Osoby

Trwa wczytywanie

Jerzy Kolecki

Artysta malarz, scenograf, dyrektor teatru.

Urodzony 25 lipca 1925 we Wróblowicach k. Zakliczyna, zmarł w Rabce 15 czerwca 2018.

Wykształcony na Wydziale Malarstwa w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (m.in. pod kierunkiem Zbigniewa Pronaszki, w którego pracowni przygotował pracę dyplomową), od 1953 roku był związany z lalkowym teatrem dla dzieci w Rabce-Zdroju, który wówczas nazywał się Rabcio-Zdrowotek (obecna nazwa Teatr Lalek Rabcio od września 1972). Debiutował tam jako aktor lalkarz 9 lipca 1953 w sztuce Supełek-węzełek Kazimierza Kremniczana. Reżyserką przedstawienia była Stanisława Rączko, założycielka teatru, związana z Podhalem przedwojenna harcerka, która w czasie II wojny światowej była z ramienia Armii Krajowej łączniczką przyjmującą wysłanników polskiego rządu emigracyjnego przechodzących potajemnie przez Tatry, a po wojnie kierowała Referatem Pedagogicznym w Zakładzie Sanatoriów Przeciwgruźliczych dla Dzieci w Rabce.

Rok później, po pierwszych występach aktorskich, Jerzy Kolecki zadebiutował jako scenograf przedstawieniem O kotku Uparciuszku Samuela Marszaka (prem. 14 marca 1954). Odtąd systematycznie opracowywał scenografie dla teatru w Rabce do roku 1978 (sporadycznie do 1992).

Dorobek Jerzego Koleckiego obejmuje czterdzieści dziewięć scenografii zaprojektowanych i wykonanych w latach 1954–1992, z tego trzydzieści pięć w Rabce (1954–1992) oraz czternaście w dziesięciu innych teatrach (1963–1987): w Lublinie (1963, 1964, 1966), Wałbrzychu (1966, 1976), Rzeszowie (1968), Olsztynie (1973, 1977), Szczecinie (1975), Warszawie (1977), Białymstoku (1979), Kielcach (1980), Będzinie (1986) i Toruniu (1987).

W latach 1961–1977 Jerzy Kolecki był dyrektorem naczelnym i artystycznym teatru w Rabce. Za jego dyrekcji teatr stał się znany w Polsce i za granicą, gdzie występował na międzynarodowych festiwalach i był zapraszany na występy gościnne. Miał wówczas repertuar złożony z dobrych sztuk wybitnych autorów i adaptacji znanych dzieł klasycznych dla dzieci i młodzieży, reprezentował wysoki poziom artystyczny zarówno w zakresie inscenizacji i reżyserii, jak i scenografii i gry aktorskiej. W recenzjach zwracano uwagę na inscenizację przedstawień wyprowadzoną z koncepcji plastycznej – dekoracyjnej i scenograficznej wizji wystawianej sztuki. Zachwycano się wykonaniem przedstawień – dynamiką barw i ruchem malarskich obrazów, kolorami krajobrazów przepływających w przestrzeni sceny, muzyką rabczańskich kompozytorów i góralskich kapel oraz fascynującym wyglądem postaci i ich oryginalnymi ubiorami. Podziwiano lalki i grające rzeźby – nie tylko dla ich oryginalnych kształtów i kostiumów, ale przed wszystkim dla wyrazu twarzy i oczu lalek, tak narysowanych i wymalowanych, że już samym wygląd odsłaniał ich charakter i zamiary, wyrażane następnie w słowach i czynach – w aktorskiej grze.

Było to możliwe, bo Kolecki jako scenograf wprowadził do teatru w Rabce co najmniej trzy podstawowe innowacje. Wprowadził inne niż dotąd techniki lalkarskie – marionetki zastąpił bardziej spontanicznymi w ruchu kukłami, ale utrzymał ich „marionetkową" możliwość grania głową i gestami rąk. Działania bohaterów scenicznych wyprowadził zza parawanu na całą szerokość sceny. Zastosował blejtramy poruszające się w przestrzeni sceny, na których umieszczał gromady postaci lub malowane obrazy, co przysparzało przedstawieniom dynamiki oraz barwności.

Spośród widowisk w inscenizacji plastycznej Jerzego Koleckiego co najmniej trzy powinny zostać przybliżone w opisie: O Zwyrtale Muzykancie Jana Wilkowskiego wg Na skalnym Podhalu Kazimierza Przerwy-Tetmajera (1970, wznowienie w języku esperanto 1979), Cudowna lampa Aladyna Bolesława Leśmiana wg Baśni z tysiąca i jednej nocy (1974, wznowienie 1979), Królowa Śniegu Jewgienija Szwarca wg Hansa Christiana Andersena (1976, wznowienie 1980). Wyreżyserowała je Joanna Piekarska.

      O Zwyrtale Muzykancie

Plakat do przedstawienia „O Zwyrtale muzykancie”, repr. z okładki wydawnictwa jubileuszowego „40-lecie Państwowego Teatru Lalek w Rabce 1949–1990”.

Wśród inscenizacji w scenografii Jerzego Koleckiego pierwsze miejsce – według opinii środowiska teatralnego i krytyki – zajmuje opowieść O Zwyrtale Muzykancie, czyli Jak się góral dostał do nieba Jana Wilkowskiego wg tekstów Kazimierza Przerwy Tetmajera w reżyserii Joanny Piekarskiej (prem. 20 maja 1970).

Sztuka skonstruowana była z dwóch podstawowych wątków: opowieści o losach Zwyrtały, kierowanej wprost do widzów przedstawienia, i opowieści Zwyrtały o Janosiku, przeznaczonej dla dostojnej publiczności niebiańskiej – Świętego Piotra i Aniołów oraz rozbawionych i psotnych aniołków. Relacje o losach obydwu bohaterów i ich przekonaniach mówiły też o ludzkich marzeniach, o szczęściu człowieka, uzależnionym od ludzkiego serca, o krzywdzie panującej na świecie i o bohaterach ujmujących się za skrzywdzonymi, o urodzie ojczystej ziemi (Tatr, cudowniejszych niż boski raj), pięknie jej muzyki, pieśni, tańców i zwyczajów. Tekst niósł ze sobą w warstwie dramatycznej, piosenkach góralskich czy epickim komentarzu rozmaite wyzwania dla scenografa-inscenizatora: urzekające obrazy umożliwiające (i wymagające!) zastosowania rozmaitych tworzyw w dekoracjach (drewniana chata Zwyrtały, malowane Niebo ze wspaniałą, jakby rzeźbioną bramą i barwnym wnętrzem na wzór podhalańskich obrazków na szkle) i w malarskich obrazach („podskakujące anielskie chóry", góralskie krajobrazy, droga do nieba i z nieba na ziemię). W budowie i kształcie lalek, jakby wystruganych w drewnie (Zwyrtała, Janosik, Święci, Archanioły, Diabły) lub malowanych na obrazkach (aniołki, górale i góralki), w ich rysunku i barwie było zawarte to wszystko, czego wymagała akcja – i po gospodarsku zatroskana dostojność Świętego Piotra i Świętej Cecylii; i dziecięce podskakiwanie anielskich chórów; i dowcip czy humor rozśpiewanego i roztańczonego po góralsku nieba; i napastliwość diabłów, która nie ustępowała nawet wtedy, gdy po starciu z aniołami miały wydatne guzy na czole lub nadłamane rogi.

Widowisko powstawało we współpracy z Joanną Piekarską, która co prawda była reżyserką apodyktyczną, ale trudności współpracy łagodziła jej życzliwość dla ludzi i ukochanie sztuki oraz, mimo różnicy doświadczeń i temperamentów, podobieństwo charakterów obojga artystów.

Zwyrtała, pokazany w Rabce nie w przebogatej scenerii, jak przedstawienie Adama Kiliana i Jana Wilkowskiego w Teatrze Lalka w Warszawie (1958), ale w skromnej przestrzeni przenośnej sceny rabczańskiego teatru, okazał się widowiskiem równie wspaniałym. Ta skromna przestrzennie inscenizacja pełna była barwy i ruchu, a obok szlachetnego przesłania niosła w sobie powagę właściwą kulturze Podhala.

Jerzy Kolecki zaprojektował na scenicznym podeście dwa plany: zasłanianą kurtyną scenę w głębi podestu oraz rozłożone przed nią obszerne proscenium. Górny plan – jak mansjon w teatrze misteryjnym – był przeznaczony dla Nieba. Najpierw zasłonięte kurtyną, ukazywało się, gdy Zwyrtała został tam wpuszczony przez Świętego Piotra Klucznika. Na niższym planie zaznaczone były: wioska góralska, chata Zwyrtały i łoże, na którym umierał. Między tymi planami rozciągała się krajobrazowa przestrzeń mijana przez Zwyrtałę w wędrówce z Ziemi do Nieba i z powrotem. Jej zmienność umożliwiały ruchome blejtramy z malowanymi obrazami o ostrym rysunku i barwach, rozświetlane przez przenośne reflektory.

Całość przestrzeni gry została podzielona nie tylko na te plany pod względem wysokości (dolny i górnym oraz przestrzeń pomiędzy nimi), ale też na różne miejsca w poziomie. Na najwyższym planie po lewej i prawej stronie zasłanianej kurtyną sceny w głębi Jerzy Kolecki umieścił dwie wieże pokryte gontem. Połączył je rozsuwanym parawanem na kształt ściany jakiejś góralskiej chaty, za którą – po rozsunięciu – można było ujrzeć majaczące w oddali górskie krajobrazy albo wnętrze domu i wypełniające je postaci, można też było załomotać w rzeźbioną bramę, by Święty Piotr Klucznik Niebieski pozwolił wejść wprost do Nieba.

W przedstawieniu występowało wiele postaci: Zwyrtała – aktor i narrator w jednej osobie; bohaterowie znani z imienia, jak Święta Cecylia, Święty Piotr, Janosik, ponadto tłumy innych osób, takich jak wieśniacy opłakujący Zwyrtałę, aniołowie, aniołki, diabły. Miało je zagrać zaledwie sześciu aktorów. Jerzy Kolecki i Joanna Piekarska rozwiązali ten problem scenograficznie i inscenizacyjnie. Kolecki zaprojektował malowane jak na obrazach grupy postaci (wielkie anioły, małe aniołki), które pełniły dwie funkcje. Po pierwsze stanowiły element kompozycji dekoracyjnej o barwach intensywnych i ostrych w zestawieniach, jak w sztuce ludowej nie tylko Podhala. Po drugie, rozpięte na blejtramach, ruszały się i „grały” na scenie, tworząc grupy „żywych aktorów”, śledzących zdarzenia i losy Zwyrtały czy Janosika.

Na scenie podhalańskiego teatru lalek – za sprawą Joanny Piekarskiej jako reżyserki, szóstki aktorów jako wykonawców (może z dwójką pomocników technicznych), a przede wszystkim dzięki inscenizacji podyktowanej przez scenografię Jerzego Koleckiego – dokonywał się cud nie mniejszy niż opisany przez Kazimierza Przerwę-Tetmajera o powrocie Zwyrtały z nieba na ziemię. Wprowadzenie wielości zdarzeń i rozległości przestrzeni od Ziemi do Nieba na małą przenośną scenę i jej prostą zabudowę dekoracyjną oraz uzyskanie wrażenia bogatej inscenizacji stało się możliwe dzięki umieszczeniu barwnych obrazów zmieniającej się scenerii na ruchomych blejtramach oraz dzięki uzupełnieniu małej liczby aktorów namalowanymi postaciami i tłumami. To rozwiązanie dało w rezultacie przedstawienie nie tylko barwne, pełne ruchu i zmian, ale także o silnej dramatycznej ekspresji, nasycone powagą właściwą dla idei „teatru ogromnego”, uzyskaną dzięki przejrzystości dwu podstawowych wątków, rytmowi i tempie zdarzeń, barwom i kształtom scenerii, wyrazie i ruchu postaci oraz powadze przesłania do widzów.

Inscenizacja przyniosła teatrowi z Rabki i jego artystom liczne nagrody na festiwalach w Polsce (V Festiwal Teatrów Lalek w Opolu, 1971; III Telewizyjny Festiwal Widowisk Lalkowych dla Dzieci, 1974) i za granicą, m.in. przełożona na esperanto i zagrana na XII Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek w Zagrzebiu (27 września 1979) zdobyła I nagrodę jury międzynarodowego i Główną Nagrodę międzynarodowego jury dziecięcego (nie licząc indywidualnych nagród aktorskich i Nagrody Specjalnej im. Józefa Petrina dla Ireny Józefiak za biegłość w posługiwaniu się językiem esperanto także poza sceną!).

Przez wiele lat była grywana w Rabce i w objeździe, rozsławiała teatr polski poprzez występy gościnne w Niemieckiej Republice Federalnej (1975 – Hanower, Hamburg), w Jugosławii (1979 – Cacak, Sisak, Zagrzeb; 1980 – Cospit, Split, Szybenik, Zadar, Zagrzeb), w Szwecji (1980 – Sztokholm), w Czechosłowacji (1980 – Bańska Bystrzyca), w Hiszpanii (1982 – Bilbao, Madryt, Sewilla).

W scenografii Koleckiego i wg partytury reżyserskiej Joanny Piekarskiej inscenizacja była powtarzana w innych teatrach: Teatr Lalek Czerwony Kapturek w Olsztynie (prem. 6 listopada 1973), Wydział Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku (przedstawienie dyplomowe, prem. 27 kwietnia 1979), Teatr Dzieci Zagłębia (w reż. Grzegorza Lewandowskiego, prem. 17 stycznia 1986).

      Cudowna lampa Aladyna

W tym samym mniej więcej czasie, kiedy dyrekcję w Teatrze Rabcio-Zdrowotek obejmował Jerzy Kolecki, Natalia Gołębska, najwybitniejsza obok Jana Wilkowskiego reżyserka teatru lalek, mówiła o scenie lalkowej: „Zaczarowany teatr. Bogactwo i dziwność środków wyrazu pozwala go tak nazwać. Lalka, maska, cień, latające rumaki, muzyka (...) – i ludzkie ręce. Wszystko to urzeka poezją «małych rzeczy foremnych»”. Jerzy Kolecki ceni sobie szczególnie oprócz Zwyrtały jeszcze dwa przedstawienia dające możliwość zastosowania tego właśnie „bogactwa i dziwności”: Cudowną lampę Aladyna Bolesława Leśmiana wg Baśni z tysiąca i jednej nocy oraz Królową Śniegu Hansa Christiana Andersena w opracowaniu Jewgienija Szwarca. Obydwa przedstawienia w reżyserii Joanny Piekarskiej.

Scenariusze tych widowisk stwarzały możliwości nie tylko malarskiego potraktowania scenerii i postaci, ale także dawały sposobność wytworzenia na scenie klimatu czaru, dziwów, tajemniczości, a na widowni – intensywnego przeżycia teatralnego, tak wiele razy poświadczonego na fotografiach dzieci podczas przedstawień.

Wszystkie elementy teatru lalek wymienione przez Natalię Gołębską można było obserwować w rabczańskiej Cudownej lampie Aladyna (25 maja 1974). Przede wszystkim liczne i różnorodne postacie. Bohaterowie – Aladyn, Aladyna, matka Maruda; a obok nich gromada dworu – władcy (Sułtan, Wezyr), poddani (Heroldowie, Strażnicy), służba (Służebne, Murzyni, Niewolnicy), tancerki; wreszcie postaci fantastyczne – zły czarnoksiężnik Roeoendron, Złocisty Pierścień, Złoty Wąż, Ważki, Duch Złocistego Pierścienia i przemożny Błękitny Duch Lampy. Wszystkie otrzymały charakterystyczną dla swej funkcji sylwetkę, wyraz twarzy i oczu, fryzurę czy nakrycie głowy i ubiór. Rzecz ciekawa, kształt i barwa ich była orientalna, ale były utrzymane w stylu bardzo podobnym do sztuki podhalańskiej – z tego właśnie pomysłu scenograficznego wywodziła się jej czarująca baśniowość.

Sześcioro aktorów (Anna Ćwinarowicz, Irena Józefiak, Maria Serafin, Dorota Stojowska, Kazimierz Jasiński, Paweł Stojowski) i jeden adept (Kazimierz Palarczyk grający trzy role) wykonywało na scenie tę gromadę postaci. Wszystkie były „jak żywe”. I te grane na pierwszym planie przez aktorów z lalkami, i te jedynie malowane „w gromadach” przez Jerzego Koleckiego, umieszczone na blejtramach i poruszane wraz z nimi, wśród mnogich efektów świetlnych i barwnych, muzycznych i akustycznych. A różnorodność bogatych kostiumów ukazujących w kroju, stylu, barwie i bogactwie rysy zarazem orientalne i baśniowe (bo łączące orient ze sztuką Podhala), ukrywała dodatkowo szczupłość zespołu.

Na scenie Jerzy Kolecki połączył dość obszerny jak na teatr w Rabce podest z dekoracją w głębi o charakterze tryptyku. Każda część tryptyku, zasłaniana kurtyną, była miejscem wyłaniania się innych postaci, które schodziły stamtąd do gry na podest. Na podeście, a więc na pierwszym planie, rozgrywały się sceny działania i rozmowy bohaterów. W partiach zbiorowych gra ogarniała całą przestrzeń sceny. Grupy postaci wymalowane na obrazach i umieszczone na blejtramach poruszanych jak lalki, wchodziły do akcji. Wiele scen było „wyświetlanych” przez cudowną lampę Aladyna można, co można było pokazać dzięki specjalnej maszynie, w rabczańskim teatrze wynalezionej. „Władysław Biedroń – napisała Joanna Piekarska – skonstruował wspólnie ze scenografem przemyślną machinę. Umożliwiała natychmiastowe przechodzenie ze sceny do sceny” (40-lecie Państwowego Teatru Lalek w Rabce 1949–1990, s. 11).

Po emisji tego widowiska w Teatrze Telewizji Stanisław Szeligowski napisał: „Było to widowisko doskonałe, przewyższające bardzo widocznie wszystkie inne. Czystość reżyserii, dekoracji, lalki, oprawa muzyczna i plastyczna, technika poruszania lalkami wszystko było idealne. (...) Wyrabiacie u widza poczucie estetyczne, uczycie dobrego smaku, wychowujecie go. Dajecie dużo prawdziwej radości dzieciom i dorosłym” (tamże, s. 11).

      Królowa Śniegu

Królowa Śniegu (prem. 13 października 1976), oprócz możliwości malarskich i czarodziejskich, dawała materiał do realizowania zadań teatru Jerzemu Koleckiemu nieobojętnych – wychowawczych. W wypowiedzi opublikowanej w wydawnictwie jubileuszowym stwierdzał: „Chcemy naszą pracą dać dziecku bogate przeżycia, wierzymy, że uczymy dziecko patrzeć, widzieć, rozumieć i odczuwać, że uczymy wrażliwego, popartego uczuciem i rozumem przeżywania świata. A tym samym wyrabiamy umiejętność dokonywania własnej oceny wyboru między dobrem a złem.” (Teatr Lalek „Rabcio-Zdrowotek” w Rabce 1949–1969, s. 9).

Spośród dwudziestu siedmiu sztuk zagranych w Teatrze Rabcio-Zdrowotek za dyrekcji Jerzego Koleckiego i dokładnie wcielających ten program, inscenizacja baśni Hansa Christiana Andersena – w adaptacji Jewgienija Szwarca i przekładzie Haliny Pieczarkowskiej, w opracowaniu Joanny Piekarskiej i z piosenkami ułożonymi przez Annę Świrszczyńską – była jego inscenizacyjnym zwieńczeniem. O bohaterce tej baśni zostało powiedziane, że „siła Gerdy tkwi w jej sercu”. A wyzwolenie Kaja, jej kolegi i przyjaciela, od złego okruchu szkła w oku oraz niewoli u zimnej Królowej Śniegu było możliwe dzięki jej wrażliwości i pomysłowi ułożenia płyt lodowych w kształt serca. Kolejne zdarzenia w życiu Kaja i podczas wędrowania Gerdy także były uzależnione od szlachetnych odruchów serca u spotykanych postaci i bohaterów – ludzi (Mała Zbójniczka), ptaków (Kruk, Wrona) i zwierząt (Ren czyli Renifer).

I to przedstawienie miało dwa plany sceniczne wynikające z projektu scenografii Jerzego Koleckiego: podest, na którym rozgrywały się kolejne zdarzenia oraz niczym nie zamkniętą daleką przestrzeń odsłanianą ponad nim do najdalszej głębi. Ta najdalsza głąb niczym horyzont pozwalała na dwa rodzaje efektów. Umożliwiała ukazanie postaci i obiektów z daleka, jakby we śnie czy marzeniu na jawie oraz efekt oddalania się bohaterów w podróży (odjazd zaczarowanego Kaja saniami Królowej Śniegu w lśniącą srebrzyście przestrzeń, majaczący w dali biało-błękitny pałac Królowej).

Podobnie – najpierw z bliska, potem z oddalenia – przedstawiano mozolną wędrówkę Gerdy w poszukiwaniu Kaja, a potem jej błyskawiczną jazdę z życzliwym Reniferem do Laponii i dalej do pałacu Królowej. Z szybkim, „śnieżnym” porwaniem Kaja przez Królową Śniegu kontrastowały pokazywane z bliska na proscenium kolejne miejsca odwiedzane przez Gerdę, m.in. leśny obóz, ognisko Zbójników, namiot Małej Zbójniczki – potraktowane regionalnie, „po podhalańsku”.

Nastrój czarodziejskich zdarzeń tworzyło nieustannie obecne tło białej, skrzącej się przestrzeni i kontrastowa wobec niego barwność kolejnych scen. Wspaniała śnieżna przestrzeń otaczająca sanie Królowej błyszczała płatkami śniegu jakby pośród śnieżnej zamieci. Płatki wyglądały tak, jakby zostały narysowane na teatralnym plakacie, a dzięki światłu, za które odpowiadał Józef Serafin, były tak ruchliwe na scenie, jak śnieg padający za oknami. Pałac Królowej Śniegu widziany z oddali miał ściany biało-błękitne, pokazany z bliska był „srebrzystobiały od płatków śniegu”. Zachwycał skrzącą się w blasku śnieżną białością, a równocześnie przerażał niezdobytą wyniosłością błękitnych lodowcowych ścian. Jego ożywienie przez Panny Lodowe, gadające i poruszające się poprzez gesty i skłony, bardziej niepokoiło podejrzeniem kolejnego podstępu Królowej Śniegu niż skłaniało do przyjęcia zaproszenia i wejścia. Toteż z postaci małego Kaja na tle śnieżnego pałacu emanował głęboki smutek i zagubienie wyrażone na scenograficznym rysunku Jerzego Koleckiego w sylwetce postaci, w jej zastygłym ruchu, w oczach i twarzyczce.

Pałac Królowej Śniegu nie przerażał widzów tylko dlatego, że ich uwagę przyciągały oprócz Gerdy fantastycznie zaprojektowane, wykonane i grane pomocne zwierzęta, jak Ren czyli Renifer (Andrzej Jabłoński) czy ptaki, jak Wrona (Elżbieta Kurkiewicz) i Kruk (jakiego nigdy potem nie widziałam, ani nie słyszałam w wykonaniu Pawła Stojowskiego).

Reżyserka Joanna Piekarska dopilnowała ubiorów zaprojektowanych przez Jerzego Koleckiego, takich jak zwiewna biała „krynolina" Królowej Śniegu, biały – jakby z targu na Podhalu – „kożuszek"podarowany Gerdzie przez Małą Zbójniczkę czy ciemny „wełniany garnitur" Kaja. Zadbała o wyrazistą grę aktorów, recytację, ruch i piosenki pióra Anny Świrszczyńskiej do muzyki Stanisława Prószyńskiego (dla Królowej Śniegu w wykonaniu adeptki Elżbiety Biedroń, Gerdy Marii Serafin, Kaja Anny Ćwinarowicz, Małej Zbójniczki Ireny Józefiak i Zbójów – Andrzeja Jabłońskiego, Kazimierza Palarczyka, Pawła Stojowskiego). Nadała całości świetny rytm – po poszczególnych scenach obfitujących w żywą akcję zwalniała tempo, by do widzów dotarło przesłanie Andersena i artystów, że od dostatku ofiarowanego przez Królową (Anna Ćwinarowicz) ptaki i zwierzęta wolą wolność, że „Serce rzecz najważniejsza na świecie", „siła Gerdy tkwi w jej sercu", a „nad taką siłę nie ma większej na ziemi".

Te precyzyjne rozwiązania reżyserskie nie byłyby możliwe bez współpracy ze scenografem Jerzym Koleckim i twórczego udziału zespołu technicznego w osobach Władysława Biedronia i Józefa Serafina nie tylko przy wykonaniu projektów, ale także przy realizacji rozwiązań reżyserskich w zakresie dźwięku przy śpiewie oraz w prowadzeniu światła, od którego zależała nie tylko połyskująca śniegiem barwa scenografii, ale też ruch postaci w przestrzeni śnieżnej panoramy.

Na V Telewizyjnym Festiwalu Widowisk Lalkowych dla Dzieci (1976) Cudowna lampa Aladyna" zdobyła Wielką Honorową Nagrodę Widzów, II Nagrodę Zespołową oraz indywidualne nagrody aktorskie; Królowa Śniegu w tych samych kategoriach została nagrodzona w kolejnej edycji tego festiwalu (1978). Cudowna lampa Aladyna była grana z wielkim powodzeniem w Hanowerze i Hamburgu w NRF (1975). Wznawiano też obie inscenizacje w repertuarze Teatru Rabcio – w 1979 Cudowną lampę Aladyna, w 1980 – Królową Śniegu.

Oprócz tych przedstawień w dorobku scenograficznym Jerzego Koleckiego wyróżniają się: Błyszczący kluczyk (1960, reż. Stanisława Rączko), Hej, idem w las (1965 i 1973, reż. Dorota Stojowska), Krakowska malowankaMalowanki z krakowskiego dzbanka (1966, w reżyserii Alicja Stanowska), Tomek w krainie dziwów (1967, reż. Stanisław Ochmański), a zwłaszcza dwa spektakle w reżyserii Krzysztofa Niesiołowskiego: O tym jak Staszek Niebiesów dla Śpiących Rycerzy zbójował w Rabce (1978) i w warszawskim Teatrze Baj Pieśń o walecznym Sprejniku (1977).

Bożena Frankowska (2018)

Bibliografia

  • Rabcio, red. Zbigniew Wójciak, Monika Rzonca, Rabka-Zdrój 2009;
  • 40-lecie Państwowego Teatru Lalek „Rabcio” 1949–1990, red. Bożena Frankowska, Rabka-Zdrój 1990;
  • 30-lecie Państwowego Teatru Lalek Rabcio w Rabce 1949–1979, Rabka 1979;
  • Teatr Lalek „Rabcio-Zdrowotek”. Rabka 1949–1969, Rabka 1969.

Mały wielki teatr [film]

Mały wielki teatr – z Jerzym Koleckim rozmawiają Ewa Tatar i Karol Hordziej.
Film z 2017 roku, powstał dzięki współpracy finansowej Instytutu Teatralnego w związku z wystawą Teatr lalek Jerzego Koleckiego w Galerii BWA w Tarnowie (2017). Kamera: Aleksander Hordziej, montaż: Aleksander Hordziej, Katarzyna Szczęśniak. Produkcja: Karol Hordziej. Ze zbiorów IT

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji