Złote runo w Wielkim
15 listopada rozpoczyna się jubileuszowa, dwudziesta edycja Tansman Festival. Po raz pierwszy wykonana zostanie opera patrona — Złote runo.
Festiwal otworzy w Teatrze Wielkim Kronos Quartet. Hasłem jest w tym roku „Muzyka polska — odkrycia i nowości". — Muzyka dwudziestego wieku nie jest zamkniętą kartą. Co dekadę zmieniały się tendencje, powstawały nowe style. Wielu kompozytorów wciąż jest nieznanych, wielu dzieł jeszcze nie odkryto — mówi Andrzej Wendland, dyrektor artystyczny Tansman Festival. — W tym roku przywracamy pamięć o łodzianinie Pawle Kleckim, który znany jest głównie jako dyrygent, nie kompozytor.
Na 2 grudnia zaplanowano światową prapremierę Złotego runa — opery komicznej Aleksandra Tansmana z dowcipnym librettem po francusku autorstwa Salvadora de Madariagi. To odkrycie Wendlanda. — Znalazłem Złote runo w jednym z katalogów, ale bez numeru. Kiedy poprosiłem o partyturę do wglądu, okazało się, że nigdy nie została wydana i nie wiadomo, czy istnieje. Zacząłem poszukiwania — opowiada Wendland. — To była droga długa i deprymująca. Poprowadziła mnie do Wiednia, Mediolanu i Paryża, a także Londynu. Od Universalu dowiedziałem się, że mają prawa do opery, podpisali umowę z Tansmanem, ale tam też partytury nikt nigdy na oczy nie widział. W końcu córka kompozytora przypomniała sobie, że część listów i partytur przekazała Bibliotece Narodowej w Paryżu. I tam rękopis wreszcie się odnalazł.
Tansman skończył pisać Złote runo w lipcu 1939 roku. Jedyne wykonanie opery zrealizowano w Paryżu jako audycję radiową, w wersji na dwa fortepiany.
Dyrekcja Teatru Wielkiego zaprosiła do pracy nad widowiskiem Marię Sartovą, która wyreżyserowała ostatnio Don Giovanniego. Tansmana znała osobiście, przyjaźnili się. — Przeżyliśmy przyjemne chwile przy niejednej wódce, bo lubił sobie popić. Cieszę się, że w tej formie mogę mu podziękować za lata znajomości, utwory, które opatrzył dedykacją dla mnie — mówi Sartova.
Zdecydowano się na inscenizowane wykonanie koncertowe. — Złote runo nie będzie do końca przedstawieniem operowym, bo czas przygotowania był za krótki, a materiał muzyczny bardzo skomplikowany — wyjaśnia Wojciech Rodek, dyrektor muzyczny Teatru Wielkiego.
Sartova: — To będzie bardziej instalacja niż spektakl. Soliści będą śpiewać z nutami w ręku, a więc zadań aktorskich nie wykonają. Dużą rolę odgrywać będzie balet, jako alter ego głównych bohaterów. Wykorzystamy całą technikę, zapadnie i światła. Będą też projekcje wideo.
Wendland przypomniał, że Tansman jako pierwszy już w 1927 roku wykorzystał film w operze (zapisując to w partyturze): — Mieszanie technik jest więc jak najbardziej na miejscu.
Sartova podkreśla, że napisana przez Salvadora de Madariagi satyra polityczna jest wyjątkowo aktualna. — Zakochałam się w tekście. Jest niesamowicie dowcipny, oparty na grze słów i bardzo trudny do przetłumaczenia — mówi. — I tekstowo, i kompozycyjnie Złote runo jest dwuwarstwowe. Pierwszy akt jest napisany wierszem, bardzo ravelowski. Druga część to już prawdziwy, szalony Tansman i tekst, w którym dominuje zabawa słowem. Ten typ absurdu przywodzi na myśl dzieła Ionesco czy Jarry'ego.
Kierownictwo muzyczne objął Łukasz Borowicz. W Złotym runie jest aż 19 postaci, ale niektórzy soliści wykonają po kilka ról. W obsadzie znaleźli się m.in. Patrycja Krzeszowska, Agnieszka Makówka, Łukasz Gaj, Janusz Ratajczak, Dawid Kwieciński, Patryk Rymanowski i Robert Ulatowski.
— Jesteśmy zobowiązani do kultywowania pamięci o wielkich łodzianach. Być może dzieło wejdzie do naszego repertuaru — mówi Wojciech Rodek. — Nie znam Złotego runa. Widziałem partyturę i jestem strasznie ciekawy. Może tytuł okaże się fenomenalnym dziełem? Nie boimy się wyzwań.