Artykuły

Gershwin w operetce

Dla osoby spoza branży teatralnej ostatnie chwile przed premierą Gershwinowskiego musicalu "Crazy for You" w stołecznej Romie sprawiają wrażenie kompletnego chaosu i bałaganu nie do ogarnięcia. Wszystkie bez mata sceny są na nowo przereżyserowywane, a poszczególne kwestie bezlitośnie wykreślane.

Na scenie szaleje Janusz Józefowicz, który choć oficjalnie, na zmianę z Darkiem Kordkiem występuje w głównej roli, to jednak przede wszystkim jest współautorem wizji spektaklu. Choć na ogół jest spokojnym człowiekiem, to znajomość podstawowych zasad socjotechniki, sprawia, że od czasu do czasu podnosi głos i używa mało parlamentarnych wyrażeń.

- Gdzie jest chłopak z deską? Dlaczego nie ma wszystkich na scenie? Co przepraszam? K...a, czeka na ciebie 40 osób. Nie mów mi, że byłeś w toalecie. Wiadro tu przynieś i lej do niego.

Kulisy nowojorskiego teatrzyku rewiowego zmieniają się w ciągu kilkunastu sekund w ulicę otoczonego przez pustynię prowincjonalnego miasteczka Deadrock. Znudzeni kowboje nudzą się tak sugestywnie, że wszystkie osoby znajdujące się na widowni, bezwiednie zaczynają ziewać.

- Nie rycz jak bawół - mówi przez mikrofon "Józek" - ziewaj nieco dłużej, przeciągaj... O tak, dobrze... To jest ziewnięcie!

Do tonącej w zupełnych ciemnościach widowni co i rusz ktoś wchodzi, żeby popatrzeć na scenę w wykonaniu kolegów.

- Nie wiem, co się dzieje, ale dzisiaj wszystko się rozwala -mówi do koleżanki jedna z przebranych w różowy kostium baletnic. Jakby na jej specjalne żądanie coś się zacina przy zmianie dekoracji.

- Potrzebni są ślusarze - woła Wojciech Kępczyński, dyrektor Romy i zarazem reżyser przedstawienia - To robili absolutni amatorzy. Jakieś kółko się nie obraca...

Każda scena, która w czasie trwania spektaklu nie zajmie więcej niż pół minuty powtarzana jest kilkanaście razy. Lądujący na ziemi, po ciosie w szczękę, awanturnik z saloonu, za siódmym razem zaczyna wyraźnie utykać. Nie ma zmiłowania. Pada więc kolejny, a później kolejny raz. Przedstawienie musi trwać...

- Przejedź mnie - krzyczy Józefowicz do kierowcy limuzyny i pokazuje jak ma zachować się potrącony przez samochód właściciel rewii Bela Zangler.

- Czy mogę się wyraźniej słyszeć? - pyta Bobby Child, czyli Kordek. Co chwilę na scenie pojawiają się akustycy i poprawiają mikroporty zamocowane przy ustach aktorów. Sceniczna matka Bobbyego, Krystyna Tkacz porusza bezgłośnie ustami. Za chwilę słychać ją zbyt głośno.

- Zdejmijcie jej nieco głosu...

- Jeśli ma być pokazany zupełny bezruch - mówi do aktorów Józefowicz - to przedtem musi być widoczny ruch.

I tak scena za sceną tworzone jest przedstawienie, które za kilka godzin pokazane będzie publiczności w czasie generalnej próby. Przedstawienie, które będzie wizytówką nowego dyrektora Romy i jego współpracowników. Ich być albo nie być...

Wojciech Kępczyński przyszedł do warszawskiego teatru muzycznego opromieniony sławą najlepszego polskiego specjalisty od musicalu. O jego umiejętnościach świadczyły dokonania w teatrze w Radomiu. Jednocześnie jednak spotkał się z nie ukrywaną niechęcią warszawskiego zespołu. W większości byli to bowiem śpiewacy i tancerze wykształceni na klasyce.

Za rządów poprzedniego szefa teatru - Bogusława Kaczyńskiego, realizowane były prawie wyłącznie spektakle muzyczne wymagające takich właśnie, a nie innych predyspozycji wokalnych i tanecznych. Kaczyński chwalił się, że jego tancerki potrafią przetańczyć cały spektakl na pointach.

Kępczyński od początku nie ukrywał swoich preferencji. Tancerze mają potrafić stepować, zaś głosy muszą mieć lekko jazzujący feeling. Operetka od tej chwili będzie więc już tylko dodatkiem do współczesnych musicali. Pod warunkiem, że w konfrontacji ze stołeczną publicznością Kępczyński wyjdzie zwycięsko.

Na swojego sojusznika wybrał nie byłe kogo, bo Janusza Józefowicza, opromienionego sławą najzdolniejszego choreografa w polskim teatrze muzycznym, a zarazem świetnego aktora, tancerza i piosenkarza. Najważniejsze jest jednak to, że Józefowicz dysponuje genialną wprost wyobraźnią teatralną, a przy tym wywiera magnetyczny wpływ na młodych ludzi. I to po obu stronach rampy. Należy więc przypuszczać, że przynajmniej wśród nich "Crazy for You" zdobędzie wiernych widzów i słuchaczy.

Treść musicalu jest dość schematyczna, a nawet - nieco "dęta". Oto marzący o karierze tancerza, bankowiec Bobby Child z Nowego Jorku, niespodziewanie zostaje właścicielem prowincjonalnego teatrzyku w zapomnianym przez Boga i ludzi pustynnym miasteczku - Deadrock. Zakochuje się, z wzajemnością, w miejscowej dziewczynie. Całkowicie niezgodnie z logiką życiową po wielu qui pro quo wszystko kończy się happy endem.

Największym atutem przedstawienia jest bez wątpienia muzyka George Gershwina. Znakomici są także młodzi aktorzy, tancerze i wokaliści. Większość przybyła do Romy wraz z Januszem Józefowiczem. Częstokroć gwiazdy spektakli z Buffo pojawiają się w Romie w drugorzędnych rolach. Niewątpliwą ozdobą przedstawienia są także doangażowani aktorzy zawodowi - wspomniana już Krystyna Tkacz, Justyna Sieńczyłło, Tomasz Stockinger czy Wojciech Wysocki. Połączenie ich profesjonalizmu z młodzieńczym entuzjazmem aktorów od "Józka" wróży sukces.

Ale o tym przekonamy się dopiero w sobotę... Tymczasem dwa dni przed premierą "Crazy for You" rozpoczęły się próby do klasycznej operetki "Wesoła wdówka". Na wszelki wypadek?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji