Artykuły

"Piekło - to inni..."

Jean-Paul Sartre był przez wiele lat uważany za proroka współczesnego egzystencjalizmu, za duchowego przywódcę paru pokoleń intelektualistów europejskich. Sława jego tekstów, zarówno filozoficznych, jak i literackich, dorównała sławie jego wyborów życiowych.

"Przy drzwiach zamkniętych"' należy do najbardziej znanych dramatów Sartre'a. Przedstawia on troje ludzi, skazanych na wieczne przebywanie ze sobą, każde jest ofiarą i katem dla dwojga pozostałych. W tym piekle naprawdę nie potrzeba diabłów, ani kotłów z siarką i smołą.

Na Małej Scenie Teatru Polskiego widzowie siedzą dokoła przestrzeni, na której rozgrywają się wydarzenia: lampy stale się świecą, drzwi są zamknięte, siedzenia bardzo niewygodne. Ale najgorsze jest to wymuszone stałe towarzystwo: Garcin, Ines, Estelle. Tylko portier, którego oszczędnie gra Tadeusz Woszczyński, umie otwierać zamknięte drzwi, ale on się tu właściwie nie liczy. Liczą się tylko ci troje.

Ines, cyniczna i okrutna, zabrała ze sobą do piekła nienawiść do mężczyzn i poczucie osamotnienia. Lidia Jeziorska znakomicie pokazała rozdarcie bohaterki między okrucieństwem a czułością, jej bezsilną zazdrość i pragnienie bliskości. Wraz z nią przeżywamy bezpowrotne zerwanie więzów z ziemią; jej kawalerka została już wynajęta...

Estelle jest piękna i młoda (taka jak Małgorzata Chryc-Filary) - co podkreśla zarówno suknią, jak i dezabilem. I ona nie może mieć tego, czego pragnie najbardziej: podziwu, miłości, potwierdzenia swojej wyjątkowości, ukrycia grzechów. I ona wie, że na ziemi już ją rozszyfrowali i już o niej zapominają.

Garcin zmaga się w piekle - tak jak i na ziemi - ze swoim tchórzostwem i zdradą. On pierwszy zorientował się, że piekło, to inni, że niczego nie można zrobić, że uciec nie ma dokądś nawet gdy drzwi zostaną otwarte. Jacek Polaczek gra bohatera myślącego, który godzi się z karą, jaką nosimy w sobie wszyscy.

Przedstawienie jest bardzo dobrze zagrane, możemy współczuć każdej postaci, bo potrafimy je zrozumieć, a jak mówi francuskie przysłowie: zrozumieć, to wybaczyć.

Aktorzy ubrani są na czarno, choć różne są odcienie tej czerni, od połyskującego srebrzyście jedwabiu, do matowości aksamitu. Niektóre elementy stroju mają znaczenie dodatkowe: wojskowy krój marynarki Garcina, ozdobny krawat Ines i jej spódnico-spodnie oraz wirująca sukienka Estelle, a zwłaszcza jej czarujący, frywolny dezabil. W przedstawieniu gra nawet brak rekwizytu: jakże ważne jest,, że Estelle nie ma lusterka!

A narysowane kredą na czarnej ścianie drzwi są bardziej zamknięte, niż wszystkie inne. I być może - duszność na małej sali teatralnej była przypadkowa, ale bardzo się przydała, aby głębiej przeżyć sytuację bohaterów scenicznych.

Niewiele sztuk teatralnych daje nam okazję o tak głębokiego zastanowienia się nad losem człowieka, jak od lat to umożliwia krótki przecież dramat Sartre'a.

Pozostałoby życzyć sobie, aby widz, wychodząc ze spektaklu, mógł uwierzyć, że inni, to również raj...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji