Artykuły

Misjonarze z Woronicza (gwiazdy tańczą na wodzie)

1,731 mld zł w ubiegłym roku nie poszło na marne. Kwiat polskiej inteligencji z Woronicza przy pomocy tych skąpych środków rokrocznie ziszcza Polaków obraz własny, kształtując kulturę duchową narodu, codziennie tworząc nowe, lepsze jutro już dziś, na antenie TVP - programy misyjne. Felieton Jana Klaty w Tygodniku Powszechnym.

Ola pakuje się na zaplanowany wyjazd z Norbertem. Paweł niepokoi się, czy Norbert może prowadzić samochód, bo przecież nadal powinien brać leki. Chłopak czuje się urażony tym pytaniem... Feliks odwozi Monikę do restauracji, następnie umawia się na spotkanie z przedstawicielem firmy, od którego pół roku temu wziął łapówkę. Czy mu się uda? Paweł uważa, że szwagier powinien zawierzyć ochronie. Leszek wychodzi z motelu. Zyta przekonuje Michała, że na śniadanie wielkanocne powinni iść do jej rodziców. Michał się denerwuje, że znowu mają postępować według woli pułkownika. Bożenka, Kasia i Maciek przygotowują koszyczek do święconki. Henio jest coraz bardziej zakochany w Ninie, a Łukasz w Gabi. Obaj dają swoim wybrankom piękne, wiosenne bukiety. Lucek, Kisiel i Marianek nadają swojej kozie imię: Milady. Ala zauważyła, że jej stosunki z Kubą popsuły się po walentynkowej randce - on czuje się przy niej skrępowany. Dlaczego? Agata prosi Nowackiego, by na nowo zostali przyjaciółmi. Czy dyrektor potrafi jej wybaczyć? Po odejściu Hanki Marek jest załamany. Kaśka martwi się o niego. Zmusza Sebka, by ten wyjawił Markowi, gdzie jest Hanka. Czy Sebek spełni prośbę Kaśki? Mateusz ma dużo pieniędzy. Skąd? Tyle ważkich pytań plus najnowsze skecze z Koszalina. To nie żarty. To misja.

1,731 mld zł w ubiegłym roku nie poszło na marne. Kwiat polskiej inteligencji z Woronicza przy pomocy tych skąpych środków rokrocznie ziszcza Polaków obraz własny, kształtując kulturę duchową narodu, codziennie tworząc nowe, lepsze jutro już dziś, na antenie TVP - programy misyjne. Sebek wyjawi Markowi, gdzie jest Hanka, Leszek wyjdzie z motelu, a na lodzie Dody zatańczy Pudzian. Oraz pogodynek. Oraz pewna dobrze obdarzona pani, "która ma wszystko przed sobą, aż wreszcie ją odkryto". Wszystko to przykryte figowym listkiem przysłowiowego Teatru Telewizji (notabene autentycznie beznadziejnego) okraszonym frapującymi dyskusjami "ja panu nie przerywałem" bohaterów list wyborczych. Do zobaczenia w przerwach pomiędzy przerwami na reklamy. I jeszcze dużo, dużo dobrego humoru. Zostańcie z nami. Śmiech na sali.

Tak się ciągnie i ciągnie, jak mordoklejka celebryty. Misjonarka bodajże Rutowicz z misjonarką bodajże Rabczewską wślizgnęły się na łyżwach, sprawnie szorując po dnie, a nawet pukając od spodu. Wszystkie co ambitniejsze pozycje "Publicznej" zostały stopniowo biesiadnie wyślizgane w ramach oglądalności - złotego cielca misjonarzy z ulicy (prymasa) Woronicza. Została jedna wielka misja ze szczyptą "godziwej rozrywki" dla wszystkich, a każdy się zgodzi, że w głowie się nie mieści, co się mieści w ramówce TVP jako szczypta. Celebryci za skromną opłatą obdarzają się rymowanką. Żuror na żurorze żurorem pogania, i wypuszcza z siebie do bólu szczere wykwity umysłu, które latami kontempluje cała Polska, gdyż ani uszy nie słyszały, ani gały nie widziały, co to za (kryjące się dotąd po maglach i solariach) dziwy nad dziwami prą na szkło ekranów - widocznie generując oglądalność. "Do bólu szczera, nieprzewidywalna, równie prowokująca, co skromna. W polskim show biznesie narodziła się nowa gwiazda. Świeci bardzo jasno, zresztą na różowo. Na salony wkracza w wysokich butach i z koniem pod pachą. Jej przepis na sukces? Dystans do świata i do siebie. I jeszcze odrobina lateksu". Tak o jednej z misjonarek "Publicznej" pisze oficjalny portal TVP (stamtąd zaczerpnąłem także streszczenia serialowych permanentnych perypetii). Kolejni lateksowi inżynierowie dusz z Woronicza nie mają sobie nic do zarzucenia, galopując po cienkim lodzie z koniem pod pachą, ale w ostrogach - cuda-niewidy w ramach abonamentu.

Przypominam (gdyż skrzydlate słowa nie mogą ot tak, po prostu ulec zapomnieniu, muszą wciąż wzlatywać we wdzięcznej pamięci abonentów), jak jeden z wielu włodarzy misyjnej "Publicznej" swego czasu obnażał miałkość zarzutów wobec misjonarzy z Woronicza przy pomocy takiego wywodu: "Gwiazdy tańczą na lodzie jest także programem misyjnym, bo przecież zachęca do nauki jazdy na łyżwach. To zła wola mediów, którzy zrobili mu gębę. TVP traktuje się w sposób intencjonalnie zły. A my będziemy robić takie formaty, po których wszystkim opadną szczęki". Zaiste, w milionach polskich domów słychać stukot, protetycy zacierają ręce, gwiazdy zatańczą na wodzie. A ekran zapłonie ze wstydu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji