Czas akcji: grudzień, koniec XX w.
Miejsce akcji: duży, wolnostojący dom w mieście.
Osoby: 9 ról męskich, 3 role kobiece, 1 rola epizodyczna.
Druk:
Sztuka rozgrywa się w środowisku "młodych nowobogackich", którzy na przekształcenia własnościowe, jakie nastąpiły w Polsce w latach dziewięćdziesiątych, czekali od dawna i którym dość łatwo udało się odszukać drogę do sukcesu finansowego w czasach szybkich zmian i niejasności prawnych.
Bohaterów sztuki spotykamy podczas przyjęcia, jakie zorganizowali z okazji dnia Świętego Mikołaja. Gospodarze domu, Marcin i Ewa, odwieźli swe kilkunastoletnie dzieci na mikołajkowe zabawy, a sami zaprosili na uroczystą kolację dwie pary starych znajomych, Piotra z żoną Jadźką i Jakuba z żoną Julią. Dodatkową atrakcją na przyjęciu ma być wizyta dziewczyny, w przebraniu Świętego Mikołaja, która ma przynieść wór prezerwatyw i wykonać striptiz.
W drodze na przyjęcie Jakub potrąca na ulicy starszego mężczyznę w stroju Świetego Mikołaja. Kierowca wybija głową przednią szybę, tracąc przy tym aż cztery zęby, natomiast potrącony mężczyzna nie odnosi żadnych obrażeń i niepostrzeżenie znika z miejsca wypadku. W pośpiechu zapomina zabrać swój worek z prezentami. Ponieważ samochód, choć poważnie uszkodzony, nadaje się do jazdy, Jakub, który, jak później okaże się, wypił razem z Piotrem litr wódki, nie zastanawiając się długo odjeżdża na umówione spotkanie. Po przyjeździe do Marcinów Jakub natychmiast trafia na fotel dentystyczny, gdyż gospodyni jest stomatologiem. Przystępuje do razu do usunięcia mu korzeni wybitych zębów. Dopiero po tym zabiegu Jakub wraz ze znajomymi spokojnie i rzeczowo analizują sytuację i omawiają to, co się stało. Z prowadzonych rozmów jasno wynika, że mamy do czynienia z grupą ludzi, dla których kalkulacja strat i zysków to chleb powszedni, a najważniejsze, bez względu na okoliczności, to pytanie - ile można na tym zarobić? Gdy dobierają się do worka, który pozostawił na ulicy potrącony mężczyzna, znajdują w nim dość nietypowe prezenty. Jest tam, na przykład, prawdziwy pistolet Colt.
Na spotkaniu mikołajkowym zamiast dziewczyny z prezerwatywami zjawia się w stroju Mikołaja starszy mężczyzna z prawdziwą siwą brodą. Od początku zachowuje się dość dziwnie, choć jest pewien, że trafił pod właściwy adres. Prosi wszystkich, aby go nie nazywali Świętym Mikołajem, ale mówili do niego Miki. Okazuje się, że wiele wie o gospodarzach i ich gościach, zna nawet najbardziej skrywane ich tajemnice. Jego opowieści wywołują najpierw zdumienie, potem konsternację, w końcu strach i podziw u wszystkich zebranych. Uczestnicy przyjęcia zaczynają powoli wierzyć, że ten starszy pan z siwą brodą to autentyczny Święty Mikołaj. Miki wręcza im prezenty, które potwierdzają znajomość ich marzeń. W ten sposób, dzięki podarunkom, powoli dowiadujemy się, że mamy do czynienia z grupą zwykłych oszustów i wydrwigroszy, którzy oszukują nie tylko innych, ale i siebie nawzajem.
Tymczasem w domu, w innym pomieszczeniu, dwóch włamywaczy usiłuje otworzyć wbudowany w ścianę sejf, pełen trefnej gotówki. Z rozmowy włamywaczy wynika, że organizatorem i mózgiem akcji rabunkowej jest właśnie Miki, który teraz tak skutecznie zabawia zgromadzonych w jednym z pokoi, gospodarzy i ich gości, umożliwiając rabusiom spokojną pracę. Pół roku temu, ten sam Miki, w trakcie wymiany instalacji elektrycznej, zainstalował w domu system podsłuchowy i stąd tak dużo wie o intymnych szczegółach życia gospodarzy i ich przyjaciół. Gdy wreszcie szyfrowy zamek ustępuje, włamywacze dają Mikiemu znak przez system łączności krótkofalowej, że może już kończyć swój występ w roli Świetego Mikołaja. Miki opuszcza dom, mijając pod drzewem zakneblowaną i związaną dziewczynę w stroju Mikołaja.
Sztukę kończy scena, w której Jakub, wychodząc z domu kieruje się do swego rozbitego samochodu. Po drodze znów spotyka Świętego Mikołaja. Nie jest to jednak Miki, lecz ten mężczyzna, którego potrącił w drodze na przyjęcie. Mężczyzna przeprasza i przyznaje się, że to była jego wina. Gdy Jakub sięga po broń i chce sam wymierzyć mu sprawiedliwość, mężczyzna niezdarnie ucieka. Jakub goniąc go, mija swój samochód i zauważa, że jest on naprawiony i nie ma żadnych śladów uszkodzeń. Na dodatek zainstalowano w nim nowe radio, o którym marzył od dawna. Z oddali dochodzą dźwięki dzwoneczków i słowa Świetego Mikołaja: "Wio...! Malutkie!"
Ukryj streszczenie