Autor: Karol Kurpiński
Prapremiera: 16 czerwca 1816
Wodewil (zabawa dramatyczna) w 3 aktach, libretto: Jan Napomucen Kamiński.
Prapremiera: Warszawa 16 VI 1816.
Osoby: Bartłomiej, młynarz - tenor; Dorota, jego żona - mezzosopran; Basia, córka Bartłomieja z pierwszego małżeństwa - sopran; Wawrzyniec, furman - rola mówiona; Stach, jego syn - tenor; Janek, przyjaciel Stacha - tenor; Ekonom - baryton; Miechodmuch, organista - bas; Bardos, student z Krakowa - baryton; Górale: Bryndas - bas; Swistos - baryton; Morgal - rola mówiona; Administrator - rola mówiona; Krakowiacy, Krakowianki, Górale, Góralki.
Akcja toczy się w Mogile pod Krakowem pod koniec XVIII w.
Akt I. Dwoje młodych wieśniaków - Basia i Stach - kochają się gorąco i pragną się pobrać. Do małżeństwa tego nie chce jednak dopuścić zakochana w Stachu macocha Basi, Dorota, która stara się wydać Basię za bogatego górala Bryndasa. Za radą Doroty przekupił Bryndas dworskiego Ekonoma, a sam zamierza Basię porwać siłą. W czasie dożynkowej zabawy, połączonej z uroczystością zaręczyn Basi i Stacha, Bartłomiej otrzymuje wiadomość, że Ekonom odmówił zezwolenia na małżeństwo młodej pary. W sukurs zmartwionym wieśniakom przychodzi krakowski student Bardos, który na czas letnich wakacji wybrał się na wieś i zgodził się do pomocy przy żniwach u Bartłomieja. Z utarczki słownej z Ekonomem wychodzi mądry, władający łaciną Bardos zwycięsko i obiecuje w sprawie młodej pary napisać podanie do wysokich władz w Krakowie. Po chwili we wsi powstaje gwar - okazuje się, że to mściwy Ekonom z dworskimi ludźmi porwał i uwięził Bardosa. Oburzeni chłopi chwytają cepy i śpieszą odbić swego przyjaciela (chór "Dalej, bracia").
Akt II. Zbiera się na burzę. Bardos, wygnany przez ekonomskich parobków poza wieś, błądzi po lesie, a posłyszawszy jakieś głosy, chroni się na potężne drzewo i z tej kryjówki słyszy, jak Górale, którzy - dzięki pomocy Doroty i przy okazji powstałego we wsi zamieszania - porwali Basię, przechwalają się teraz wobec Ekonoma swoim sukcesem i układają plan dalszej ucieczki, pewni, że Krakowiacy nie przyjdą w to miejsce, w pobliskiej bowiem jaskini ma - wg starej legendy - ukrywać się straszliwy smok. Słysząc z daleka pościg Krakowiaków, Górale odchodzą, aby ukryć się w gęstwinie, zaś Bardos przebiera się w dożynkowy kostium Bachusa; wykorzystując zabobonność Ekonoma, przedstawia mu się jako możny czarownik i obiecuje wielki skarb, który jest ukryty właśnie w smoczej jaskini, zaopatrzonej u wejścia w żelazną bramę z solidną kłódką. Odebrawszy Ekonomowi wszelkie metalowe przedmioty, a więc otrzymane od Bryndasa talary i klucz od kłódki (które rzekomo mogłyby spowodować zniknięcie skarbu), wyprawia go Bardos w głąb jaskini na poszukiwania i zamyka bramę, po czym oddaje Basię daremnie poszukującemu jej po lesie Stachowi. Za radą Bardosa oboje kryją się w wielkim pustym ulu, a gdy z kolei nadchodzi szukająca Stacha Dorota, Bardos przedstawia się jej jako pustelnik i wywołuje ducha Stacha, który rzekomo z rozpaczy po stracie Basi popełnił samobójstwo. Duch ów (oczywiście żywy Stach) prosi Dorotę, aby przestała dręczyć go swą miłością.
Nadbiegają żądni zemsty Krakowiacy. Bardos zamyka przestraszoną Dorotę w "jaskini smoka", a wywołując ukrytych w ulu Basię i Stacha, zażegnuje szczęśliwie krwawą walkę między Krakowiakami i Góralami. Zamiast smoka zaś ukazuje wszystkim zamkniętego w jaskini Ekonoma (jasne jest teraz, że to on kradł chłopom barany porywane rzekomo przez smoka), a także Dorotę, która okrywa się śmiesznością. Bardos godzi wszystkich i obiecuje na stałe zostać z Krakowiakami na wsi.
Akt III. Tymczasem organista Miechodmuch rozpuszcza po wsi wieści, jakoby Basia, jak również Dorota, zostały pożarte przez straszliwego smoka. Niespodziewanie jednak zjawia się powracająca szczęśliwie Basia ze Stachem, a za nimi pogodzeni już na dobre Krakowiacy i Górale. Nowa intryga obraca się wniwecz - co więcej, okazuje się, że Bardos, a właściwie Jacenty Cnotliwski, jest dziedzicem wielkich włości, do których należy i wieś Mogiła. Oddala on Ekonoma ze służby i obiecuje być zawsze przyjacielem poddanych sobie włościan.
Spośród wszystkich scenicznych dzieł Kurpińskiego największe sukcesy zdobył sobie wodewil "Zabobon czyli Krakowiacy i Górale", zwany także "Nowe Krakowiaki". Ta druga nazwa wzięła się stąd, że "Zabobon" jest właśnie dokonaną przez Jana Nepomucena Kamińskiego trawestacją "Krakowiaków i Górali" Bogusławskiego i Stefaniego. Do tekstu Kamińskiego napisał Kurpiński muzykę pełną prostoty i bardzo polską w charakterze, melodyjną, obfitującą zarówno w momenty romantyczno-sielankowe, jak też w żywe sceny taneczne. Ogromne powodzenie "Zabobonu" nader szybko zaćmiło całkowicie pierwowzór sprzed lat dwudziestu.
Źródło: Przewodnik Operowy Józef Kański, PWM 1997
Zabawka dramatyczna ze śpiewami w 3 aktach; libretto: Jan Nepomucen Kamiński.
Prapremiera: Warszawa 16 VI 1816.
Osoby: Pysznicki, administrator; Ekonom; Bartłomiej, młynarz; Dorota, jego żona; Basia, córka młynarza z pierwszego małżeństwa; Zosia, przyjaciółka Basi; Stach, narzeczony Basi; Wawrzyniec, ojciec Stacha; Bardos, student z Krakowa; Miechodmuch, organista; Janek, młody Krakowiak; Bryndas, Morgal, Swistos, Kwicołap - Górale; Pastuch; Krakowiacy, Krakowianki, Górale. Akcja rozgrywa się we wsi Mogiła pod Krakowem, w pierwszych latach XIX w.
Akt I. Od groźnej kłótni Krakowiaków z Góralami (patrz "Krakowiacy i Górale" Stefaniego) mija już trzeci dzień. Górale dla zadokumentowania zgody pozostali jeszcze w Mogile, bawiąc się i pijąc, do czego nakłania ich zresztą niepoprawna intrygantka, młynarzowa Dorota, zakochana w narzeczonym swej pasierbicy Basi. We wsi pozostał też Bardos, student z Krakowa, któremu Krakowiacy w dowód wdzięczności za pomoc w sporze z Góralami ofiarowali zaczątek małego gospodarstwa; będzie gospodarował w Mogile razem ze swymi nowymi przyjaciółmi.
Stach pojechał z Bartłomiejem, ojcem narzeczonej, do Krakowa, aby uzyskać od ekonoma zezwolenie na ślub. Basia wespół z przyjaciółką Zosią wypatruje go nad Wisłą, coraz bardziej zaniepokojona przedłużającą się nieobecnością ukochanego. Dziś wieczorem mają przecież wyprawić zaręczyny podczas dożynkowej zabawy w zagrodzie Bartłomieja. Nadchodzi Dorota z Bryndasem. Góral zapomniał już o nauczce, jaką otrzymał od Bardosa, i znowu zaleca się do Basi; nie stracił jeszcze nadziei na zabranie jej z sobą w góry. Gdy dziewczęta odchodzą, rozważa z Dorotą intrygę, którą wspólnie zaplanowali. Bryndas wpłacił chytremu ekonomowi dwadzieścia talarów zaliczki po to, by nie zezwolił na ślub Basi ze Stachem, Dorota obiecała pomóc w uprowadzeniu dziewczyny podczas dożynkowego zamieszania; może po utracie Basi Stach życzliwszym okiem spojrzy na jej zaloty...
Wieczorem Bryndas spotka się z ekonomem i dokończy rozliczenia. Jako miejsce tajemnego spotkania wyznaczył ekonom smoczą skałę, ten kawałek lasu omijają bowiem Krakowiacy wierząc, że gnieździ się tam smok przepędzony z Krakowa. Co prawda, odkąd ekonom poradził, by po każdym odpuście oddawali smokowi w ofierze barany, zwierz jest raczej spokojny, niemniej - boją się go nadal.
Nadchodzą z karczmy podpici Górale. Bryndas wtajemnicza ich w plan porwania Basi, a Górale, chętni do nowej awantury, obawiają się jedynie Bardosa, który już raz wywiódł ich w pole swą tajemną machiną. Bardos tymczasem, nie wiedząc nic o góralskich zamiarach, cieszy się wiejskim życiem i w głowie mu raczej pogodne figle, a nie groźne afery. Dla organisty Miechodmucha przygotował na wieczór strój... Bachusa, zacny pijanica pragnie bowiem na dzisiejszych zabawach nastraszyć srogo kmiotków i rozbawić ich.
Dożynki rozpoczynają się. Nadchodzą do młyna dziewczęta z wieńcami dożynkowymi na głowach, są śpiewy, są tańce, lecz radość szybko przemienia się w smutek: powraca Stach z Bartłomiejem - bez zezwolenia na małżeństwo. Ekonom wykręcał się, gadał mętnie i ostatecznie zezwolenia nie dał. Dla Doroty i Bryndasa nie jest to oczywiście zaskoczeniem, ale - wraz ze wszystkimi obłudnie żałują młodej pary. Górale postanawiają odpłynąć w swoją stronę; jeśli nie będzie wesela - nic tu po nich.
Bardos nie może pojąć decyzji ekonoma. Obiecuje z nim porozmawiać. Szybko nadarza się po temu okazja, oto bowiem ekonom, przyjeżdżając na umówione spotkanie z Bryndasem, zagląda do wsi, pokrzykuje na chłopów, rozpędza zgromadzenie przed młynem Bartłomieja. Między ekonomem i Bardosem dochodzi do ostrego starcia, student nie chce ugiąć się przed samowolą i pychą pańskiego urzędnika; ekonom się odgraża, Bardos także zapowiada, że będzie szukał sprawiedliwości u góry, niemniej - niewiele to pomaga na żałość Basi i Stacha.
Późno już, gdy nagle rozlega się dzwon, bijący na trwogę. To Pastuch kazał Miechodmuchowi podnieść alarm, widząc, jak pachołkowie ekonoma wygnali ze wsi studenta; zabrali Bardosa z sobą, wywlekli poza wioskę... Krakowiacy biegną ratować Bardosa, w chatach zostawiają tylko kobiety i... Miechodmucha.
Akt II. W lesie między skałami krąży wygnany przez ekonoma Bardos. Z daleka słyszy jakieś głosy, pospiesznie więc chowa w liściach swój tłumoczek, sam wchodzi na drzewo. Z ukrycia obserwuje Bryndasa, ekonoma, Górali i Basię... Porwali dziewczynę korzystając z zamieszania we wsi, przyprowadzili tutaj i ekonom zamyka ją na kłódkę w smoczej skale; on najlepiej wie, że smok jest wytworem fantazji, sam przecież często korzysta z kryjówki w skalnej pieczarze mocno okratowanej, sam zbiera tu barany przyprowadzane przez zabobonnych chłopów. Bardos teraz dopiero dowiaduje się o wspólnym działaniu Bryndasa i ekonoma, widzi, jak Góral dodaje ekonomowi talarów za uniemożliwienie małżeństwa Basi ze Stachem.
Przybiega Kwicołap z wieścią o pogoni Krakowiaków. Zorientowali się już, że Basię porwano, i przeszukują las. Ekonom jest pewien, że do smoczej skały będą się bali podejść, pozostawia więc Basię w zamknięciu, a sam - z Bryndasem i innymi - ucieka, szukając dogodniejszego schronienia.
Teraz do akcji może wkroczyć Bardos. Jak uwolnić Basię i pognębić ekonoma? Wydaje się studentowi, że znalazł dobry sposób: wykorzysta zabobonność strachliwego urzędnika, wykorzysta strój, jaki przygotował na wieczorną maskaradą dla Miechodmucha. Przebiera się za groźnego czarodzieja, uprzedza Basię o swej obecności, Czuwa nad jej bezpieczeństwem i prosi, aby robiła wszystko, co jej wskaże. Gdy powraca ekonom, Bardos - nie rozpoznany - zjawia się niespodziewanie przed zabobonnym urzędasem i proponuje mu czarnoksięski... interes. Twierdzi, że w dalekim korytarzu smoczej pieczary znajdują się nieprzebrane skarby; on sam, urodzony pod złym znakiem, zabrać ich nie może, natomiast gotów wskazać je ekonomowi, jeśli ów sprawiedliwie się później z nim podzieli.
Zachłanny i otumaniony wymową rzekomego czarnoksiężnika ekonom godzi się na uwolnienie Basi z pieczary (aby skarbów przypadkiem pierwsza nie odnalazła), wchodzi do środka z zawiązanymi przez Bardosa oczami, rusza w głąb szukać diamentów i złota i nawet nie wie, iż sprytny student zamknął za nim kłódki, pozbawiając go przedtem także i ciężaru otrzymanych od Bryndasa talarów.
Basię ukrył Bardos na razie w wielkim, pustym ulu, gdzie będzie bezpieczna, póki nie wyjaśni się ostatecznie konflikt Krakowiaków i Górali. W chwilę później nadchodzi zrozpaczony Stach, szukając w lesie ukochanej; student szybko ładuje go również do ula - niech się zakochani nareszcie sobą nacieszą. On sam, Bardos, dalej snuje nić intrygi. Oto zjawia się Dorota; młynarzowa poszukuje z kolei Stacha, przerażona jego groźbą samobójstwa, gdyby nie odnalazł narzeczonej. Bardos objawia się Dorocie w stroju czarnoksiężnika. Towarzyszący młynarzowej Pastuch umyka w popłochu, Dorota zaś, wystraszona czarnoksięską postacią i widokiem nadciągających Krakowiaków, wśród których z daleka rozpoznaje głos męża, chętnie przyjmuje od czarnoksiężnika propozycję ukrycia się w pieczarze. Bardos ma już zatem oba ptaszki pod kluczem. "O, czemuż to nie mogę, w tej jamie głębokiej, wszystkie naszego świata pozamykać smoki!"
Zamierza teraz ponownie pogodzić Krakowiaków i Górali, którzy właśnie spotkali się wokół smoczej skały i biorą się do bijatyki. Bardos łagodzi sprawę. Górale nie są wcale winni porwania dziewczyny - na dowód poleca Basi i Stachowi wyjść z ukrycia: są cali, zdrowi, szczęśliwi, nie mają do nikogo żalu ani pretensji. Aż się Bryndalowi wierzyć nie chce, że chytry student tak wszystko wykręcił. Chętnie też w zamian przyrzeka poprawę i godzi się z Krakowiakami, otrzymując pełne przebaczenie.
Jeszcze tylko wskazuje Bardos parkę zamkniętą w pieczarze. Co do ekonoma - nie oszczędza nieuczciwego urzędnika, wyjawia jego wszystkie oprawki, także i to, że udając smoka, zabierał chłopskie barany. Co do Doroty - przemilcza jej winę, lecz Bartłomiej i tak obiecuje wyłoić żonie skórę. Ekonom przyrzeka Bardosowi zemstę, student jednak nie lęka się jego gróźb; cieszy się, że raz jeszcze udało mu się pogodzić zwaśnionych, zaprowadzić pokój. A to - najważniejsze.
Akt III. W Mogile tymczasem Zosia niepokoi się o swą przyjaciółkę Basię. Oburza się, iż Bryndas porwał ją przemocą, przecież "serce nie sługa, nie zna, co to pany, nie da się okuć przemocą w kajdany". Wbiega Miechodmuch ze straszną wieścią zasłyszaną od Pastucha: podobno smok pożarł w lesie Dorotę! Lecz oto wszystko szybko się wyjaśnia: powracają z lasu Basia i Stach, a wkrótce za nimi cała kompania. Zabierają się do dobrze zasłużonego odpoczynku, gdy ekonom-zawistnik przyprowadza pana administratora z miasta, chcąc się pomścić na Bardosie.
Ekonom odczytuje orędzie: oto klucz Mogiła należy odtąd do nowego dziedzica. Trzeba, aby cała wieś nową na poddaństwo złożyła przysięgę. Bardosa, obcego przybysza, bez żadnych dokumentów - traktują jak włóczęgę i wydalić ze wsi zamierzają. Bardos okazuje więc administratorowi swoje papiery, a wtedy okazuje się, że to on właśnie, Jan Cnotliwski, przez kolegów Bardosem zwany, został tych włości dziedzicem. Jego stryj, kanonik Cnotliwski, który dobra te wygrał ostatnio sądowym wyrokiem, umarł niedawno, pozostawiając Mogiłę w testamencie swemu bratankowi. Krakowiacy radośnie witają w swym przyjacielu nowego pana, dziedzic Bardos również umie okazać serce: "Raczcież przyjąć ode mnie cokolwiek, me dziatki. Wszystkie wam, na lat cztery, daruję podatki!"
Zwalnia ze służby ekonoma, lecz dalsze kary już mu darowuje. Basi i Stachowi daje zezwolenie na małżeństwo i - aby Dorotę wszelkich pokus raz na zawsze pozbawić - do innej wioski młodych przenieść zamierza, na nowe gospodarstwo. "Wiwat pan łaskawy" - cieszą się Krakowiacy...
"Do napisania tej opery zniewolił mię niedostatek dzieł dramatycznych szczerze narodowych. Wzorem dla mnie były powszechnie lubiane "Krakowiaki" Wojciecha Bogusławskiego. Chcąc ich treść przedłużyć, zacząłem przy nowej plancie snuć wątek, gdzie on go uszczknął" - pisał Kamiński o genezie swego dzieła. Istotnie, rozpoczyna się ono w momencie, w którym kończy się akcja pierwszych "Krakowiaków" i - praktycznie biorąc - powtarza ich przygody, nieco tylko strawestowane, finalizując całość mocną pointą: Bardos zostaje dziedzicem... Kurpiński napisał muzykę prostą, melodyjną i bardzo polską, obfitującą w rytmy taneczne. W rezultacie "Zabobon" odniósł duży sukces. Na wiele lat przyćmił popularność "Krakowiaków" Bogusławskiego i Stefaniego; w kilka miesięcy po warszawskiej, odbyły się premiery we Lwowie, gdzie działał Kamiński, potem w Krakowie, Poznaniu, Wilnie, nawet w Wiedniu (1829; w tłumaczeniu niemieckim). To powodzenie sprawiło, że z kolei i do "Zabobonu" dopisano "dalsze ciągi", kontynuując jego treść. Były to dwie pozycje: "Zemsta pana ekonoma" Jana Krzesińskiego z tekstem Ignacego Leszczyńskiego (1860) oraz "Skarby i upiory" Kazimierza Hofmana z tekstem Aleksandra Ładnowskiego (1872). Obie nie zyskały większego powodzenia; dziś są zupełnie zapomniane. Natomiast "Zabobon" powrócił na nasze sceny w świetnym opracowaniu i reżyserii Ludwika Rene (warszawski Teatr Dramatyczny; 1977). Partyturę Kurpińskiego opracował Jerzy Dobrzański, teksty aktualnego wodewilu dopisał Wojciech Młynarski, a znakomite postacie stworzyli m.in. Mirosława Krajewska (Basia), Małgorzata Niemirska (Dorota), Roman Frankl (Stach), Marek Obertyn (Bryndas), Piotr Skarga (Bardos).
Źródło: Przewodnik Operetkowy Lucjan Kydryński, PWM 1994
- Krakowiacy i Górale premiera: 2 czerwca 1945 reż. Horski Bolesław Teatr Wielki, Poznań
- Zabobon, czyli Krakowiacy i Górale premiera: 19 października 1952 reż. Bem Paweł Teatr Muzyczny, Lublin
- Zabobon, czyli Krakowiacy i Górale premiera: 2 marca 1960 reż. Obidowicz Janusz Operetka, Szczecin
- Zabobon, czyli Krakowiacy i Górale premiera: 27 października 2007 reż. Józefowicz Janusz Teatr Wielki-Opera Narodowa, Warszawa