Artykuły

Warszawa. Prezes ZASP komentuje stanowisko FOTW

Po przeczytaniu stanowiska FOTW-u w sprawie mojego prywatnego tekstu "osobistych uwag " dotyczących funkcjonowania pracy w teatrze, musiałam zastanowić się nad odpowiedzią ponieważ treść stanowiska podpisanych tam twórców jest dla mnie za trudny. To samo dotyczy zresztą treści Deklaracji FOTW z Grudnia 2009.

"Teatr jest laboratorium egzystencji, duchowości, estetyki i polityki. Jego istotę stanowi nieustanne wypracowywanie sposobów zmysłowego, intelektualnego i duchowego odbierania rzeczywistości w jej indywidualnym i ponadindywidualnym wymiarze. Istotą teatru jest ciągłe przetwarzanie impulsów świata w narzędzia jego analizy, oceny i zmiany poprzez wciąż nowe języki ekspresji, dyskutujące przeszłe, teraźniejsze i przyszłe idee, które organizują zbiorową wyobraźnię".

Metoda zastraszenia przez przeintelektualizowanie jest rzadka ale stosowana. Znana też od dawna jest metoda demagogii i piętnowania poprzez słowa takie jak "skostniały, wymuszenie, naruszenie wolności" itp. Ponieważ decydując się na stanowisko prezesa ZASP wiedziałam dokładnie, że będę workiem do bicia dla tych, którzy muszą mieć jakieś "stare", żeby walczyć o "nowe" więc przyjmuję to ze spokojem. Ponieważ jednak uważam, ze za pieniądze trzeba pracować postanowiłam opisać swój prywatny punkt widzenia na niektóre zjawiska we współczesnym teatrze. Jednak odzew FOTW i ładunek krytyczny sięgający odniesień do tyraństwa każe mi spróbować odpowiedzieć na zarzuty choć z góry uprzedzam, ze język mój jest prosty. A więc do rzeczy: Najpierw moje punkty , odpowiedzi FOTW-u a potem mój komentarz.

"Artysta powinien mieć w umowie zagwarantowaną ilość przedstawień miesięcznie."

FOWT

"Słuszną ideą jest to, żeby w zakładzie pracy wszyscy pracownicy pracowali i byli za to adekwatnie wynagradzani, jednak zagwarantowanie aktorom konkretnej liczby przedstawień miesięcznie nie zagwarantuje wcale efektywnej pracy artystycznej, a może doprowadzić jedynie do rozwoju pracy pozornej, wymuszonej ustawą".

Można wiedzieć co ma zakontraktowana liczba przedstawień do "efektywnej pracy artystycznej?" Jak ktoś na przykład źle gra to czy z gwarancją ilości spektakli czy bez, będzie grał źle w każdym "stosunku pracy". Aktorzy zazwyczaj lubią swoja pracę. Skąd więc z góry podejrzenie obijania się? Dlaczego gwarantowana ilość przedstawień może doprowadzić do "pracy pozornej"? Czy aktorzy to specjalny gatunek , który tylko pod ryzykiem głodu pracuje dobrze? Prace pozorną widziałam nie raz i u reżyserów i u aktorów nie mówiąc już o sobie. W teatrze pozornie pracuje się wtedy kiedy jest nudno.

FOWT

"Faktyczny problem stanowi nadmiar etatów aktorskich, co powoduje absurdalny status aktora etatowego, lecz niepracującego".

"I znów". Jak mówi Lech Wałęsa. Co ma jedno do drugiego? Otóż nawet jeśli w teatrze zostanie jeden potrzebny posłuszny i elastyczny etatowy aktor to tez powinien mieć gwarancję , że jego robota nie pójdzie w gwizdek.

FOWT

"Rozwiązaniem sytuacji jest umożliwienie dyrektorom teatrów redukowanie etatów, tak żeby w danym teatrze pracowało tyle osób, ile jest potrzebnych".

W "danym teatrze" więc jak rozumiem będzie grane jedno przedstawienie. Bo tylko tak mogę sobie wyobrazić zredukowanie zespołu do "potrzebnych". Różne są sztuki. W jednej gra staruszek w innej młodzi a jeszcze w innej staruszek i młodzi. Jeżeli dobrze rozumiem w teatrze instytucjonalnym ma być tak, ze dyrektor pozostaje pod opieką państwa z ZUSAMI i wszystkim innym a wyrobnicy różnie. W razie czego redukcja. Tyle tylko, że to nic nowego. I za Solskiego i teraz byli i są redukowani. Po prostu aktora niepotrzebnego się zaprasza do gabinetu i odbywa się z nim tę trudną i dramatyczną w skutkach rozmowę. Taki pieski los dyrektora. Natomiast wy chcecie po prostu zrobić to przez księgową jak w Teatrze Polskim w Warszawie. A tryb takiego postępowania "wymusić ustawą".

"Artysta powinien być opłacany za próby. Jest to jedyny sposób na to, żeby dyscyplinować twórców pracujących z artystą bez poczucia ograniczeń czasowych. [...] Zwyczajowo było tak, że próby odbywały się od 10 do 14 a wieczorem grano spektakl, który jest zasadniczą formą honorarium aktorów."

FOWT

"Pani prezes się odnosi do "zwyczajowych" praktyk, nie pisząc dokładnie, kiedy taki zwyczaj był praktykowany. Nie jest prawdą, że próby wieczorne są czymś nowym: są od lat przyjętym obyczajem w teatrze instytucjonalnym. Do legendy przeszły choćby nocne próby prowadzone przez Konrada Swinarskiego w Starym Teatrze w Krakowie".

Tak. Przeszły. Bo właśnie taki tryb pracy był nietypowy. Do legendy przeszły bo były interesujące. Były interesujące bo reżyser był genialny. Stąd legenda i tylko stąd. Może się mylę ale mnie się wydaje, że nie wystarczy pracować wieczorem, żeby przejść do legendy. Trzeba się postarać o zachwyt zespołu a nie wymuszać nadgodzin ustawą.

"Dopóki podstawa zarobków jest tak znacznie poniżej średniej krajowej, ograniczanie dodatkowej pracy może być skazaniem niektórych wykonawców na oczywiste ubóstwo. Trzeba zmienić cały system wynagrodzeń."

FOWT

"Słuszny jest postulat zmiany systemu wynagrodzeń, jednak warunkiem tego, poza większymi środkami przyznawanymi teatrom z budżetu państwa, powinna być możliwość dokonywanej przez dyrektorów redukcji etatów".

I znów. Nic innego tyko redukcja. Kto broni redukować!!! Kto kiedykolwiek uważał, że dyrektor teatru nie może dobierać, zmieniać, usuwać aktorów!!! Tyle tylko, ze Wy chcecie to mieć w ustawie. Niezależnie od swoich różnych przecież umiejętności i siły osobowości. Bo się boicie zwykłej, ludzkiej konfrontacji i to jest nie w porządku.

FOWT

"Polityka personalna prowadzona przez dyrektora powinna być dostosowana do przyjętej wizji artystycznej i merytorycznej".

Z tego zdania nie rozumiem ani słowa . Może znowu chodzi o to, że jak ktoś jest w teatrze niepotrzebny to się go zwalnia.

Boże dzięki Ci, ze nie lubią mnie Ci ludzie i nigdy nie będę w teatrze gdzie 'polityka personalna powinna być dostosowana do wizji merytorycznej". To ja już wolę "aktor jest do grania jak..." Nie ma aktorów złych. Po prostu nie ma. Do każdego istnieje jakis klucz tylko reżyserowac go trzeba po prostu.

"Musi być jasno określona funkcja dyrygenta, choreografa, reżysera i artysty wykonawcy."

To, że ja nie rozumiem zdania komentarza:

FOWT

"Dookreślenie funkcji sprzyja utrwalaniu tradycyjnej struktury teatralnej i związanych z nią hierarchii, a decyzje organizacyjne wpływają nieuchronnie na estetykę".

...to pewnie przez wiek. Ale, że młodzi ludzie nie rozumieją zdania prostego: "Musi być jasno określona funkcja dyrygenta, choreografa, reżysera i artysty wykonawcy...".

FOWT

"Gdyby zastosowano proponowane przez Prezes ZASP usztywnienie ram pracy pięćdziesiąt lat temu, nie powstałyby teatry Kantora, Grotowskiego, Swinarskiego, Grzegorzewskiego, ponieważ ich metody twórcze zdecydowanie wykraczały poza przyjęte sposoby pracy w teatrze".

Ależ właśnie tam zastosowano!!! Nigdzie bardziej niż w wymienionych teatrach nie została w sposób naturalny ta funkcja określona!!! Czy dyrygujący spektaklem Kantor, drobiazgowo plastyczny i wizyjny Grzegorzewski, Swinarski z anegdotycznym "białym okiem" tworzący spektakle na generalnych próbach i Grotowski dyscyplinujący swoich aktorów nawet w sferze prywatnego życia to naprawdę brak hierarchii ? Co ma zdanie...

FOWT

"...we współczesnym teatrze niezwykle ważna jest interdyscyplinarność, posługiwanie się różnymi stylami, metodami i mediami, oraz odpowiedzialność wszystkich członków zespołu za całościowy efekt "

...Do tego, że reżyser ma przychodzić obowiązkowo do pracy bo jego zadaniem jest postawienie sztuki? Co ma to do tego, że aktorzy coraz częściej proszeni są o improwizowanie tekstu bądź pisanie sobie scen podczas kiedy do kasy za tekst idzie reżyser? Co ma do tego fakt, ze istnieją teatry gdzie reżyser po prostu siada kompletnie nieprzygotowany i każe aktorom "cos robić"? Jasno określona funkcja nie oznacza podziałów ani kajdan artystycznych. Wszystko wolno. Nie wolno tylko kraść. Nawet czasu.

"Konieczna wydaje się obecność wszystkich wykonawców w Związkach Zawodowych i Stowarzyszeniach. Należność do Związków powinna być automatyczna po skończeniu studiów. Tylko tak możemy stać się siłą egzekwującą swoje prawa."

FOWT

"Zmuszanie kogokolwiek do przynależności do jakichkolwiek stowarzyszeń czy związków jest niezgodne z zagwarantowaną Konstytucją Rzeczpospolitej Polskiej wolnością zrzeszania się w związkach zawodowych. Konstytucja zakazuje również zmuszania kogokolwiek do "czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje" (Art. 31). Dyskryminacja pracownika przez pracodawcę z powodu przynależności do związku zawodowego jest zakazana prawnie i nie wymaga dodatkowych uregulowań".

I to ostatnie zdanie to bym wywiesiła chętnie we wszystkich teatrach. Bowiem ze skargami na taka właśnie dyskryminację spotykam się ciągle. Sugerowanie aktorom przez dyrektorów, że wszelka działalność związkowa czy na rzecz stowarzyszenia może mieć wpływ na pracę jest nagminna. Jeżeli dobrze rozumiem ostatnie zdanie, będę się mogła zwrócić do FOTW o pomoc w takich wypadkach. Bardzo się cieszę. Natomiast między "konieczna wydaje się obecność" a "zmuszaniem" jest różnica w skutkach. "Obecność automatyczna" nie oznacza zmuszania do działalności a jedynie skutkuje prawami związkowymi o ile takie by powstały. Ze wszystkiego można się zawsze wypisać natomiast świadomość własnych praw jest żeby posłużyć się obowiązującym tu językiem obligatoryjna we współczesnym pojęciu stosunków interdyscyplinarnych w tworzeniu nowoczesnego teatru a uchylanie się od tej świadomości godzi w humanitarne idee współczesnego świata i skutkuje skostniałymi zasadami w korzystaniu z zasobów osobowosciowych.

Aktorzy nie znają swoich praw a jeśli znają to boją się z nich korzystać. Przynależność do Związków zwolniłaby ich z osobistych prób zawalczenia o swoje. Wściekłość reżyserów i dyrektorów na taki pomysł jest dla mnie całkowicie zrozumiała ale nieuczciwa. Chcecie pracować w instytucjach ale brać same zalety. Związki zawodowe są zmorą władz instytucji ale właśnie po to zostały stworzone.

"Rozwój artystyczny wykonawcy nie jest możliwy przy założeniu umów sezonowych, ciągłej niepewności miejsca zamieszkania bez zakorzenienia w zespole i w mieście."

FOWT

"Sztywne rozwiązania formalno-prawne dotyczące umów o pracę są sprzeczne z ideą zespołu tworzonego w oparciu o wspólną myśl i ideę. Ponadto, "rozwój artysty wykonawcy" jest rzeczą indywidualną, i organizacje zbiorowe nie powinny określać, w jaki sposób i w jakich warunkach artysta ma się rozwijać".

Sama prawda. "Sztywne rozwiązania formalno-prawne" jakie by nie były czy to w formie umów sezonowych czy na czas nieokreślony zawsze będą sztywne jeśli zostawi się tylko jedną z tych możliwości. Artyści powinni mieć wolność wyboru umowy. Co do drugiego zdania to jest ono żywcem skopiowane z mojego wywiadu w Gazecie Wyborczej" na temat ZASP. Jasno określiłam, ze tak jak dotąd ZASP wtrącał się w sprawy artystyczne, tak teraz już nie będzie. Cieszę się, że mamy podobne zdanie ale plagiatów nie lubię. Nie lubię też ograniczania wolności wypowiedzi . Moim zdaniem rozwój artystyczny nie jest możliwy w takich warunkach w wypadku miast z jednym teatrem i chętnie o tym podyskutuję. Organizacja zbiorowa na czele której jeszcze stoję nie ma tu nic do rzeczy ani żadnej możliwości egzekwowania swoich ideałów poza przekonywaniem. Ideały zresztą mamy ostro zróżnicowane.

"Obecność wykonawców w Stowarzyszeniach ma sens wtedy jeśli Stowarzyszenia w odróżnieniu od Związków będą miały siłę dyscyplinującą wykonawców."

FOWT

"Każde stowarzyszenie ma prawo określać panujące w nim wewnętrzne reguły. Zewnętrzne określanie obowiązków stowarzyszeń, o ile nie zostało ustalone w prawie polskim, jest niezgodne z ideą wolności".

I każdy człowiek ma prawo do własnego zdania na temat stowarzyszeń. Określenie "ma sens" jest opinią a nie dyrektywą. Bez względu na to jak będę uważana teraz za osobę, która pęta i więzi wolnych ludzi obstaję przy tym, że jeśli zachowanie członków stowarzyszenia wykracza poza etykę zawodową powinno być omówione w jego ramach bo to się mieści w jedynym sensie istnienia takich organizacji. Cała sytuacja w Tarnowie np. powinna była być omówiona przez Stowarzyszenie Dyrektorów jeśli cos takiego jak etyka dyrektorów istnieje. Z tego co wiem jedna z członkiń ZASP chciała mi wytoczyć sąd koleżeński w sprawie premiery "Ciała Simon" i mojego zachowania. Do dziś nie rozumiem dlaczego tego nie zrobiła.

"Zgadzamy się z Prezes ZASP, że konieczne są zmiany w Polskim teatrze. Kierunek zmian, który proponujemy, zasadniczo się rożni od kierunku proponowanego przez Prezes ZASP. Zmiany, jakie proponujemy wiążą się z umocnieniem kompetencji dyrektora teatru i uelastycznieniem pracy w instytucjach. Problemy o których pisze Pani Prezes w większości dałoby się rozwiązać przy lepszym systemie wyboru i selekcji dyrektorów, w szczególności przy wprowadzeniu bezwzględnie obowiązujących konkursów, i bezwzględnie obowiązujących kadencji".

Zmiany jakie proponujecie wiążą się z bezkarnością w stosunku do pracowników i wykorzystywaniem ich pod pozorem "sztuki". Wszystko co proponujecie zrobią aktorzy bez Ustaw jeśli będą uczestniczyli w sztuce a nie w prywatnych eksperymentach. Wszystko co proponujecie chcecie mieć zagwarantowane Ustawą a nie waszymi dokonaniami. Rozumiem Wasz atak na mnie, nie rozumiem tylko jednego. Są wśród Was ludzie bardzo utalentowani a zbieranie rzędów dusz pod szyldem wykreowanego wroga potrzebny jest beztalenciom. Bo przecież bardzo dobrze wiecie, że emocjonalne żerowanie na ZASP to cyniczny zabieg ale skuteczny. Żartom i złośliwościom nie ma konca a to zbliża zespół. Ja nie liczę specjalnie na wygraną, chcę tylko dać aktorom szansę na opór nawet tym, którzy z Wami żartują.

Jeśli chodzi o konieczność konkursów to wielokrotnie starałam się o kontakt i poparcie FOTW -u tam gdzie trzeba było o konkurs zawalczyć. i gdzie zawalczyłam. Chciałam się spotkać, pomyśleć o strategii i wspólnym działaniu. Dyskutować z lokalnymi władzami. Cisza. Bo oczywiście lepiej pisać manifesty. Lepiej obrać sobie stare drzwi ZASP jako Bastylię i nawrzucać od skostniałych. Naprawdę wielka odwaga. Szacun.

Prezes ZASP

P.S. Ze względu na to, ze w tak obszernym komentarzu do mojego tekstu ani razu nie pada moje nazwisko rozumiem, że jest to jedna z psychotechnik stosowana w wypadku stopniowej eliminacji personalnej danego osobnika i anonimizacja w dyskursie społecznym. Doceniam zabieg i wierzę w skuteczność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji