Czas akcji:
Miejsce akcji:
Obsada:
Druk:
W niewielkim, banalnie umeblowanym pokoju On i Ona prowadzą niekończący się spór o wszystko. Każde słowo jednej ze stron wywołuje natychmiast mniej lub bardziej zaczepną i napastliwą replikę drugiej. On twierdzi, że "kocha namiętnie prawdę" i nie może znieść fałszywych sądów wypowiadanych przez Nią, na przykład o tym, że żółw i ślimak są jednym i tym samym zwierzęciem. Ona wie swoje. Jest głucha na wszelkie argumenty, bo ma własne (na przykład że oba zwierzątka są powolne, lepkie i mają krótki, gruby tułów). Kobieta traktuje każdy spór jako pretekst do wygłaszania krytyki pod adresem mężczyzny i okazję do wypominania mu, jak bardzo żałuje tego, iż przed siedemnastu laty rzuciła dla niego męża i "rodzinne ognisko". Nazywa partnera "ignorantem" oraz "głupim, wstrętnym uwodzicielem". On nie pozostaje dłużny. Powtarza wiele razy, że od początku wiedział, że nie zdołają się porozumieć, ale "było już za późno".
Zza okna dobiegają odgłosy silnych eksplozji. Zajęta kłótnią para nie zwraca na nie początkowo większej uwagi, jednak gdy krzyki, hałasy i strzały stają się coraz gwałtowniejsze i bliższe - przerywają na chwilę awanturę i oglądają z okna uliczne zamieszki. Nie wiedzą ani kto z kim, ani dlaczego się bije. Martwią się tylko, że nie można wyjść na spacer.
Kobieta nieustannie narzeka: "Tak jest zawsze. Kiedy nie ma burzy, to jest strajk na kolei, kiedy nie ma grypy, to jest wojna. Kiedy nie ma wojny, to i tak jest wojna."
Od pobliskiego wystrzału wylatuje szyba w oknie. On zamyka okiennice, Ona zapala światło, a przy tym cały czas oboje się kłócą, między innymi o to, które z nich wybrało takie właśnie mieszkanie. Na korytarzu słychać tupot nóg i krzyki. Na chwilę para mobilizuje się do wspólnego działania - zastawia drzwi szafą. Jednak każde słowo i każdy gest rozdrażnia i prowokuje kolejne starcie.
Kobieta obwinia mężczyznę o wszystko, co się dzieje wokół. Jej zdaniem On powinien był "tak się urządzić, żeby to się nie stało, kiedy my tu jesteśmy". Uważa go za człowieka przynoszącego pecha, nieudacznika i tchórza.
Przez okno, przebijając okiennice, wpada granat. Ona chowa się do kąta, a On wyrzuca pocisk przez okno. Słychać eksplozję. Kobieta znów ma pretensje: "Na pewno kogoś zabiłeś. Zbrodniarzu!"
Okno zostaje zabezpieczone materacem z łóżka, co daje kolejny pretekst do utyskiwań, że nie będzie się na czym położyć wieczorem. Kobieta wspomina z żalem porzuconego męża, tapicera, który miał w domu mnóstwo materacy.
Po kolejnej eksplozji wylatują drzwi od mieszkania sąsiadów (których nie ma, bo wyjechali na wakacje). Mężczyzna sprawdza, czy dałoby się poprzez to mieszkanie wyjść na tylną, spokojniejszą ulicę. Pomysł okazuje się nierealny - ściana sąsiedniego domu zawaliła się, blokując wyjście. W tym czasie Ona znajduje w kredensie parówki i piwo. Zasiadają do jedzenia na podłodze, gdy nagle w suficie robi się dziura i wpada przez nią posążek, tłukąc butelkę z piwem i brudząc sukienkę kobiety. Ona rozpacza, że wszyscy zajęci są wojną i nie będzie można znaleźć pralni chemicznej.
Nowy pocisk przebija mur i upada na podłogę. Kolejny - rozbija lustro toaletki. "Jak ja się teraz będę czesać?" - narzeka Ona. Zewsząd huk. Sypie się tynk, pękają ściany. Nieustannie słychać kanonadę i krzyki. On komentuje: "Zamiast spokojnie czekać na śmierć, ludzie dają się zabijać. Nie mają cierpliwości. A może to im sprawia przyjemność?"
On i Ona chowają się pod łóżko. Wspominają lata dziecinnej beztroski i nauki w szkole. Czekają. Stopniowo odgłosy zza okna zmieniają się - hałas walk zmienia się w hałas zwycięstwa. Słychać wiwaty, pieśni wojskowe. "Kto wygrał?" - pyta Ona. "Ci, którzy nie przegrali" - odpowiada On.
Zakończenie walk nie gwarantuje bezpieczeństwa. Kobieta wie, że "kiedy nastaje pokój, rzadko kiedy zostawia się ludzi w spokoju." Powinno się wyremontować dom, ale nie ma żadnych rzemieślników - wszyscy poszli najpierw na wojnę, a potem na defiladę.
Nagle zjawia się Żołnierz poszukujący "Joaśki" oraz Sąsiedzi, którzy właśnie wrócili z wakacji. Z góry staczają się do pokoju ciała bez głów i głowy bez ciał. Ona dziwi się. On wyjaśnia: "Wymierzają sprawiedliwość. Nad nami umieścili gilotynę. Mamy pokój."
On i Ona zabierają się za porządki, nadal nieustannie się kłócąc i od czasu do czasu - policzkując.
Ukryj streszczenie