nasze widowisko nie ma nic wspólnego z rocznicową celebrą, czy Zaduszkami za duszę artysty. Chcemy pokazać Brechta satyryka i kabareciarza, dostawcę repertuaru dla gwiazd rewii i estrady - mówią twórcy spektaklu. Deklarują chęć zrekonstruowania świata, który wywarł znaczący wpływ na młodego pisarza: świata "berlińskich i monachijskich teatrzyków i tingel-tangli, budy cyrkowej, rosyjskiej emigracyjnej scenki pantomimy i poezji - "Niebieskiego Ptaka".

Brecht ma być na scenie przy ul. Litewskiej dekadencki, ostentacyjnie cyniczny, wolny od doktrynerstwa i zabarwionej ideologią dydaktyki. Mają go przypomnieć słowa znanych songów, żartobliwych wierszy i aforyzmów, zabarwionych gorzką mądrością.

Widowisko "Biedny B.B." wyreżyserowała Lena Szurmiej, autorką scenografii jest Barbara Kędzierska, kostiumów - Irena Biegańska, kierownictwo muzyczne objął Janusz Tylman, za choreografię odpowiada Lena Szurmiej i Tomasz Tworkowski. Występują m.in.: Iga Cembrzyńska, Alina Janowska, Ewa Kuklińska, Izabela Olejnik, Jacek Kawalec, Tadeusz Pluciński i Roman Kłosowski. Tytułowego B.B. zagra Jan Bzdawka - muzyczno-teatralne odkrycie kilku minionych sezonów.

Jan Bzdawka, absolwent Studia Wokalno-Aktorskiego im. D. Baduszkowej w Gdyni, popularność zdobył jako odtwórca tytułowej roli w musicalu "Józef i cudowny płaszcz snów w technikolorze", wystawionym z ogromnym powodzeniem w Teatrze Powszechnym w Radomiu. Dwa lata temu na Konkursie Teatrów Ogródkowych w warszawskiej Dziekance otrzymał wyróżnienie aktorskie za spektakl "Młodzi, którzy kochają". Teraz występuje w musicalu "Famę" (granym na zmianę w Radomiu i warszawskim Teatrze Komedia).

Rola tytułowego biednego B.B. znacznie odbiega od musicalowych postaci z "Famę" i "Józefa". Oprócz umiejętności wokalnych wymaga warsztatu aktorskiego i zupełnie nowego podejścia do muzyki i tekstu.

- Nigdy nie lubiłem Brechta. Nie potrafiłem zaakceptować "Opery za trzy grosze", choć kiedyś nawet grałem w tłumie statystów w spektaklu w Gdyni. Kiedy zaproponowano mi rolę w "Biednym B.B." podszedłem do tej propozycji z dystansem, równocześnie zabierając się za czytanie biografii Szydłowskiego. Skoro miałem stać się Brechtem na scenie, musiałem się jak najwięcej o nim dowiedzieć - mówi Jan Bzdawka.

- Zaskoczyła mnie programowa opozycyjność Brechta (jakby założył sobie, że zawsze będzie

B.B. (Jan Bzdawka) z postaciami ze swoich sztuk i songów przeciw) i jego bujne życie (nie tylko erotyczne). Nie był przystojniakiem, a jednak kobiety za nim szalały. Potrafił mówić fascynująco i pięknie o sprawach głębokich, prawdziwych. Umiał też szokować.

Brechtowskie teksty zadziwiły młodego aktora wnikliwością i aktualnością spostrzeżeń.

- Świat poszedł do przodu, technika też, ale wciąż mamy te same problemy, widzimy te same postawy. Ktoś goni za pieniądzem, ktoś inny chce być rewolucjonistą lub marzy o ulepszeniu świata (wystarczy popatrzeć na akcje Owsiaka czy Ochojskiej) - zauważa Bzdawka.

Brecht-obrazoburca, wichrzyciel, skandalista przy bliższym poznaniu okazuje się człowiekiem wrażliwym, filozofem rozmyślającym nad życiem. Kiedy stwierdza: "Nie chcę być człowiekiem" mówi znacznie więcej, niż by się w pierwszej chwili wydawało. Gdy zauważa: "Wiemy, że jesteśmy nietrwali, że przeminiemy wszyscy. I co zostanie po nas? Nic godnego wspomnień." - to jest nie tylko człowiekiem zgorzkniałym.

- Kiedy występowałem w Teatrze Muzycznym w Gdyni, prowadziłem spokojne, wygodne życie, ale przestraszyłem się stagnacji. Gdy pokonując 400 konkurentów dostałem rolę Józefa, poczułem smak sukcesu. Przenosząc się do Warszawy zdecydowałem: "teraz jest mój czas, teraz muszę jak najwięcej dać z siebie. Rola w "Famę" przysporzyła mi popularności, rola w "Biednym B.B." sprowokowała do refleksji i stała się poważnymi wyzwaniem. Chcę nią zapracować na swoje nazwisko. Kiedyś proponowano mi wymyślenie pseudonimu. Odmówiłem, bo przywykłem i lubię być Janem Bzdawka. Jeżeli będę dobry, to ze swoim nazwiskiem też się przebiję.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji