Artykuły

Sajgon kipi i wrze

Warszawska Roma staje się najwyraźniej teatrem spełnionych życzeń naszych wybitnych twórców i realizatorów musicalowych. Przed rokiem spełniło się wielkie marzenie Janusza Józefowicza. Nastąpiła długo oczekiwana premiera "Piotrusia Pana", która szybko okrzyknięta została wydarzeniem. Pokazywana od początku grudnia "Miss Saigon", to z kolei spektakl o realizacji, którego marzył od lat Wojciech Kępczyński.

I choć najnowsza premiera w Romie nie jest tak nagłośniona jak "Piotruś Pan", towarzyszy jej spore zainteresowanie widzów. Stąd na pokazach przedpremierowych (premiera 8 i 9 bm.) niemal wszystkie bilety zostały wykupione. Sobotni spektakl publiczność przyjęła bardzo żywiołowo, a po jego zakończeniu nagrodzono artystów owacją na stojąco. Sceniczny helikopter miał pewne kłopoty z lądowaniem, za to bez trudności wzbił się w górę. Ale do premiery pozostał jeszcze prawie tydzień, więc na pewno wszelkie usterki zostaną naprawione.

Musical Alaina Boublila i Clau-de'a Michela Schónberga swą fabułą przypomina nieco słynną "Madame Butterfly". Tyle że tu cała opowieść przeniesiona jest w realia wojny wietnamskiej. Przedstawienie, jak przystało na Wojciecha Kępczyńskiego, zrealizowane jest perfekcyjnie. Świetna choreografia, reżyseria. Dobre aktorstwo. Wokalnie na sobotnim pokazie zwracał uwagę, obdarzony interesującym tenorem, Damian Aleksander w roli Chrisa (w pierwszej obsadzie usłyszymy go w roli Johna) oraz Tomasz Steciuk w roli Johna (na premierze zaśpiewa partię Szefa). Wzruszająca też była Ewa Wlazłowska, która rolę Kim. śpiewa na zmianę z Katarzyną Łaską. Sympatię widzów zdobył też dynamiczny (czasem nazbyt) Robert Rozmus w roli Szefa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji