Czas akcji: nieokreślona przyszłość.
Miejsce akcji: nieokreślone.
Obsada: 4 role męskie, 3 role kobiece.
Druk: "Dialog" nr 7/1975.
Sztuka w jednym akcie.
Do małego pokoju przypominającego celę wchodzi Samuel Bradley, mężczyzna około pięćdziesiątki. Głos z automatu każe mu się zarejestrować. Mężczyzna posłusznie recytuje swój numer identyfikacyjny, stwierdza, że nie ma adresu oraz że pracuje w Centralnej Bibliotece jako lektor nagrywający książki na taśmę.
Celka nazywa się Międzynarodową Komórką Usługową. Nie można w niej przebywać dłużej niż dwadzieścia cztery godziny, po czym automatycznie włącza się system oczyszczania, który wyjaławia Komórkę dla następnego użytkownika.
Gdy Samuel zaczyna narzekać, że wentylator nie działa i telewizor jest zepsuty, glos z automatu przypomina mu, że zawsze może skorzystać z "możliwości samolikwidacji przed upływem ustawowego wieku sześćdziesięciu lat". Z tego dobrodziejstwa nie mogą korzystać osobnicy o wysokiej "Sumie Wskaźników Inteligencji oraz Jakości Spermy".
Bradley chciałby się napić. Wkłada do otworu w tablicy swoją "kartę trunków", ale w odpowiedzi słyszy, że wykorzystał już na ten tydzień swój kontyngent trunków. Głos uprzejmie przypomina, że trunki i narkotyki są bez ograniczeń dla osób, które wybierają przedterminową samolikwidację.
Zza automatycznych drzwiczek wyjeżdża kolacja. Sam ma ochotę na wołowinę, ale dostaje "pasztecik rybny", z uwagi na jego zdrowie, zwłaszcza podwyższony poziom cholesterolu.
Samuel jest rozgoryczony i wściekły, ale trudno kłócić się z głosem z automatu. Ze smutkiem wyciąga z małego plecaka, w którym znajdują się wszystkie jego rzeczy osobiste, taśmę ze zdjęciem żony. Patrzy na wizerunek na monitorze i mówi o swej tęsknocie, o tym, że nie wie nawet, czy żona żyje, bo System nie pozwala być dłużej ze sobą żadnej parze. Skarży się, że złapano go na pracy, a ponieważ już odpracował jedyny dzień w tygodniu, do którego ma prawo, za karę nie będzie mógł pracować przez trzy miesiące. Słucha zniszczonego nagrania swojej rozmowy z żoną sprzed lat i wpada w jeszcze gorsze przygnębienie. Rozważa nawet naciśnięcie guzika samolikwidacji, ale na razie porzuca tę myśl.
Dzwoni do pewnego przedsiębiorstwa usługowego, które specjalizuje się w odpłatnym wynajmowaniu "rodziny" w dowolnie zamówionym składzie (może być nawet z psem). Madame, szefowa firmy "Rodzina na Godziny", skarży się, że ma mnóstwo zamówień, a tymczasem "coraz trudniej szkolić personel, nauczyć pracowników, jak wyglądała rodzina", bo "wszystkie stare taśmy z serialami o rodzinie są prawie w strzępach". Sam zamawia "żonę", "córkę" i "syna" oraz jako scenerię kuchnię, w której szykowane są pieczone kurczęta z sałatką. Gazeta i wiadomości wieczorne okazują się nierealne. Zakazane są wszelkie gesty czułości. Nie wolno dyskutować na żadne "poważne" tematy, a zwłaszcza rozmawiać o tym, "czy to, co mieliśmy przed Systemem, to była wolność czy chaos".
Sam usiłuje poddać się konwencji zdawkowej i sztucznej rozmowy ze swoją rodziną na niby, ale co chwila wypada z roli. Szczególnie mocno reaguje na obecność "syna", który ze względu na podobieństwo wydaje mu się jego prawdziwym synem, zabranym przez pracowników Systemu po ukończeniu piątego roku życia. Obecnie nawet kobiety nie oglądają swoich dzieci, bo są im one zabierane natychmiast po urodzeniu.
Za dziesięć dolarów ekstra Sam zamawia dodatkowo starego "ojca", przed którym chce się pochwalić rodziną. Wszystko przebiega pomyślnie, ale trwa krótko i ostry dzwonek przypomina o końcu usługi. Zbyt czułe zachowania Sama, a zwłaszcza objawianie uczuć ojcowskich naraziło go na złość Madame, która grozi, że nigdy więcej nie przyjmie jego zamówienia.
Zrozpaczony mężczyzna, znów sam w dusznej celi, uruchamia procedurę przedterminowej samolikwidacji.
Ukryj streszczenie