Autor: Max Frisch
Prapremiera: 12 kwietnia 1962
Czas akcji:
Miejsce akcji: Sewilla.
Obsada: 7 ról męskich, 5 ról kobiecych i epizody.
Druk:
Wieczór w ogrodach. W ciemnościach czai się coraz więcej niejasnych cieni. Stary Tenorio skarży się Ojcu Diego, że jego dwudziestojednoletni syn Don Juan nie interesuje się kobietami; twierdzi, że jego ukochaną jest geometria. Nie pomogły nawet wielkie sumy, które wręczał Celestynie - najlepszej stręczycielce. Jego syn w burdelu co najwyżej gra w szachy.
Don Gonzalo opowiada że Don Juan Tenorio jest jakiś dziwny - ze wszystkiego żartuje, wcale nie nienawidzi pogan, uważa wręcz, że można się od nich wiele nauczyć. Czyta książki, i to arabskie, o geometrii. Don Gonzalo, zły na jego zachowanie, dał mu rozkaz zmierzenia nieprzyjacielskich wałów w Kordobie, a on - ku zdumieniu wszystkich - następnego ranka podał wynik.
Donna Elwira, żona Don Gonzala, przypomina, że na zamku rozpoczął się już korowód masek. Każdy musi założyć maskę i nie wolno wymieniać żadnych imion.
Ojciec Diego robi wyrzuty Donnie Elwirze. Ona tłumaczy, że odkąd stał się tłusty, ona nie ma ochoty zdradzać z nim męża.
Ladacznica Miranda wyznaje zamaskowanemu mężczyźnie, że go kocha. Sądzi, że to Don Juan. Don Juan prosi Don Rodryga, aby przyprowadził ze stajni jego konia. Boi się, chce stąd uciekać. Don Rodrygo dziwi się, że bohater Kordoby, który przedarł się na teren wroga i wymierzył nieprzyjacielskie okopy, boi się. Don Juan tłumaczy, że nigdzie się nie przedzierał. To tylko geometria. Gdy rysował na piasku, żołdacy nic nie rozumieli, a teraz, gdy ich moździerze trafiają do celu, mówią o cudzie. Don Juan boi się spotkania z Donną Anną, swoją narzeczoną. Czuje się zagubiony, woli uciec do spraw znanych - do geometrii. Obawia się że mógłby pokochać każdą kobietę tak samo jak Donnę Annę.
Donna Anna rozmawia z Ojcem Diego. Jest niespokojna, bo nie jest pewna czy kocha Don Juana. Wydaje jej się, że tak.
Intermezzo. Celestyna wyrzuca Mirandę z pracy w domu publicznym, bo ta nie umie się zachować jak porządna prostytutka - śmiała się zakochać. Uświadamia jej, że mężczyźni przychodzą do burdelu właśnie dlatego, że tam nie wchodzą w grę żadne uczucia, bo chcą od uczuć odpocząć. Poleca jej wyjść za mąż, nie zasługuje bowiem na nic lepszego, a mogła być najlepszą kurtyzaną. Prostytutki mają swoją godność, nie sprzedają duszy i nie wolno im mówić o uczuciach.
Donna Anna jest przygotowywana do ślubu. Donna Inez dziwi się tylko, dlaczego panna młoda ma wilgotne włosy i dlaczego pełno w nich ziemi. Podaje jej lustro. Donna Anna je rozbija. Wspomina mężczyznę, któremu przyrzekła miłość wśród czarnej nocy na małej wysepce.
Komandor Gonzalo opowiada Ojcu Diego, jak po zdobyciu Kordoby pogański książę Mohamed przekazał im wszystko, płacząc nad utraconą siedzibą. Komandor nie mógł się nadziwić niezwykłemu pięknu i przepychowi budowli i ogrodów. Bibliotekę kazał natychmiast spalić. Harem podziwiał. Dlatego chce teraz wyspowiadać się Ojcu, aby bez grzechu uczestniczyć w obrzędzie zaślubin, bo przez siedemnaście lat dochował wierności małżeńskiej. Ojciec Diego jest wzruszony - "poganie nie rozumieją, że zdobywamy Kordobę nie po to, żeby ją obrabować, ale żeby przynieść wartości moralne." Komandor tłumaczy, że dziewczęta w haremie rozebrały go, ale rozumiały tylko po arabsku, to jak miał im wytłumaczyć, że jest żonaty? Zgrzeszył w myślach - przeklął siedemnaście lat swojego małżeństwa. Ojciec Diego dopytuje się, co Komandor uczynił? Ten przyznaje, że nic.
Trwa ceremonia zaślubin Don Juana i Donny Anny. Pada pytanie, czy chcą przyjąć sakrament małżeństwa. Donna Anna potwierdza, Don Juan zaprzecza. Ściągnięto go tu z zaskoczenia, nie ma zamiaru się żenić. Owszem, poznaje narzeczoną, ściskali się tej nocy w parku, nawet zaplanowali, że porwie ją w najbliższą noc. Jest tylko zaskoczony, że to ta sama kobieta. Chce odejść. Don Gonzalo z okrzykiem "uwodzicielu" wyciąga szpadę. Don Juan tłumaczy mu, że nie chce zostać mordercą, chce tylko wyjść. Trzej kuzyni Anny wyciągają szpady. Don Juan dziwi się, po co to robią. Już dla absurdu, który zwą wyprawą krzyżową, musiał zabić dwudziestu Maurów. Tamci otaczają go. Próbuje zatrzymać ich Ojciec Diego okrzykiem "Na Boga!". Don Juan tłumaczy, że dla niego bogiem jest geometria, a to coś ważniejszego niż kobieta. Widzi, czym jest Bóg hiszpańskiej armii - oszustwem, pretekstem do kradzieży złota i srebra. A małżeństwo Hiszpanom zupełnie nie wychodzi, co zresztą Ojciec wie doskonale z własnych doświadczeń.
Gdy Komandor Gonzalo chce zaatakować Don Juana, ten ostrzega, że zostanie po nim marmurowy nagrobek i wspomnienie, jak siedzi nagusieńki, bielutki i drżący w haremie z siedmioma dziewczętami - "Tylko brać, ale trzeba jeszcze móc!" Don Gonzalowi szpada wypada z ręki.
Don Juan żegna Donnę Annę. Ona zapewnia go, że jeszcze się zobaczą i że jest szczęśliwa. Gdy wychodzi, szepcze za nim, żeby nie zapomniał - dziś w nocy, nad jeziorem...
Don Gonzalo każe ścigać Don Juana. Wszyscy się rozbiegają, zostaje Donna Elwira, matka Anny. Po chwili wpada Don Juan. Tłumaczy jej, że nie może ożenić się z dziewczyną, która obściskuje się z pierwszym lepszym, nawet jeśli jest nim przez przypadek on sam. Donna Elwira uważa, że jest słodki. Całują się. Widzi to ojciec Don Juana i gdy oni znikają za drzwiami, umiera na atak serca.
Intermezzo. Miranda ubrana jak Donna Anna do ślubu wybiera się na miejsce umówionej schadzki Don Juana, ma nadzieję, że weźmie ją za Donnę Annę. Celestyna wyśmiewa jej naiwność - mężczyźni wobec swoich żon zachowują się zupełnie inaczej niż w burdelu, gdy będzie jego żoną pewnie jej nawet nie uściśnie.
Szary świt. Don Juan siedzi na stopniach tarasu. Nadchodzi Don Rodrygo i zapewnia, że jest jego dozgonnym przyjacielem. Don Juan poleca mu raczej pilnować własnej narzeczonej, bo gdy on będzie prowadził pościg, ktoś może wskoczyć do jej pokoju i dziewczyna odkryje, że jej narzeczony nie jest jedynym mężczyzną. Don Rodrygo mówi mu, że Donna Anna płakała całą noc nad stawem, a teraz siedzi bez ruchu i wygląda na obłąkaną. Don Juan nie chce jej widzieć. Woli geometrię, to jedyne, co zostało mu po tej nocy. Uważa, że koło to najczystsza i najdoskonalsza figura. Albo trójkąt - nieubłagany jak los. Kpi z Rodryga, który przecież nie ma pewności, że Don Juan nie wyszedł właśnie od jego narzeczonej. Rodrygo zapewnia, że dobrze zna zarówno ją, jak i Don Juana, i jest o to spokojny. Don Juan przestrzega Rodryga przed zagłębianiem się w swoją lub cudzą duszę. Ujawnia, że właśnie wyszedł od jego narzeczonej. Spędził z nią najprzyjemniejszą część nocy. Don Rodrygo wybiega przeraźliwie krzycząc.
Don Juan widzi zawoalowaną postać schodzącą po schodach. Wygląda jak Donna Anna, gdy się w niej zakochał. Nazywa go swoim Don Juanem. On zapewnia, że nie jest już tym, kim był wtedy. Tę noc spędził z matką Donny Anny. Obejmują się. Nazywa kobietę swoją żoną. Ona nazywa go swoim mężem.
Wpada Don Gonzalo i każe mu stawać do walki. Don Juan zapewnia, że nie ma potrzeby, bo właśnie z Donną Anną poślubili się na nowo. Don Gonzalo nazywa go mordercą i uświadamia mu, że jego ojciec umarł ze zmartwienia, a Don Rodrygo przeklinając go, przebił się sztyletem. Komandor Gonzalo, dobywając szpady, atakuje Don Juana. Pada przebity błyskawicznym sztychem. Nadchodzi Ojciec Diego z trupem Donny Anny, która utopiła się w jeziorze. Don Juan, wskazując zawoalowaną postać, mówi że to jedyna kobieta, którą kocha, a patrząc na Donnę Annę twierdzi, że to nie jest jego narzeczona. Twarz tajemniczej postaci zostaje odsłonięta. Don Juan rozpoznaje Mirandę. Zapewnia, że teraz już się nie boi i sprawdzi, kto kogo wystawił na pośmiewisko - on niebiosa, czy odwrotnie.
Intermezzo. Celestyna martwi się, że Miranda uciekła mimo jej czułej opieki. Każe klientom przyjść jutro, bo dziś jest zbyt wzburzona.
Don Juan, już trzydziestotrzyletni ogląda zastawiony stół. Służący Leporello martwi się, czy nie zabraknie wina. Pan zapewnia go, że gościom szybko minie ochota do picia, gdy pojawi się kamienny gość. Najważniejsze są pozory - obfitość błyszczącej zastawy, blask kieliszków. Niech czują zawiść, ona obudzi dziś w nich wiarę w zaświaty. Nie muszą wiedzieć, że srebro jest wypożyczone i nawet wypożyczenie nie zostanie opłacone. Niech widzą, do jakiego przepychu może dojść morderca.
Rozlega się dzwonek do drzwi. Don Juan zapowiada, że nie przyjmuje zawoalowanych dam. Leporello drży - nie można zapraszać posągu, to znaczy trupa, który dawno rozsypał się w proch, by przyszedł i jadł. Głos z oddali trzykrotnie woła Don Juana.
Don Juan pyta, dlaczego Celestyna się nie przebiera. Ona tłumaczy, że wszystko przemyślała jeszcze raz i chce tysiąc pesetów. Za pięćset nie popełni świętokradztwa. Don Juan zrywa z szyi amulet - ostatnią cenną rzecz, jaka mu została. Ona dziwi się, że mimo bankructwa, nie chce się ożenić. Wypycha ją za zasłonę, sam poprawia przed lustrem ubranie i widzi zawoalowaną damę. Pyta, kim jest. Dama wyznaje, że kochała go w czasach, gdy szachy kusiły go bardziej niż kobiety. Teraz jego życie jest pełne kobiet i nie ma w nim geometrii. Don Juan chce podnieść woal, ale ona wyjaśnia, że jest Księżną Ronda. Tłumaczy, że przyszła go ratować - jedynym wyjściem dla niego jest poślubienie jej. Don Juan zapewnia, że dotąd nie ujarzmiła go żadna kobieta i raczej pójdzie do piekła, niż się ożeni. Ona wyjaśnia, że nie poluje na męża. Miała w życiu wielu mężczyzn, aż w końcu jeden z nich uczynił ją księżną i umarł. Ma wielki zamek w Ronda. Czterdzieści cztery pokoje. Mieszka w prawym skrzydle, a on mógłby zamieszkać w lewym. Nie widywaliby się nawet, a dochody książęce wystarczyłyby na spłacenie długów i zamknęły usta sądom, które chciałyby go ścigać za morderstwa. Nikt by mu nie przeszkadzał, gdy pogrążyłby się w geometrii. Don Juan pyta, czy w tej propozycji ukryty jest jakiś warunek? Słyszy, że warunku nie ma, natomiast ceną ratunku jest to, że przyjmie go od kobiety. Dama uznaje, że być może kocha go jeszcze, ale zrozumiała, że nie jest jej potrzebny do szczęścia. Wie, że on jest człowiekiem, który dotychczas kochał tylko siebie i mimo to nigdy siebie nie odnalazł. Dlatego nienawidzi kobiet, każdą traktował jak epizod. Tylko że te epizody pochłonęły jego życie.
Leporello wprowadza biskupa Kordoby. Don Juan skarży się, że kobiety nie dają mu chwili spokoju, ciągle któraś chce go poślubić. Wyznaje biskupowi, że hiszpański kościół od dwunastu lat go prześladuje, więc jest wzruszony, że biskup zechciał rozmawiać ze zbrodniarzem, którego dotąd usiłował daremnie zniszczyć. Biskup chciałby wiedzieć, o co Don Juanowi chodzi. Gospodarz wyjaśnia, że o stworzenie legendy - ma zamiar zyskać nieśmiertelność, stać się mitem i jest zdecydowany dziś umrzeć. Jednak pod pewnymi warunkami - jeśli kościół hiszpański da mu skromną rentę i celę w klasztorze męskim z widokiem na góry, a on będzie tam żył o chlebie i winie, chroniony przed kobietami, ze swoją ukochaną geometrią. Za to proponuje kościołowi coś, czego on potrzebuje bardziej niż złota - legendę o strąceniu złoczyńcy do piekieł. Przecież coś musi się zdarzyć, od dwunastu lat na pomniku Komandora wyryte jest hasło "Bóg pokara złoczyńcę", a złoczyńca Don Juan spaceruje sobie cały i zdrów. Jest już tym zmęczony, naprawdę spodziewał się, że coś się stanie, a łotrostwa tylko przyniosły mu rozgłos. Uwodził damy, ale zawsze uważał, że powinny wracać do mężów. Nigdy nie zależało mu na kobietach. Na początku zdobywał je dla żartu, później znudziły go "oczarowane usta szepczące, że są szczęśliwe." Ale najgorszy był rozgłos, który spowodował, że nie mógł opędzić się od kobiet, zwłaszcza dam, które słuchały kazań biskupa, a ich mężowie zaraz wyciągali miecze. Toteż musiał się często bić i przez to ciągłe ćwiczenie stał się mistrzem szermierki. Stał się ofiarą swojej sławy, a mściwość kobiet była bezgraniczna, zwłaszcza odtrąconych.
Don Juan opowiada biskupowi, o zaplanowanym przedstawieniu: zamówił kogoś, kto odegra Komandora, damy zaczną piszczeć, nastąpi huk, damy zasłonią oczy, rozejdzie się zapach prochu i siarki, a on zeskoczy do zapadni (oczywiście z przerażającym okrzykiem, zgodnie z regułami Arystotelesa). Nikt w to nie zwątpi, stanie się to szybko, a oszołomienie jest matką cudów. Wtedy biskup wygłosi stosowną przemowę. Don Juan przebierze się w habit i zamknie w klasztorze. Trzeba tylko zachować absolutną tajemnicę, wtedy wszystko się uda.
Leporello obwieszcza, że damy są wściekłe, każda myślała, że Don Juan spotka się z nią w cztery oczy. Gospodarz każe mu przyprowadzić je za kilka minut i pyta biskupa, który klasztor mu wyznaczy. Biskup zdejmuje kapelusz i okulary. Don Juan rozpoznaje w nim Don Baltazara Lopeza, jednego z mężów-rogaczy. Don Baltazar chce zemsty, ma zamiar wyjawić wszystkim plan Don Juana i ożenić go ze swoją żoną. Don Juan dobywa szpady i ostrzega go, że nie jest bezpiecznie oznajmiać ludziom prawdę.
Wchodzą damy, są wściekłe coraz bardziej, zwłaszcza, że Don Juan myli ich imiona. Don Lopez ujawnia się damom i zapewnia Don Juana, że nie ma dla niego ucieczki - przy wszystkich wyjściach postawił swoich ludzi. Zza zasłony ukazuje się posąg Komandora, podnosi rękę, huk, dym, przerażenie, Don Juan zapada się do piekła, a Leporello pyta, gdzie jego zapłata. Lopez krzyczy, że to nieprawda, damy klękają. Leporello krzyczy, że diabli wzięli jego pana - wtedy klękają też ludzie Don Lopeza.
Intermezzo. Celestyna odwiedza w klasztorze Donnę Elwirę. Tłumaczy jej, że to było tylko przedstawienie i ona odegrała kamiennego gościa, że nie ma powodów, by Donna Elwira pokutowała. Nie może znieść, gdy kobieta czołga się na kolanach z powodu jakiegoś mężczyzny. Donna Elwira osłabiona postem, szepcze, że jeszcze nigdy nie obcowała słodziej z Don Juanem niż teraz, gdy wie, że on jest w piekle smagany ognistymi biczami.
Don Juan siedzi za stołem nakrytym dla dwóch osób i czeka zniecierpliwiony, bo zbyt wcześnie oderwano go od pracy. Wchodzi biskup Kordoby, niegdyś Ojciec Diego, zachwyca się ostatnim wykładem Don Juana o geometrii. Don Juan opowiada o swojej udręce - księżna Ronda nigdy nie przychodzi o czasie na posiłki, a jego zawsze wzywają zbyt wcześnie. Czuje się jej więźniem. Nie może stąd wyjść, bo gdyby go ktoś zobaczył, legenda byłaby zniszczona. Ojciec Diego przypomina mu, że jego więzienie ma czterdzieści cztery pokoje i rajski ogród. Don Juan wyznaje, że jedyne, co na świecie przyprawia go o drżenie, to ona - kobieta, którą kocha. Czegóż chcieć więcej, by więzienie uczynić doskonalszym? Jeszcze gorzej byłoby chyba tylko wtedy, gdyby został ojcem.
Nadchodzi Księżna Rondy (czyli Miranda). Ojciec Diego opowiada o przedstawieniu teatralnym w Sewilli zatytułowanym. "Kamienny gość". Publiczność szaleje z zachwytu, gdy Don Juan idzie do piekła. Gdyby mogli zobaczyć Don Juana teraz, doszliby do wniosku, że prawdziwe piekło, to małżeństwo. Ojciec Diego zostawia ich samych.
Po kilku zdaniach pustej konwersacji Miranda oznajmia Don Juanowi, że nienajlepiej się czuje. Będą mieli dziecko. Życzą sobie smacznego i jedzą w milczeniu.
- Don Juan, czyli umiłowanie geometrii premiera: 12 kwietnia 1962 reż. Maciejowski Jan Teatry Dramatyczne (Teatr Nowy), Poznań
- Don Juan, czyli miłość do geometrii premiera: 21 października 1964 reż. René Ludwik Teatr Dramatyczny, Warszawa
- Don Juan, czyli miłość do geomoetrii premiera: 2 sierpnia 1971 reż. Grzegorzewski Jerzy Teatr Telewizji